Jednym ze sprawdzonych rozwiązań, dobrze funkcjonujących np. w Szwecji, są farmy morskie pełne wiatraków. Pozyskiwana z nich zielona energia stanowi odnawialne źródło, które w znikomym stopniu oddziałuje na środowisko naturalne. Na ogromnej powierzchni można rozmieścić tysiące urzadzeń, które łącznie zaopatrują w prąd całe miasteczka. Co więcej, ewentualne nadwyżki mocy bez problemu udaje się sprzedać za granicę. Morskie farmy wiatrowe na naszym odcinku Bałtyku dopiero raczkują i są w fazie projektu, ale wydaje się, że nie ma od nich odwrotu.
Kolejną nadzieją są reaktory atomowe. Temat od dawna budzi wiele kontrowersji, a krytyka tego rodzaju rozwiązań przybrała na sile po katastrofalnym w skutkach, japońskim tsunami z początku ubiegłego roku. Wobec rosnącego zapotrzebowania na energię elektryczną, atom staje się jednak koniecznością – zwłaszcza w kraju, który obecnie jest mocno uzależniony gospodarczo od Rosji i Niemiec. Niektóre państwa zapowiadają rezygnację z energii nuklearnej, ale prawdopodobnie ich przywódcy zmienią zdanie, gdy w końcu ucichnie histeria po dramacie, który rozegrał się na Dalekim Wschodzie.
Rozwijają się także technologie pozyskiwania energii dzięki bateriom słonecznym oraz naziemnym elektrowniom wiatrowym. W zaawansowanym stadium są prace poszukiwawcze, związane z oceną opłacalności wydobycia gazu łupkowego. Wszystkie te zabiegi łącznie, nawet jeśli przyniosą oczekiwane rezultaty, nie są jednak tak efektywne jak elektrownie jądrowe. Dlatego zielona energia musi być podparta źródłami konwencjonalnymi. Takie zdanie wyraża większość krajowych i zagranicznych ekspertów ds. bezpieczeństwa energetycznego.