Wśród polskich przedsiębiorców widać wyraźnie przyzwyczajenie do brania faktur na wszystko – bo można sobie z kosztów odjąć. Ma to uzasadnienie, ale nie zawsze. Czasem taka próba nagięcia rzeczywistości do tego, co marzy się nam w naszych dokumentach księgowych, może mieć przykre konsekwencje i to nie tylko ze strony urzędu Skarbowego.

Data dodania: 2014-01-15

Wyświetleń: 1418

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Nie bierz wszystkich faktur!

Zgodnie z przepisami...

Należy zawsze pamiętać, że przepisy co prawda w żaden sposób nie ograniczają robienia zakupów na firmę, ale w inny sposób regulują działanie przedsiębiorcy. Będąc informatykiem-freelancerem mogę więc kupić na firmę rower albo serwis porcelanowy na 12 osób, bo tego mi żaden przepis nie zabrania, ale już co do uwzględniania tego w kosztach, to tak pięknie nie jest, a przecież po to bierze się fakturę za zakupy, żeby ją w kosztach uwzględnić. Najogólniej mówiąc, przepisy pozwalają na odliczenie z kosztów tego, co jest potrzebne do ich uzyskania, a więc rower tak, ale tylko wtedy, kiedy się na nim dojeżdża do pracy. Inaczej oczywiście fakturę wziąć można, w końcu to dowód zakupu niezbędny choćby przy reklamacji, ale o wpisywaniu w koszty mowy być nie może.

I zgodnie z rozsądkiem...

Jest pewien problem z zakupami na firmę. Otóż kiedy klientem jest osoba prywatna, określa się ją mianem konsumenta, ale faktura VAT wystawiona na firmę oznacza, że nabywca konsumentem nie jest. To dużo więcej, niż tylko zmiana nazewnictwa.

Przede wszystkim, tylko konsument może odstąpić od umowy zawartej online w ciągu 10 dni. Jeśli więc kupiłeś w sieci cokolwiek „na firmę”, to możesz zapomnieć o prawie do zwrotu (pozostaje oczywiście prawo do reklamacji, ale rozmyślać się wtedy nie wolno).

Druga sprawa: jeśli wejdziesz w spór sądowy ze sprzedawcą, nie uzyskasz wsparcia rzecznika konsumentów (ponieważ de iure konsumentem nie jesteś). W sprawy wytoczone przez przedsiębiorców może włączyć się UOKiK, ale wtedy (i tylko wtedy), kiedy zagrożone są zasady konkurencji, a nie sprawy finansowe twojej firmy.

Względem przedsiębiorcy nie funkcjonuje rozbudowany obowiązek informacyjny. Teoretycznie więc możliwe jest nawet wprowadzanie w błąd nabywcy (choć to oczywiście tylko teoria) – w każdym razie nie dowiesz się (nie musisz się dowiedzieć) o cenie jednostkowej  i nie musisz otrzymać instrukcji obsługi (o ile szczególne przepisy nie stanowią inaczej).

Największym jednak bólem mogą okazać się klauzule niedozwolone, które są zaznaczane jedynie dla umów, których stroną jest konsument. Katalog takich klauzul jest szeroki i stale rozbudowywany, a jako przedsiębiorca nie korzystasz nawet z pełnego prawa gwarancji, a jedynie rękojmi, która w dodatku też może zostać wyłączona.

Wracając jeszcze do sporów sądowych: jeśli jesteś konsumentem, jesteś stroną uprzywilejowaną postępowania. Kiedy jesteś nabywcą-przedsiębiorcą, stajesz z drugą stroną do walki na równych prawach, a w praktyce, co wynika ze wszystkich punktów powyżej, masz ich może nawet mniej.

Brać fakturę, czy nie brać?

Pamiętaj, że zakup na fakturę opłaca się wtedy i tylko wtedy, kiedy dane produkty lub usług są ci niezbędne do wykonywania działalności, a i wtedy czasem korzystniej jest dokonywać zakupów na własny rachunek, a nie na firmowy.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena