Za nami wyczerpujący cykl Tour de Ski w biegach narciarskich. Mamy powody do zadowolenia. W Niedzielę 8 stycznia nasza gwiazda – Justyna Kowalczyk zajęła w nim pierwsze miejsce. Zwycięstwo jest naprawdę okazałe, biorąc pod uwagę fakt pokonania odwiecznej rywalki, najlepszej zawodniczki ekipy norweskiej – Marit Bjoergen, która w ostatnich trzech edycjach turnieju nie startowała.
Nie da się ukryć, że Polka pomimo początkowo słabej formy, przyczyną której mogły być problemy z kolanem była najlepsza. Najwyraźniej widać to było podczas ostatniego etapu, podbiegu pod Alpe Cermis. Trasa ta jest wyzwaniem dla każdej zawodniczki. Dlaczego? Nie wszyscy wiedzą, ale jest to po prostu stok narciarski będący trasą zjazdową dla narciarzy alpejskich. Kąt nachylenia momentami wynosi, aż 28 %! Sama Justyna twierdzi, że nie powinno się tej trasy wybierać, myśląc o biegach narciarskich, gdyż nie ma z nimi nic wspólnego. Pod sam szczyt praktycznie wchodzi się na nartach.
Wracając do tegorocznego Tour de Ski, Marit dotarła na metę dopiero 28 sekund po Justynie, co jak na narciarstwo biegowe i tak wyrównaną rywalizację jest ogromną różnicą.
Dzięki zwycięstwu w Tour de Ski Justyna Kowalczyk oprócz punktów do klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zarobiła bagatela 150 tysięcy franków szwajcarskich. Przeliczając na naszą walutę daje to około 520 tysięcy złotych.
Niezła sumka, zwłaszcza na nasze warunki. Warto robić to co się kocha, ciężko trenować i strarać się być w tym najlepszym, prawda? Justyna Kowalczyk jest na to najlepszym dowodem.