Krajowe Biuro Statystyki Transportowej rządu USA publikuje na swoich stronach interesujące zestawienie dotyczace bezpieczeństwa transportu drogowego. Transport drogowy, dodam, jest tylko jedną częścią zainteresowań biura. Statystyki te prowadzone są od lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Jednakże ja w swej krótkiej analizie przejrzę wybrane dane z ostatnich dwudziestu lat. Pobieżna analiza prowadzić może do wniosku, że z bezpieczeństwem to amerykanie trochę się w stosunku do Europy spóźnili. Ilość wypadków przez całą ostatnią dekadę XX wieku wahała się za oceanem w okolicach 6, 5 miliona wypadków rocznie (od 6.2 mln w 1992 do 6.7 w 1996 roku). I dopiero począwszy od 2005 roku ilość wypadków systematycznie maleje, by w 2009 roku osiągnąc około 5 i pół miliona. Wnioski stąd jednak płynące byłyby mylne. W rzeczywistości, w związku ze stałym wzrostem tzw. wozokilometrów (w USA ilość zdarzeń na milion mil i pojazd- MMP), liczba wypadków systematycznie maleje na każdy milion przejechanych przez wolne pojazdy mil. I tak w 1989 wynosiła 2,7 ofiar śmiertelnych na MMP, by w 2009 roku wynieść niespełna 1.1 MMP. Ten ostatni wynik jest także pośrednim skutkiem recesji. Ilość MMP, która do roku 2007 systematycznie rosła, w latach następnych lekko spadła. Widać to także patrząc na ładunki przewiezione w tym okresie (niewielki spadek) jak i na wzrost przeciętnego wieku środków transportu drogowego. Ciekawostką jest fakt, że w latach 2006- 2009 przeciętny okres ekspoatacji ciężarówki wzrósł o ponad 1,5 roku(!) co dowodzi głębokości zapaści na rynku motoryzacyjnym Stanów Zjednoczonych w tym okresie.
Podsumowując tę krótką analizę, należy podkreślić, że znaczący wzrost bezpieczeństwa drogowego jest za oceanem faktem bezpornym. I nie mają tu racji euroentuzjaści twierdząc, że w tym zakresie Europa pozostawiła USA daleko w tyle.