Niektórzy menadżerowie mienią się coachami, zaś na rynku oferowane są coraz dziwniejsze szkolenia pod groźnie brzmiącymi tytułami typu "coaching w sprzedaży".
Nie będziemy wnikać w istotę coaching, bo nawet nie ma zgodności co do definicji - czym takowy jest. Jedni kładą nacisk na "zwiększenie świadomości i odpowiedzialności osób coachowanych, asystowanie w ich procesie rozwoju, produktywności i wydajności" czy "umożliwienie rozwoju i zbliżenie się do upragnionych celów niezależnie od tego, jakie są" (Sir John Whitmore).
Warto zastanowić się nad korzeniami tej metody, która pomaga osiągać doskonałość czy realizować cele. Już Galileusz stwierdził, iż "nie można nauczyć człowieka niczego, można tylko pomóc mu odnaleźć to w nim samym". Zadaniem coacha będzie między innymi zadawanie pytań dotyczących upragnionego rezultatu końcowego, określenie potrzebnych zasobów, upewnienie się iż właściwie je wykorzystujesz.
Jeśli tak zdefiniujemy coaching to okaże się, iż po raz pierwszy taką metodę opisał Sokrates (469-399 p.n.e) - jeden z najwybitniejszych filozofów greckich. W swojej pracy stosował on metodę majeutyczną (inaczej położniczą) - uważał bowiem, iż ludzie posiadają prawdę w sobie, zaś rola nauczyciela jest, by za pomogą umiejętnie stawianych pytań pomóc uczniowi do niej dotrzeć.
Obecnie na świcie powstają różnego rodzaje organizacje, które chcą sobie zapewnić monopol na prawdę, tworzą różnego rodzaju modele, przypisują sobie wyłączne autorstwo metod - w wypadku coachingu, jak i w wielu innych sprawach - warto pamiętać o starych Mistrzach.