Ona, on, zauroczenie, miłość i dalej - wymarzony biały welon, huczne wesele, niedługo - choć jakby trochę za wcześnie - dziecko i... wszystko się zmienia. Jest coraz trudniej, bardziej przykro i monotonnie. Z codzienności coraz wyrażniej wyłania się myśl o rozstaniu, czyli rozwodzie...

Data dodania: 2011-12-12

Wyświetleń: 1620

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

W ferworze zbierania argumentów przeciw niemu czy niej, coraz głośniejszych kłótni, coraz dotkliwszych złośliwości i narastającym braku dobrej woli, w tej narastającej i bezlitosnej wojnie nerwów widzimy tylko siebie i naszego 'wroga' naprzeciwko. Pojęcia takie jak dom, rodzina, ciepło, wspólna przyszłość straciły na ważności. A przy okazji razem z nimi - nasze dziecko. Jesteśmy tylko my i nasza walka.

- Nie płacz, nie przeszkadzaj, baw się, idż do swojego pokoju, co znowu chcesz! Już nie mam do ciebie zdrowia...

Przyznaję, trudno wytłumaczyć dziecku, dlaczego już nie chcemy być razem. Czasem sami do końca tego nie rozumiemy. Ale dziecko słyszy krzyk, widzi wykrzywione, złe twarze rodziców i przede wszystkim czuje, że coś jest nie tak, że teraz nawet cisza, gdy tata trzaska drzwiami i wychodzi, jest grożna...Nie rozumiejąc rozgrywek dorosłych dziecko staje się krnąbrne, dodatkowo denerwując będącą na granicy wytrzymałości mamę, która częściej płacze i krzyczy na nie.

Dziecko ma być przecież posłuszne, niewidoczne, ale staje się głośne i niegrzeczne. W dodatku często budzi się w nocy z krzykiem, ma lęki, czasem zaczyna się moczyć. Jest samotne i czuje się zapomniane. Nie umie tego nazwać, ale zamknie się w sobie lub odwrotnie - będzie wybuchowe, nerwowe, przestanie się uczyć albo będzie mu wszystko jedno...Z chwilą odejścia (najczęściej) taty i ewentualnej zamiany mieszkania zaczęło się dla niego nowe życie, którego do tej pory nie znało. Życie między rodzicami, którzy zmienili się.

- Nie możesz iść teraz do taty, pójdziesz kiedy indziej.

- Ale ja chcę teraz, tata powiedział, że na mnie czeka!

- Nie! Powiedziałam póżniej!

- Dlaczego?!

- Dlatego.

- Dlaczego?!

- Dobrze, zadzwonię do taty i powiem, że zaraz będziesz - nagle zgadza się mama. A po chwili...

- Tata powiedział, że teraz to on nie ma czasu...zadzwoni.

- Robicie mi na złość - krzyczy, płaczące już dziecko i zamyka się w pokoju. Czuje się winne, niekochane.

A przecież ono nadal kocha oboje - i mamę, i tatę i chce z nimi być, chce żeby było tak jak dawniej. Nie umie stać się nagle dorosłym i pojąć skomplikowane reguły gry tego obcego mu świata. Ale jest człowiekiem - czuje, myśli, przeżywa, tym trudniej, im mniej rozumie.

Nasza córeczka czy synek mają prawo do szczęśliwego dzieciństwa bez względu na to, jak ułożyło się nasze życie. To jedenaste przykazanie - nigdy o tym nie zapominajmy!

Licencja: Creative Commons
2 Ocena