Oczywiście trafiłam na niego przez totalny przypadek leżąc w łóżku z katarem i pilotem w ręku „pykając”, po kanałach telewizyjnych. Już nawet nie pamiętam, która to była seria i jaki odcinek, ale wiem jedno, że tak dobrego serialu już bardzo dawno nie oglądałam. Niektórzy ludzie mówią o nim mniej lub bardziej udana kontynuacja "Przyjaciół" i od razu widać, że nie zagłębili się w historię Teda i spółki. Oczywiście można znaleźć pewne porównania jak chodź by to, że w obu serialach jest 3 mężczyzn, 3 kobiety, w każdym serialu jest kochająca się para (przyjaciół), jest kawiarnia/bar, w którym przesiadują główni bohaterowie. I takich porównań można by wymieniać bez końca. Jednak to, co odróżnia "HIMYM" od "Przyjaciół" jest to, że o w każdym serialu chodzi, o co innego.
"Jak poznałem waszą matkę" skupia się na opowiedzeniu historii poniekąd miłosnej Teda jego dzieciom? Opowiada o każdym istotnym wydarzeniu, które przybliżało go do poznania właśnie ich matki. A "Przyjaciele" są o…. przyjaciołach i ich życiu.
"Jak poznałem waszą matkę" najłatwiej powiedzieć, że opowiada historię grupki przyjaciół. Tymczasem jest to tak realne, rzeczywiste a zdarzenia, jakie dzieją się w czasie trwania serialu dają do myślenia, że przecież jest to bardzo realne i możliwe, że się wydarzy. I w tym momencie całe życie powinno nam przelecieć przez oczami gdzie zaistniały podobne sceny.
"Jak poznałem waszą matkę" jest zarazem serialne komediowym, ale wystarczy obejrzeć pierwszą serię a za chwilę szóstą czy siódmą by dostrzec to jak dojrzewalni, zmieniali się główni bohaterowie zarówno zewnętrznie jak i wewnętrznie. I to jest właśnie piękne w tym serialu – zmiany. Zmiany ukazujące pozytywną kolej rzeczy w życiu.
Jak poznałem waszą matkę jest majstersztykiem, jeśli chodzi o brak jakiejkolwiek chronologii. Niby wszystko jest normalnie, czas płynie do przodu do momentu, kiedy Ted nie zacznie coś kręcić, albo nie będzie w stanie mógł sobie czegoś przypomnieć jak to już bywało jednym z odcinków. Ja osobiście mam trzy genialne moim zdaniem odcinki, które mogę oglądać bez końca i wiem, że nigdy mi się nie znudzą.
Oglądając „Jak poznałem waszą matkę”, po głowie chodzi mi jedna myśl żeby Ted nigdy nie poznała matki swoich dzieci, bo w tedy serial zniknie, a to będzie duży cios dla telewizji. Chodź z drugiej strony właśnie o to chodzi czyż nie.