Snowboarding ma wiele odmian, choć nie wszystkie nadają się dla początkujących. Jedną z nich jest jibbing, który wymaga sporo umiejętności, doświadczenia i odpowiedniej kondycji fizycznej.

Data dodania: 2007-03-26

Wyświetleń: 7260

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Jibbing polega na jeździe i wykonywaniu różnorodnych tricków na takich przeszkodach jak raile czy boxy. Na dobrą sprawę specjalnie przygotowane poręcze i skrzynie to tylko początek, bo jeździ się - co pokazują doskonale filmiki snowboardowe - praktycznie na wszystkim, co tylko nie jest śniegiem. W grę wchodzą ławki, stoliki, zwykłe poręcze, mury czy nawet kosze na śmieci. Nic dziwnego, że jibbing nie tylko uchodzi za jedną z trudniejszych odmian snowboardingu, ale także za najbardziej urazową. W tej dyscyplinie praktycznie każdy błąd kończy się bolesnym upadkiem, a i kontuzji jest bez liku.

Osoby, które chcą uprawiać jibbing, powinny zainwestować nie tylko w odpowiednią deskę, ale także w ochraniacze. Porządny kask, szczególnie gdy uczymy się jeździć na railach, jest w tym sporcie konieczny i może nieraz ocalić nam nie tylko zdrowie, ale i życie. Kolejna sprawa to ochraniacze na łokcie i kolana (te używane przez rowerzystów czy osoby jeżdżące na rolkach będą jak najbardziej odpowiednie) oraz ochraniacz kości ogonowej. Dla osób, które chcą się porządnie asekurować, odpowiednie będą specjalne spodenki, kosztujące około 200 złotych, z wszytymi ochraniaczami na kość ogonową, pośladki i uda. Wprawdzie filmiki snowboardowe, które można znaleźć na sieci, pokazują dość często osoby, które na głowie mają co najwyżej czapkę, ale jibbing jest niebezpieczny i tak długo, póki nie nauczymy się porządnie jeździć, nie warto ich naśladować. Poza tym, jeśli jeździmy bez ochraniaczy (przede wszystkim chodzi tu o kask), w razie wypadku możemy mieć spore problemy z wypłatą ubezpieczenia.

Nawet gdy mamy na sobie pełną snowboardową zbroję, jibbing zaczynamy od małych boxów i raili, nie tylko dlatego, by zminimalizować ryzyko kontuzji, ale przede wszystkim, by nauczyć się odpowiednich technik jazdy. Zasada “skoku na głęboką wodę” tu się nie sprawdza, wybieranie na początku wysokich i skomplikowanych przeszkód jedynie pokaże nam, jak mało umiemy i przypuszczalnie zniechęci nas do uprawiania tego sportu. Tak samo zacząć trzeba od podstawowych tricków i nauczyć się je porządnie wykonywać, zanim przejdziemy do czegoś trudniejszego. Jibbing opiera się nie tylko na inwencji, ale też na doskonale opanowanej technice jazdy, a złe nawyki nabyte w trakcie szkolenia mogą rzutować na nasz styl jazdy nawet miesiącami. Dlatego też dobrze, gdy nasze pierwsze “wyczyny” obserwuje ktoś, kto będzie w stanie pokazać nam, co robimy źle i nauczyć nas prawidłowych odruchów.

Więcej na temat jibbingu można znaleźć na http://www.prosnow.pl.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena