Obecnie palmę pierwszeństwa dzierży ponad 800-metrowy drapacz chmur Burdż Chalifa, zlokalizowany w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Kraj ogromnie wzbogacił się w ostatniej dekadzie dzięki eksportowi ropy naftowej, stąd na środku pustyni powstaje tam wiele imponujących obiektów i pozostałej infrastruktury. W wieżowcu zainstalowano najszybsze na globie windy dwupoziomowe, których prędkość dochodzi do czterdziestu kilometrów na godzinę. Ponad pół kilometra w minutę – jak na dźwig osobowy, to robi wrażenie. Podobne parametry ma winda znanej japońskiej marki Mitsubishi, zamontowana w jednym z tokijskich drapaczy. Jej kilkadziesiąt egzemplarzy wozi pasażerów pod kilkudziesięciu piętrach, umożliwiając między innymi podziwianie zurbanizowanej okolicy z tarasu widokowego (na wysokości ponad 200 metrów).
Z kolei pekińskie China World Trade Center Tower III może poszczycić się platformą o jednym z najlepszych przyspieszeń. Prędkość ponad 35 kilometrów na godzinę osiąga w dziesięć sekund. Nie robi to oczywiście żadnego wrażenia w świecie motoryzacji czy nawet w branży rowerowej, ale jeśli chodzi o transport pionowy, to rzeczywiście dobry wynik. Na podium prędkości znajduje się również winda w Landmark Tower (Yokohama). Może ona przewozić ludzi 45 km/h, a więc podróż przez ponad 60 pięter trwa ledwie pół minuty z małym okładem. Niekwestionowanym liderem są urządzenia zamontowane w tajwańskim Taipei 101, który kilka lat temu był najwyższym budynkiem na Ziemi. Tamtejsze windy osiągają prędkość 60 km/h, a więc tysiąc metrów mogą pokonać w minutę. Nic dziwnego że koszt całkowity tego majstersztyku zamknął się w kwocie przeszło dwóch milionów dolarów amerykańskich. Znamienne że w ścisłej czołówce najszybszych wind na świecie oraz najwyższych budynków, zabrakło budynków ze Stanów Zjednoczonych, nie mówiąc już o Europie. Prym wiodą zdecydowanie państwa azjatyckie.