Jedna z polskich agencji, badająca rynek reklam, przeprowadziła badanie ankieterskie, z którego wynika, iż najchętniej - w rozmaitych akcjach promocyjnych - oglądalibyśmy też: aktorkę serialową Katarzynę Cichopek, „szołmena” Szymona Majewskiego i celebrytkę – piosenkarkę, Dodę.
Wszystkie wymienione osoby reklamują lub reklamowały jakieś produkty, usługi, akcje. Kondrat, kończąc karierę aktorską, nie musi martwić się o stałą pensje. Utrzymuje się przecież z kolejnych odcinków reklam, zachęcających do korzystania z – coraz to nowszych - ofert pewnego banku. Z kolei niegdyś Pan Kleks, a dziś „pan domu” z serialu „Rodzina zastępcza”, pojawia się także w „bankowych reklamach”. Promuje co prawda inną firmę, ale kampania z jego udziałem ma podobną kompozycję. W każdej nowej odsłonie, Fronczewski opowiada o lokacie, sposobie na oszczędzania, o polisie lub atrakcyjnym kredycie. Nic tylko zapytać tego znakomitego aktora, czy sam jest klientem owego banku… I czy wcielanie się w role „pana z reklamy” wymaga takich samych przygotowań, jak praca na planie filmowym lub występ w teatrze.
Co może zaskoczyć – na trzecim miejscu „reklamowych ulubieńców” plasuje się prezenter Krzysztof Ibisz, słynący z prowadzenia różnorodnych programów rozrywkowych oraz z… występów w filmikach, promujących szampon przeciwłupieżowy. Cóż, ważne, co celebryta ma na głowie – nie: w głowie.
Tylko 10% respondentów – zdecydowanie – krytykuje udział aktorów w reklamach. Reszta pytanych osób traktuje to zjawisko ambiwalentnie. Wiadomo, że z pracy w teatrze i filmie nie za bardzo można się utrzymać – Polacy tłumaczą więc swoich ulubieńców małego i dużego ekranu. „A co tam – jest znany / znany, to niech na tym zarabia. Byleby nie zachęcał do zakupu jakiegoś bubla.” W rzeczywistości np. częściej oglądamy aktorów w reklamach, niż w dobrych produkcjach kinematograficznych. Ale to ponoć nie ich wina. Rynek tworzą przecież konsumenci.
W efekcie, Małgorzata Foremniak bardziej słynie ze współprowadzenia telewizyjnego show i z reklamy kosmetyków, niż z tego, że jest niezłą aktorką. I jeśli pamiętamy jej role serialowe, to już podanie filmów pełnometrażowych w których zagrała – przychodzi nam z trudem. Podobnie jest wypadku Anny Przybylskiej. Urocza aktorka, choć czasem pojawia się w filmach i serialach, cieszy się popularnością – przede wszystkim - dlatego, że parę lat temu została ambasadorką dużej firmy kosmetycznej. Wszak każdy realizuje się tam, gdzie może.
Co – głównie – motywuje aktorów do wystąpienia w reklamach banków, w promowaniu niezdrowego jedzenia czy namawianiu do picia mocnych alkoholi? Zdaniem ankietowanych – wyborowa cena, za jaką będą się „sprzedawać” w Internecie, prasie i telewizji. Wysoka gaża jest ważniejsza od tego, czy promowany produkt – naprawdę – zasługuje na uznanie konsumentów. Okrutna zasada komercji brzmi przecież: w branży tej stawia się wyżej pytanie „za ile”, od: „co będę reklamować?”