Kiedy wyjechałem na studia do Niemiec, byłem naprawdę zaskoczony faktem, że tamtejsi ludzie są jakoś "tak dziwnie" mili! Dziwnie, bo jak dla mnie to zbyt mili! Niemalże w każdym sklepie, na każdym rogu spotykałem ludzi, którzy byli zadowoleni i pełni życia. To było oczywiście moje subiektywne odczucie, ale szybko okazało się, że inni rodacy mieli takie samo wrażenie - niektórym z nich nawet to przeszkadzało i oceniali Niemców jako naród dwulicowy!
Jakiś czas temu przeczytałem bardzo interesującą publikaję, dzięki której zrozumiałem, o co w tym wszystkim chodzi. Znani psychologowie prof. Bogdan Wojciszke oraz dr Wiesław Baryła w jednym z artykułów w sposób przejrzysty wyjaśnili tę kwestię. Mówią oni o dwóch zupełnie odmiennych kulturach - o kulturze afirmacji i kulturze narzekania. Jak można się łatwo domyśleć Polska należy właśnie do kręgu kultury narzekania.
Kiedy rozmawiałem z Amerykanami i na początku rozmowy padało grzecznościwe pytanie o samopoczucie, zawsze odpowiadali z ogrmonym entuzjazmem: "Super!" Wyglądali przy tym, jakby byli najszczęśliwszymi ludźmi na świecie! Z kolei kiedy w Polsce zadasz to samo pytanie, wówczas Twój rozmówca dziwnie spochmurnieje, przygarbi się i wybąka spod nosa: "jakoś leci...", "pomalutku..." (zauważ, że u nas są to zwroty używane, by opisać że jest dobrze :)). Zdecydowanie częściej można jednak usłyszeć: "stara bida" albo "aa... daj spokój..." I wtedy zaczyna się prawdziwa dyskusja! :) O braku pieniędzy, o złej polityce państwa itd...
To jest naprawdę fascynujące! Jeśli nigdy się nad tym nie zastanawiałeś, to spróbuj następnym razem, kiedy ktoś Cię zapyta: "jak leci", odpowiedzieć: "u mnie super!!!" Ja spróbowałem i przyznam, że czułem się z tym strasznie dziwnie... :)
Przyczyną tych różnic są różne normy społeczne dotyczące wyrażania zadowolenia i niezadowolenia. W kulturach afirmacji (np. amerykańskiej) należy być ciągle zadowolonym albo przynajmniej stwarzać takie pozory. Z kolei w kulturach, w których dominuje norma narzekania nie wypada być szczęśliwym - należy być nieszczęśliwym albo przynajmniej na takiego wyglądać...
Okazuje się, że w Polsce narzekanie odgrywa bardzo istotną rolę społeczną - jest stałym elementem interakcji społecznych Polaków! Polacy po prostu uwielbiają narzekać! Badania ankietowe mówią same za siebie!
Jakie są Twoje codzienne tematy rozmów?
61% - wysokie ceny
56% - szerzące się chamstwo
47% - niesprawność polskich polityków
38% - nieuczciwość polskich polityków
Badania zostały przeprowadzone na grupie 600 osób w wieku powyżej 24 lat.
Większość zachowań społecznych związanych jest z pewnymi korzyściami i stratami, jakie ta aktywność przynosi danej osobie. Krótko mówiąc, jeśli w subiektywnej ocenie podmiotu narzekanie jest dla niego korzystne, to narzeka. Ale jakie korzyści może przynosić narzekanie? Badania wykazują, że mówienie o przykrych doświadczeniach pozwala poczuć ulgę i zmniejszyć stres i cierpienie. Dzieje się tak jednak jedynie wówczas, kiedy chodzi o bardzo konkretne, jasno sprecyzowane przyczyny stresu (np. "moja żona zdenerwowała mnie dzisiaj, ponieważ miałem wrażenie, że wcale mnie nie słuchała"). Jednak w przypadku narzekania na rzeczy abstrakcyjne bądź bardzo ogólne (jak np. ceny, politycy, stan naszego zdrowia) samopoczucie się nie poprawia, a nawet może się pogorszyć. Ma to miejsce wówczas, kiedy narzekanie zapoczątkowuje błędne koło między wyrażaniem niezadowolenia i jego przeżywaniem. Wówczas uczucie niezadowolenia narasta wraz proporcjonalnie do narzekania.
Jak już wcześniej wspomniałem narzekanie odgrywa w społeczeństwie polskim istotny element interakcji społecznych. Do narzekania, jak i do tanga, trzeba dwojga! :) Stąd tez jest ono czynnością społeczną pozwalającą na tworzenie i utrzymywanie więzi społecznych. Kiedy słyszę w pubie grupkę ludzi narzekających np. na politykę lub sytuację gospodarczą od razu rzuca się w oczy, że ci ludzie fantastycznie się rozumieją! Takie wspólne narzekanie pozwala odczuć wspólnotę, zrozumienie, bliskość - można by ich właściwie nazwać bliskimi sobie towarzyszami niedoli... :)
Jak się również okazuje, uczestnicy kultury narzekania mogą przez to odczuwać obawę przed głośnym mówieniem o swoim szczęściu, aby nie zostać wykluczonym z grupy! Być może właśnie dlatego poczułem się dziwnie, kiedy ktoś zapytał mnie "jak leci", a ja odpowiadam: "super!" Nawet muszę przyznać, że szybko przekierowałem ton na "jakoś leci", ponieważ zobaczyłem jakby nieco zdziwioną reakcję rozmówcy... :) Również z tego względu wielu Polaków odbiera kontakty z przedstawicielami kultury afirmacji (np. Amerykanami) jako bardzo płytkie. Uważają ich za wesołków z którymi można się pośmiać, ale raczej nie warto liczyć na przyjaźń i wsparcie w razie potrzeby... Przyczyną jednak wcale nie jest powierzchowność tych ludzi - jako przedstawiciele kultury afirmacji zdecydowanie chętniej rozmawiają oni po prostu o rzeczach przyjemnych. Polacy natomiast nie mogąc porozmawiać na intymne tematy czują się zawiedzeni tego typu kontaktami...
Krótko mówiąc będąc przedstawicielem kultury narzekania opłaca się narzekać. Takie zachowanie jest oceniane jako bardziej adekwatne, a osoba narzekająca jako mądrzejsza i dojrzalsza, niż ktoś wyrażający się pozytywnie o otaczającym go świecie. Z przykrością muszę stwierdzić, że Polacy, żyjąc w społeczeństwie, w którym narzekanie stanowi normę społeczną, są niejako zmuszeni do narzekania. W innym wypadku narażają się na wykluczenie z towarzystwa - mogą być nie do końca traktowane poważnie.
Z drugiej jednak strony ciągłe narzekanie zdaje się być ogromnym zagrożeniem nie tylko dla naszego samopoczucia, ale także dla rozwoju gospodarczego naszego kraju. Otóż warunkiem wzrostu gospodarczego państwa jest wysoka produktywność poszczególnych jednostek. Krótko mówiąc im więcej przedsiębiorczych osób, tym lepiej dla całego społeczeństwa. Ciągłe narzekanie z kolei wywołuje negatywne stany emocjonalne, które zmniejszają motywację i produktywność. Poza tym zajmowanie się negatywnymi myślami jest niezwykle czasochłonne - kiedy się wpadnie w wir negatywnych myśli naprawdę ciężko jest się z niego wydobyć. A ten czas można by poświęcić na coś zdecydowanie bardziej pożytecznego! Kolejną sprawą są tzw. mechanizmy samospełniającego się proroctwa. Myśląc negatywnie (np. o tym, że nie zdamy jakiegoś bardzo ważnego egzaminu), sami możemy niejako przyciągać to negatywne wydarzenie.
Jak widzisz narzekanie jest zachowaniem szkodliwym i najlepiej trzymać się jak najdalej od tych, którzy narzekają, ponieważ w ten sposób zarażają nas swoim negatywnym myśleniem. Z tego względu niezwykle istotne jest dobieranie sobie towarzystwa, które jest pozytywnie nastawione do życia - to, że żyjemy w kulturze narzekania nie oznacza jeszcze, że wszyscy są nią tak dogłębnie przesiąknięci! Jest mnóstwo ludzi, którzy myślą inaczej! Znajdź ich! Odszukaj w Twoim otoczeniu ludzi, którzy myślą pozytywnie!
Poza tym tylko Ty jesteś odpowiedzialny za Twoje myśli! Nie musisz od razu wyjeżdżać za granicę, żeby uniknąć negatywnego wpływu narzekania na Twoją osobowość! :) Wystarczy, że nauczysz się filtrować informacje, które do Ciebie docierają i przerabiać je w taki sposób, aby miały na Ciebie pozytywny wpływ!