W grupie "C" Mistrzowie Europy Hiszpanie, Włosi, którym grozi więzienie, Irlandczycy i rewelacja EURO 2008 Chorwacja (wyeliminowali w kwalifikacjach Anglię, w fazie grupowej pokonali Niemców 2:0). Meczem z Włochami hiszpańscy piłkarze rozpoczną walkę w obronie mistrzostwa Europy. Ta sztuka nie udała się jak dotąd nikomu.

Data dodania: 2012-06-14

Wyświetleń: 1802

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jeśli uchodzący za jednego z faworytów piłkarze z Półwyspu Iberyjskiego sprostają zadaniu, zdobędą trzecie trofeum z rzędu. Oprócz mistrzostwa kontynentu w 2008 roku, triumfowali w mundialu w 2010 roku w RPA. - Jesteśmy ogromnie zmotywowani, aby tego dokonać i przejść do historii. Wiemy jednak, że nie będzie to łatwe, a każdy z grających tu zespołów może nam pokrzyżować plany - powiedział David Silva. W ostatnich latach wszystkie spotkania mistrzów świata z 2010 roku Hiszpanów z triumfatorami tego turnieju cztery lata wcześniej, Włochami, były bardzo zacięte. Kończyły się remisami lub tylko jednobramkowym zwycięstwem którejś z ekip. Po raz ostatni w meczu o punkty oba zespoły spotkały się w 2008 roku w ćwierćfinale ME w Austrii i Szwajcarii. Wtedy po regulaminowym czasie gry było 0:0, a o sukcesie graczy z Półwyspu Iberyjskiego, którzy triumfowali potem także w całym turnieju, zadecydowały rzuty karne. Na korzyść Włochów może przemawiać fakt, że żadna inna reprezentacja na świecie nie przyjeżdża na Mistrzostwa Świata lub Euro tak często ze skandalem w tle jak oni. Właśnie wówczas osiągają oni najlepsze wyniki. To jedna z najbardziej kontrowersyjnych ekip, której paradoksalnie wszelkie afery służą, bo w końcowym rezultacie osiągają największe sukcesy. Tak było 1982 i 2006, kiedy to sięgali po tytuł mistrza świata.

Hiszpania - Włochy:
Hiszpanie zaczęli mecz bardzo ospale, a Włosi dostosowali się do tego tempa. Przez pierwsze 45 minut spotkania zionęło nudą. Bramki na stadionie w Gdańsku padły dopiero po przerwie. Wynik dość niespodziewanie otworzyli Włosi, po "wejściu smoka" Antonia di Natale. Kilka minut później wyrównał Cesc Fabregas. Skończyło się wynikiem 1:1.  Na spotkanie Hiszpanii i Włoch kibice ostrzyli sobie zęby. W końcu nie codziennie zdarza się pojedynek dwóch tak utytułowanych drużyn. Przez pierwsze 45 minut jednak fani piłki nożnej mogli sobie co najwyżej poziewać. Gra toczyła się w takim tempie, e spokojnie można było wyjść do kuchni, żeby zrobić herbatę i nie było ryzyka, że coś stracimy.Mecz tak naprawdę zaczął się po przerwie. Włosi zaatakowali z większą werwą i po kilku próbach w 61. minucie udało się Antonio Di Natale wbić piłkę do hiszpańskiej bramki. Wspaniale mu podał Pirlo. Mistrzowie Europy odpowiedzieli po trzech minutach. Cecs Fabregas wyrównał na 1:1. Mecz zakończył się podziałem punktów. Z tego wyniku na pewno bardziej zadowoleni mogą być Włosi, w których nie upatrywano faworytów tego pojedynku.


Hiszpania - Włochy 1:1 (0:0)
Bramki: Fabregas (64) - Di Natale (61)
Sędzia: Viktor Kassai (Węgry)
Żółte kartki: Alba, Arbeloa, Torres - Balotelli, Bonucci, Chiellini, Motta
Hiszpania: Iker Casillas - Jordi Alba, Sergio Ramos, Gerard Pique, Alvaro Arbeloa - Xabi Alonso, Sergio Busquets, Xavi Hernandez - Andres Iniesta, Cesc Fabregas, David Silva (66, Jesus Navas).
Włochy: Gianluigi Buffon - Leonardo Bonucci, Daniele de Rossi, Giorgio Chiellini - Christian Maggio, Thiago Motta (90, Antonio Nocerino), Andrea Pirlo, Claudio Marchisio, Emanuele Giaccherini - Mario Balotelli (57, Antonio Di Natale), Antonio Cassano (65, Sebastian Giovinco).

 

Irlandia - Chorwacja

Poznań pechowy dla Shaya Givena. Bramkarz Irlandii Shay Given drugi raz odwiedził Stadion Miejski w Poznaniu i znów trzy razy wyciągał piłkę z siatki. Po szybkim i ciekawym meczu Chorwaci wygrali 3:1 i są na pierwszym miejscu w tabeli grupy "C". Mario Mandżukić, strzelec dwóch goli dla Chorwacji w meczu z Irlandią na stadionie przy Bułgarskiej, mógł grać w Lechu Poznań już wcześniej, i to regularnie. "Kolejorz" chciał go mieć u siebie i sprowadzić w 2010 roku, przed bojami w eliminacjach do Ligi Mistrzów, ale Chorwat wybrał grę w Bundeslidze. "SUPERMANdżo" to nagłówek poniedziałkowej gazety "Vecernji list". Po wygranej 3:1 z Irlandią w pierwszym meczu Euro 2012, nowym idolem chorwackich kibiców został zdobywca dwóch bramek Mario Mandżukić. Mario Mandżukić zdobył w Poznaniu dwa gole: na 1:0 i 3:1. Przy obu trafieniach pomogło mu trochę szczęście i Shay Given. W trzeciej minucie irlandzki bramkarz był źle ustawiony i nie sięgnął piłki uderzonej przez napastnika. Cztery minuty po przerwie futbolówka po uderzeniu Chorwata najpierw odbiła się od słupka, potem od głowy Irlandczyka, a następnie wpadła do bramki. Choć BBC i Reuters zapisały gola jako samobójczego, UEFA przypisała go strzelającemu. Do tej pory w reprezentacji kraju zdobył tylko pięć goli, ale jeden z nich, w barażu o Euro 2012 z Turcją, miał potężne znaczenie.

Już w 3. minucie prowadzenie objęli podopieczni Slavena Bilicia. Po dośrodkowaniu Darijo Srny z prawej strony boiska piłkę do siatki głową wpakował Mario Mandżukić. Jego strzał kompletnie zaskoczył źle ustawionego Shaya Givena. Piłkarz, który w reprezentacji zanotował 122 spotkania na takie błędy nie powinien sobie pozwolić. Doświadczony bramkarz zrehabilitował się jednak za swój błąd kilka minut później, kiedy w fenomenalny sposób obronił potężne uderzenie z dystansu Ivana Periszicia. Po stracie bramki piłkarze z Zielonej Wyspy błyskawicznie rzucili się do ataków. W 7. minucie bliski strzelenia gola był Damien Duff - piłka poszybowała kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką. Irlandczycy poszli jednak za ciosem i po raz kolejny udowodnili, że stałe fragmenty są ich groźną bronią. W 19. minucie precyzyjną wrzutkę Aidena McGeady'ego z rzutu wolnego wykończył głową Sean St Ledger. Dla obrońcy irlandziego zespołu to dopiero trzecie trafienie dla drużyny narodowej. W pojedynkach powietrznych także świetnie prezentowali się faworyzowani Chorwaci. Po dośrodkowaniu Ivana Strinicia Nikica Jelavić posłał futbolówkę tuż obok prawego słupka. Napastnik chorwackiej drużyny wpisał się na listę strzelców dopiero w 43. minucie, wykorzystując katastrofalny błąd Stephena Warda. 26-letni Irlandczyk jak na tacy wyłożył piłkę swojemu rywalowi, a ten pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z Givenem. Na drugą część spotkania bardziej zmobilizowani ponownie wyszli piłkarze Bilicia i już w 48. minucie zdołali podwyższyć prowadzenie. Znowu do siatki trafił Mario Mandżukić, który głową zwieńczył wrzutkę Ivana Periszicia. Bramkarz Irlandczyków był bez szans, choć piłka zdążyła odbić się jeszcze od słupka. Giovanni Trapattoni nie miał pomysłu na sforsowanie obrony Chorwatów. Po trzeciej straconej bramce postanowił jednak zareagować, wprowadzając na boisko Simona Coxa i Jona Waltersa. Od 54. minuty drużyna prowadzona przez włoskiego szkoleniowca grała więc trzema napastnikami. Niewiele to pomogło, ponieważ przebieg spotkania kontrolowała bałkańska ekipa, która w 78. minucie mogła strzelić kolejną bramkę, ale po technicznym uderzeniu Ivana Rakiticia piłka przeleciała tuż obok słupka.

 

Irlandia - Chorwacja 1-3 (1-2)

Bramki: 0-1 Mario Mandżukić (3-głową), 1-1 Sean St Ledger (19-głową), 1-2 Nikica Jelavić (43), 1-3 Mario Mandżukić (48-głową).

Żółta kartka - Irlandia: Keith Andrews. Chorwacja: Luka Modric, Niko Kranjcar.

Sędzia: Bjorn Kuipers (Holandia). Widzów 39˙000.

Irlandia: Shay Given - John O'Shea, Sean St Ledger, Richard Dunne, Stephen Ward - Aiden McGeady (54. Simon Cox), Glenn Whelan, Keith Andrews, Damien Duff - Robbie Keane (75. Shane Long), Kevin Doyle (53. John Walters).

Chorwacja: Stipe Pletikosa - Darijo Srna, Vedran Corluka, Gordon Schildenfeld, Ivan Strinic - Ivan Rakitic (92. Tomislav Dujmovic), Ognjen Vukojevic, Luka Modric, Ivan Perisic (89. Eduardo) - Mario Mandzukic, Nikica Jelavic (72. Niko Kranjcar).

Licencja: Creative Commons
0 Ocena