Jeśli więc dysponujemy koszem czy wiaderkiem owoców wprost z sadu, zastanówmy się, co jeszcze będzie nam potrzebne przy produkcji tradycyjnej, domowej nalewki. Zaopatrzyć się trzeba w drożdże winne, w pożywkę dla drożdży oraz w wodę. Z niezbędnych sprzętów produkcyjnych wymienić trzeba sokowirówkę, która pomoże nam wycisnąć moszcz (a więc: sok) z owoców, a także butlę, zwaną również balonem – stworzoną specjalnie do wina (objętość 34 l lub więcej), które chcemy uzyskać na drodze fermentacji burzliwej. Przy zwykłym fermentowaniu, wystarczy mniejszy gąsiorek, wyposażony w szklaną rurkę do ściągania wina (standardowa pojemność: 20 l). Dodatkowo, niezbędne są butelki do wina plus korki do tychże butelek oraz szczotki, na długich uchwytach, idealne do mycia butli. Jeśli chcemy nabyć cały osprzęt za jednym zamachem, liczmy się z wydatkiem około 150 zł.
Zwykle, owocami z których udaje się osiągnąć najpyszniejsze wino, są jabłka, wiśnie, porzeczki białe oraz czerwone. Winka jabłkowe, porzeczkowe, a także wiśniowe szybko fermentują i dość łatwo się klarują – stąd wybór tych właśnie darów sadu. Ale nieraz słyszy się o osobach, które stworzyły autorskie smaki win: agrestowe, śliwkowe, czy nawet… arbuzowe!
Grunt, by wybrane przez nas owoce nie były przesadnie soczyste. Dlatego dodatkami do winnej „bazy” mogą stać się: aronia, dereń, głóg, tarnina oraz dzika róża. Twarde owocki tłuczemy na miazgę lub zalewamy wodą z cukrem i kwasem cytrynowym. Wszystko to czynimy w wysokim naczyniu, tak by nie uronić cennego soku. Oczywiście, warto też przed przystąpieniem do tej domowej produkcji, zabezpieczyć plac boju, tj. naszą kuchnię. Zdjąć jasne firanki, schować białe ściereczki i okryć się foliowym fartuchem. Przy tworzeniu wina będzie się bowiem sporo chlapało – na siebie, na boki, na naszych pomocników… A plamy z soku nie zawsze chcą się wywabić.
Są też tacy „mistrzowie gąsiorków”, którzy samodzielnie robią matkę drożdżową, a więc matrycę domowego wina. Oto przepis i na nią („zaprawę przygotowuje się na cztery dni przed obróbką owoców!): wyciśnij nieco soku z jabłek – możesz użyć też świeżo zerwanych wiśni czy porzeczek – ważne, by mieć szklankę pełną takiego właśnie nektaru. Dodaj doń łyżkę cukru i szczyptę, wspomnianej wcześniej, pożywki do drożdży. Gotuj całość 15 minut.
Następnie, ostudź soczek do temperatury pokojowej, dorzuć do niego winne drożdże i przelej wszystko do butelki. Zatkaj ją korkiem z waty oraz odstaw w ciepłe miejsce (temperatura minimalna: 26 C). Niech sobie mikstura poczeka dobę, po której zostanie połączona z przegotowanym i ostudzonym sokiem, z 50 g cukru i z 0,2 g pożywki. Trzeciego – czwartego dnia „leżakowania” ciecz powinna się obficie pienić. To znak, że drożdże nie śpią i pracują. Warto dodać do tej naszej matki garść rodzynek – podkreślimy wtedy smak wina różowego, czerwonego albo białego.