Holandia - Dania:
Do niespodzianki dużego kalibru doszło w Charkowie, gdzie w pierwszym meczu grupy "B" piłkarskich mistrzostw Europy Dania pokonała 1:0 (1:0) Holandię. Wicemistrzowie świata mieli przewagę, stwarzali sporo sytuacji strzeleckich, ale podopieczni Mortena Olsena grali bardzo mądry futbol, dzięki czemu cieszyli się z kompletu punktów.
Już od rana ulice Charkowa były Pomarańczowe. Sporo kibiców Oranje przemieszczało się po mieście czekając z niecierpliwością na mecz. Duńczyków było znacznie mniej. Na stadion jednak w pierwszej kolejności zaczęli ściągać kibice Wikingów. To nie przełożyło się na ilość, ponieważ Holendrów było znacznie więcej.
Zdecydowanym faworytem tego spotkania byli podopieczni Berta van Marwijka. Reprezentanci Danii ograniczali się do obrony, a ich rywale coraz mocniej naciskali. W 24. minucie stała się rzecz niespodziewana. Duńczycy wyprowadzili jeden z nielicznych ataków, który zakończył się golem. Najpierw lewym skrzydłem szarpnął Simon Poulsen, jego dośrodkowanie zostało zablokowane, ale piłka trafiła do Michaela Krohn-Dehliego, który poszedł na przebój, minął jednego obrońcę i mocnym strzałem w "krótki róg" pokonał Maartena Stekelenburga, mimo że strzelał "na oślep". Dwanaście minut później mógł być remis. Niefrasobliwość duńskiego bramkarza mogła kosztować jego zespół wiele. Andersen niecelnie podał, piłka trafiła wprost pod nogi Arjena Robbena, ten oszukał rywali i po ładnym strzale trafił w słupek. Pięć minut przed końcem pierwszej połowy Dania mogła prowadzić 2:0. W pole karne z prawej strony dośrodkował Lars Jacobsen, znalazł idealnie w "szesnastce" Nikiego Zimlinga, który uderzył z pierwszej, jednak posłał piłkę obok słupka. Chwilę później Sneijder obsłużył kapitalnym podaniem Van Persiego, a ten w stuprocentowej sytuacji trafił wprost w bramkarza. Holendrzy przeważali, ale w kilku sytuacjach zabrakło im wyraźnie szczęścia. W końcówce swoją okazję mieli jeszcze piłkarze Mortena Olsena, ale po rzucie rożnym nie umieścili piłki w siatce z bliskiej odległości i do przerwy wygrywali "tylko" 1:0. Po wznowieniu gry Oranje rzucili się do odrabiania strat. Swoje szanse mieli między innymi Robben i Van Persie, ale faworyci tego spotkania ciągle pozostawali bez gola. Robili co mogli. W końcu Duńczycy również postraszyli. Znowu na lewej stronie aktywny był Poulsen. Najpierw minął rywala, potem dograł idealnie przed bramkę, ale tam zabrakło kogoś z partnerów, aby zakończyć akcję golem. Po kilku nieudanych akcjach, na trybunach zaczęły pojawiać się gwizdy. Dwadzieścia minut przed końcem meczu Van Marwijk zdecydował się na podwójną zmianę, wprowadzając do gry Rafaela van der Vaarta i Klaasa-Jana Huntelaara. Prawie natychmiast przyniosło to efekt. Huntelaar znalazł się sam na sam z bramkarzem, jednak nie wykorzystał tej okazji. Nie najlepiej zachował się również Van Persie, który spiesząc z dobitką, sfaulował bramkarza. Czas uciekał, a po stronie wicemistrzów świata ciągle było zero. Selekcjoner Oranje w końcu postawił wszystko na jedną kartę i zagrał trzema obrońcami. Zdecydował się wprowadzić Dirka Kuyta, zdejmując Gregory'ego van der Wiela. Ta roszada także nic nie dała. W końcówce jeszcze Jacobsen zagrał w polu karnym ręką, sędziowie jednak tego nie zauważyli lub uznali, że nie było zagrania ręką albowiem nie było ruchu ręki w stronę piłki i piłkarze Olsena nie dali się zaskoczyć do ostatniego gwizdka. Pokonując Holendrów 1:0 sprawili wielką niespodziankę i porządnie namieszali w grupie B.
Holandia - Dania 0:1 (0:1)
Bramka - Michael Krohn-Dehli (24)
Sędziował: Damir Skomina (Słowenia)
Żółte kartki: Mark van Bommel - Simon Poulsen, William Kvist
Holandia: Maarten Stekelenburg - Gregory van der Wiel (85. Dirk Kuyt), John Heitinga, Ron Vlaar, Jetro Willems, Mark van Bommel, Nigel de Jong (71. Rafael van der Vaart), Wesley Sneijder, Arjen Robben, Ibrahim Afellay (71. Klaas-Jan Huntelaar), Robin van Persie.
Dania: Stephan Andersen - Lars Jacobsen, Simon Kjaer, Daniel Agger, Simon Poulsen, Dennis Rommedahl (84. Tobias Mikkelsen), William Kvist, Christian Eriksen (74. Lasse Schone), Niki Zimling, Michael Krohn-Dehli, Nicklas Bendtner.
Niemcy - Portugalia:
W szlagierowym starciu grupy "B" piłkarskich mistrzostw Europy Euro 2012 reprezentacja Niemiec, jeden z głównych faworytów do wygrania całego turnieju, wygrała z reprezentacją Portugalii. Gola na wagę trzech punktów, który przybliża wicemistrzów Europy do ćwierćfinału, zdobył w 73. minucie snajper Bayernu Monachium, Mario Gomez. Od pierwszego gwizdka francuskiego sędziego, Stephane Lannoy'a, reprezentacja Niemiec rzuciła się na rywala wysokim pressingiem i szybko miała okazję do objęcia prowadzenia w meczu. Brazylijczycy Europy szybko pokazali jednak rywalom, że nie będą w sobotni wieczór chłopcem do bicia. Świetny drybling w środku pola pokazał Fabio Coentrao, który będąc już w polu karnym rywali został zablokowany przez defensorów reprezentacji Niemiec. Gracz Realu Madryt miał znakomitą okazję na gola, jego klubowy opiekun Jose Mourunho, który pojawił się na Arenie Lwów, tylko uśmiechnął się pod nosem. "The Special One", witany na Ukrainie jak bóg, poza Coentrao mógł na boisku obserwować jeszcze czterech piłkarzy swojego Realu Madryt: Mesuta Ozila, Samiego Khedirę, Cristiano Ronaldo i Pepe. Niemcy konsekwentnie budowali przewagę w środku pola i szukali okazji do złamania szczelnej defensywy rywali. Coraz częściej wicemistrzowie Europy przedzierali się skrzydłami pod pole karne drużyny Paulo Bento, coraz większe pretensje do partnerów miał kapitan reprezentacji Portugalii, Cristiano Ronaldo. W 18. minucie błysnął Ronaldo. Gwiazdor Realu Madryt uciekł lewą flanką Jerome Boatengowi, zagrał płasko przed bramkę Manuela Neuera i miałby asystę, gdyby Naniego nie uprzedził interweniujący Phillip Lahm. Kapitan reprezentacji Niemiec uratował zespół w sytuacji, która niemal na pewno zakończyła by się trafieniem skrzydłowego Manchesteru United. W odpowiedzi Niemcy zagrali koronkową akcję w środku pola. Piłką wymieniali się jak na treningu Bastian Schweinsteiger i Sami Khedira. Ten drugi podał wreszcie w pole karne do Mario Gomeza, ale mimo że rosły napastnik umieścił piłkę w siatce, bramka nie została uznana - wcześniej arbiter odgwizdał faul na zawodniku Królewskich. Z dogodnej okazji sprzed pola karnego Lukas Podolski trafił wprost w mur złożony z Portugalczyków. Portugalia swoje ataki też starała się budować, wobec przewagi rywali w środku pola, skrzydłami. Końcówka pierwszej połowy przebiegała pod dyktando Niemców. W 40. minucie po zagraniu Ozila w pole karne nie miał szans uderzyć piłki Gomez, bo wybił ją toczący z Niemcem heroiczny bój Bruno Alves. Po chwili kolejną okazję dla Niemiec zmarnował Mueller, który uderzył niecelnie z pola karnego po mocnym i płaskim zagraniu Ozila w szesnastkę. Najlepszą w pierwszej połowie okazję na gola mieli jednak piłkarze Portugalii. Po jednej z akcji prawym skrzydłem sędzia wskazał na korner. Dośrodkowanie Joao Moutinho spadło w sam środek pola karnego Niemców, tam do piłki dopadł Pepe, który szybko i mocno strzelił pod poprzeczkę. Piłka odbiła się jednak od jej i od linii bramkowej i wyszła w pole karne, skąd czym prędzej ekspediowali ją niemieccy defensorzy. Do przerwy we Lwowie gole nie padły. Po zmianie stron od razu do ataku rzucili się Niemcy. Mocna centra Muellera w pole karne i Podolski był bliski szczęścia. Jego zablokowany strzał mógł po chwili na gola zamienić sam Mueller, ale po strzale pomocnika Bayernu piłka odbiła się tylko od nóg Raula Meirelesa. W 50. minucie kibice mogli się emocjonować walką Cristiano Ronaldo i Jerome Boatenga. Niemiec nie potrafił wyprzedzić rywala, który dopadł do długiego podania ze środka pola, rozpoczął taniec z piłką, by podać ją mocno w pole karne rywali. Tam czuwał Hummels, ratując zespół wybiciem na rzut rożny. Walka cały czas toczyła się w szybkim tempie, od jednego pola karnego do drugiego. Przewała ją na chwilę tylko kontuzja Joao Moutinho, który po przypadkowym starciu z Samim Khedirą długo nie podnosił się z murawy. Gdy mecz wznowiono, szybko zaatakowali wicemistrzowie Europy, skrzydłami stwarzając zagrożenie pod "świątynią" Rui Patricio. Wynik powinien się zmienić w 64. minucie. Po stracie Schweinsteigera w środku pola szybko został uruchomiony znakomitą piłką od Joao Moutinho Cristiano Ronaldo. Gwiazdor Realu wpadł w pole karne rywali i niechybnie zdobyłby gola, gdyby nie wybił mu piłki ofiarnie interweniujący Boateng. Po kolejnej nieudanej akcji Niemców, których poczynania w ofensywie napędzał duet Thomas Mueller - Mesut Ozil, trener Joachim Loew na plac gry desygnować chciał Miroslava Klose. Gdy zobaczył to szykowany do zastąpienia Mario Gomez, padła bramka jego autorstwa. Z prawej strony boiska podaniem odnalazł Muellera Bastian Schweinsteiger. Mueller szybko zacentrował w pole karne, a tam wreszcie pojedynek z Bruno Alvesem wygrał Gomez, który strzałem głową w przeciwny róg bramki nie dał szans Rui Patricio. Loew widząc obrót spraw, zaprosił Klosego na ławkę rezerwowych. Zdobyta bramka dodała Niemcom energii. Nie było mowy o obronie wyniku i grze na czas, wicemistrzowie Europy atakowali i już w 76. minucie Gomez mógł podwyższyć na 2:0. Znów z prawej strony, tym razem mocno i po ziemi, zagrał Mueller, Gomez zaś minął się z piłką na szóstym metrze przed bramką o centymetry. Chociaż gol w tej sytuacji nie padł, Niemcy cały czas kontrolowali przebieg gry, neutralizując ataki rywali w środku pola. W 82. minucie od krycia urwał się Cristiano Ronaldo, który "poczęstował" Neuera strzałem zza pola karnego. Bramkarz Bayernu Monachium, podobnie jak miało to miejsce w półfinale Ligi Mistrzów, strzał Portugalczyka odbił. To nie był jednak koniec emocji, bo Ronaldo wziął na siebie ciężar gry w ofensywie i kreował partnerom okazje strzeleckie. W 84. minucie po rajdzie Ronaldo lewą flanką z piętnastu metrów uderzał Fabio Coentrao, ale piłka odbiła się od niemieckiego obrońcy. Po niespełna minucie kunsztem popisał się Nani, którego centra z prawego skrzydła odbiła się od poprzeczki, do zdobycia gola brakło niewiele. W 88. minucie Niemców uratował już Neuer, który wspaniale interweniował po strzale Silvestre Vareli. Rezerwowy w drużynie Paulo Bento znalazł się sam z piłką pod bramką rywala po tym, jak z flanki zagrał w szesnastkę Nani. Lecąca w poprzek bramki futbolówkę odprowadzili wzrokiem niemieccy obrońcy i napastnicy reprezentacji Portugalii, Varela zaś trafił w dogodnej sytuacji wprost w golkipera przeciwników. W doliczonym czasie gry znów nie wykorzystała akcji Portugalia. Po dwójkowym zagraniu Nani - Cristiano Ronaldo, ten pierwszy zamiast do siatki rywali trafił w Holgera Badstubera. Tak duża liczba niewykorzystanych okazji w końcówce meczu spowodowała, że z wygranej w pierwszej potyczce w grupie B Euro 2012 mogli cieszyć się piłkarze reprezentacji Niemiec. Portugalia, podobnie jak pokonana przez Danię Holandia (1:0), musi szukać punktów w drugiej serii spotkań. Niemcy wykonali pierwszy krok w stronę fazy pucharowej turnieju.
Niemcy - Portugalia 1:0 (0:0)
Bramka: Mario Gomez (73)
Sędzia: Stephane Lannoy (Francja)
Widzów: 35000
Niemcy: Manuel Neuer - Phillip Lahm, Holger Badstuber, Mats Hummels, Jerome Boateng - Lukas Podolski, Bastian Schweinsteiger, Sami Khedira, Mesut Ozil (87, Toni Kroos), Thomas Mueller (90, Lars Bender) - Mario Gomez (80, Miroslav Klose)
Portugalia: Rui Patricio - Fabio Coentrao, Pepe, Bruno Alves, Joao Pereira - Joao Moutinho, Miguel Veloso, Raul Meireles (80, Silvestre Varela) - Cristiano Ronaldo, Helder Postiga (70, Nelson Oliveira), Nani
Reasumując:
Jest to zdecydowanie grupa śmierci, o czym świadczy poziom meczy. Teraz, po niespodziewanej porażce Holandii, walka tutaj będzie coraz bardziej emocjonująca. Skazywani mimo wszystko na porażkę Duńczycy i Portugalczycy pokazali, że jednak powalczą. I tak też się dzieje.