Zwykle na udanie się do psychoterapeuty - nie rzadko w ramach „kary” - nalega osoba zdradzona, choć bywa też odwrotnie. Terapia podejmowana w takim momencie jest wyjątkowo burzliwa, a terapeuci podkreślają, że często jest już wtedy za późno na uratowanie związku (oczywiście romantyk powie, że nigdy nie jest za późno, ale psychologia rządzi się innym prawami).
Jakie są oczekiwania par, które przychodzą na terapię po zdradzie? Prawda jest taka, że zwykle sami nie wiedzą. To raczej nie jest czas na spokojne budowanie intymności, szukanie kompromisów, naukę wzajemnej empatii czy komunikacji (czyli częstych składników psychoterapii małżeńskiej). Czas po zdradzie to na pewno też nie moment na pracę nad urozmaicaniem życia seksualnego (wbrew temu, co często piszą różne poradniki czy czasopisma). Zwykle ciężko nawet mówić o intymności w sytuacji takiego nadużycia zaufania. Seks, choć na chwilę może pozornie zbliżyć do siebie, nie zastąpi szczerej analizy tego, co się stało i jaka wspólna przyszłość czeka parę - jeśli w ogóle jakaś czeka (bardzo wiele par nie wytrzymuje takiej próby i prędzej czy później się rozstaje po zdradzie, jak wiadomo jest to jeden z najpowszechniejszych powodów rozwodów w Polsce).
Kluczowe pytanie brzmi: w jaki sposób zachęcać ludzi do uczestniczenia w terapii małżeńskiej ZANIM sprawy nie zabrną tak daleko, że dojdzie do zdrady? Jak już zostało wspomniane, wtedy często jest po prostu za późno, nie ma czego ratować. A gdyby pary rozważały terapię, kiedy pojawią się pierwsze sygnały oddalenia, samotności czy wręcz wzajemnej wrogości, to szanse na poprawę jakości wspólnego życia, bliskości i więzi byłyby zupełnie inne. Wiele par, które udały się do specjalisty po to, aby popracować np. nad komunikacją, choć jeszcze nie doszło do dramatu, potwierdzi tę prawidłowość. Nie warto czekać, żeby zacząć się doskonalić w sztuce wspólnego życia. Warto udać się na psychoterapię, czytać mądre książki o podstawach dobrej komunikacji w związku i rozmawawiać z osobami, które przeżyły wiele lat w dobrym związku, i które znają zasady, których należy przestrzegać, aby do zdrady i innych dramatycznych kryzysów nie doszło nigdy.
Choć termin "depresja" w dzisiejszym rozumieniu jest stosunkowo nowy, objawy depresji były opisywane przez filozofów i lekarzy już w starożytności. Hipokrates, ojciec medycyny, wiązał melancholię (jedną z form depresji) z nadmiarem czarnej żółci. W średniowieczu depresję często tłumaczono wpływem sił demonicznych lub karą za grzechy. Dopiero w XIX wieku zaczęto traktować depresję jako chorobę psychiczną, a w XX wieku opracowano pierwsze skuteczne leki przeciwdepresyjne.