Dr Stafford uważa, że przyczyną ludzkiej skłonności do konsumpcji większej ilości alkoholu w miejscu, gdzie gra donośna muzyka jest wrodzona preferencja do słodkości. W takim otoczeniu alkoholu pije się nie tylko więcej, ale też szybciej. W badaniach wzięło udział 69 mężczyzn i 11 kobiet w wieku 18-28 lat – wszyscy uczestnicy spożywali alkohol stosunkowo regularnie. Do wyboru mieli różne drinki o różnym stężeniu procentowym alkoholu. Ich zadaniem było ocenienie tych trunków pod kątem promili, słodyczy i goryczy.
Eksperyment odbył się w sumie w trzech miejscach. Najpierw w otoczeniu cichym, gdzie żaden hałas nie odwracał uwagi; później na sali, na której grała muzyka o różnym natężeniu decybeli; i w końcu w pomieszczeniu, gdzie poza muzyką włączony był również telewizor nadający wiadomości. Generalnie rzecz biorąc uczestnicy oceniali słodkość alkoholu wyżej w miejscu, w którym obcowali z muzyką sam na sam. Dr Stafford zauważa, że podstawowy zmysł smaku u człowieka jest odporny na otoczenie, gdzie trudno jest się skoncentrować, ale nie na muzykę.
- Wprawdzie będąc w barze, klubie lub dyskotece, ludzie mogą spodziewać się, że wypiją więcej niż normalnie, ale ważne jest, by zrozumieli, że otoczenie może potencjalnie mieć wpływ na to, że wypiją za dużo i mieli tego świadomość – mówi. Badania są szczególnie istotne dla producentów alkoholi, dla barów oraz dla władz odpowiedzialnych za wydawanie licencji i za czuwanie nad bezpieczeństwem w miejscach publicznych.