Kryzys niestety zaczyna się od dołu. Jednak Ci na dole potrafią sobie z nim poradzić nie wydając pieniędzy. Co w związku z tym zaczyna oddziaływać na tych na górze. Skoro spada zapotrzebowanie na różne dobra to większość firm pada, a one ciągną za sobą banki, gdyż nie są w stanie spłacać kredyty nie mówiąc o braniu nowych. Natomiast banki bez klientów nie mogą żyć i dlatego zaczyna się problem.
W związku z powyższym banki zaczęły działać co widać nawet po reklamach, a ponadto zaczęto wprowadzać nowe produkty i oferować uproszczone tryby refinansowania kredytów.
Czym banki chcą skusić klientów? Niską marżą oraz brakiem konieczności potwierdzania dochodów. Eksperci twierdzą, że może to być początek zupełnie nowej batalii bankowej na rynku kredytów hipotecznych.
Jak doskonale wiemy wiele osób zaciągało kredyty hipoteczne w latach 2009 – 2010, kiedy stopy procentowe były na znacznie niższym poziomie, a marże, z uwagi na kryzys były bardzo wysokie. Aktualnie jednak miesięczne raty takich kredytów istotnie wzrosły. Obecnie marże są znacznie niższe, ponieważ banki starają się pozyskać jak największą liczbę nowych klientów. Dlatego klienci mają możliwość obniżenia miesięcznej raty refinansując kredyt w innym banku. Dotyczy to oczywiście kredytów w złotych, gdzie nie trzeba brać pod uwagę różnic w kursach walut.
Rata kredytu w wysokości 300 tys. w złotych zaciągniętego w 2009 roku z marżą na poziomie 2,5 proc. oprocentowanego obecnie na poziomie 7,2 proc (czyli marża plus WIBOR) to około 2000 zł. Po skorzystaniu z najnowszej oferty np. banku DnB Nord, w której można uzyskać marżę nawet na poziomie 0,79 proc w całym okresie kredytowania, miesięczna rata kredytu wyniesie nieco ponad 1700 zł. To umożliwia zaoszczędzenie blisko 3600 złotych rocznie oraz ponad 100 tys. zł w całym, 30 letnim okresie kredytowania.
Uważam, że takie rozwiązanie jest bardzo ciekawe i pozytywnie wpłynie na finanse wielu osób, które zdecydują się walczyć z kryzysem i zmniejszać jego wpływ na domowy budżet. Przykładowo przytoczony wyżej DnB Nord proponuje klientom innych banków kredyt refinansowy w PLN dla którego marża, przy wykupieniu pakietu ubezpieczeniowego w całym okresie kredytowania wyniesie 0,79 proc. bank nie pobierze też prowizji za udzielenie kredytu oraz jego przedterminową spłatę. Przy refinansowaniu kredytu bez wykupienia pakietu ubezpieczeń marża wyniesie 1 proc. W tym wypadku bank zażąda też 2 proc. prowizji za przedterminową spłatę kredytu w okresie pierwszych 3 lat od jego uruchomienia. Oprócz przeniesienia kredytu bank może skredytować także prowizję innego banku z tytułu przedterminowej spłaty, opłatę z tytułu pakietu ubezpieczeń oraz ubezpieczenie niskiego wkładu własnego.
Co więcej w przypadku osób, które posiadają kredyty hipotecznie minimum 18 miesięcy i są właścicielami kredytowanej nieruchomości lub znajduje się jeszcze w budowie ale została oddana do użytkowania bank nie będzie wymagał potwierdzenia wysokości zarobków. W tej sytuacji wystarczy jedynie oświadczenie klienta, że posiada takie a nie inne dochody. Jedyne co będzie konieczne to wykonanie inspekcji nieruchomości przez bank, aby ocenić inwestycję i zweryfikować czy rzeczywiście istnieje.
Niestety, ale taka oferta jest dostępna przeważnie dla klientów posiadających kredytowaną nieruchomość w granicach dużych miast (Warszawy, Łodzi, Wrocławia, Krakowa, Poznania i Trójmiasta) i minimalna kwota refinansowania to 200 tys. złotych.
Refinansując kredyt należy zwracać uwagę na okres kiedy obowiązują niższe marże, ponieważ niektóre banki oferują przystępne warunki jedynie w pierwszym kilku latach.
W większości banków rata kredytu na 300 tys. złotych nie przekroczy 1800 zł. Jest więc znacznie niższa niż rata kredytu zaciąganego kilka lat temu przy marży na poziomie 2 – 3 proc.
Należy sobie zadać pytanie czy refinansowanie kredytów hipotecznych będzie dobrym rozwiązaniem na rynku nieruchomości?
Tak jak na wstępie już napisałem, bankom coraz trudniej jest pozyskiwać kredytobiorców, którzy mają wystarczającą zdolność kredytową na zakup mieszkania niezależnie czy biorą kredyt na własną rękę czy w różnych programach jak np. "Rodzina na swoim". Liczba nowych umów kredytowych kwartalnie, według danych Związku Banków Polskich od dwóch lat utrzymuje się praktycznie na takim samym poziomie, oscylując w okolicach 50 – 60 tys.. Obecnie, w związku z niepewnością na rynku kredytobiorcy coraz częściej wstrzymują się z podjęciem decyzji o zaciągnięciu kredytu. W związku z rekomendacjami nadzoru finansowego spadła też liczba osób, które w ogóle mogą sobie samodzielnie pozwolić na kredyt. Dlatego banki będą coraz mocniej walczyć o przejmowanie kredytobiorców od konkurencji. Szczególnie będzie to dotyczyć tych osób, które zaciągnęły kredyty w latach 2008 – 2010, kiedy marże były znacznie wyższe niż dziś. To dla banków bardzo atrakcyjna grupa, ci ludzie już wiedzą co to znaczy zaciągnąć kredyt, spłacają go regularnie, niejednokrotnie zarabiają więcej niż wówczas, gdy na kredyt się zdecydowali. Stąd można przypuszczać, że w najbliższym czasie będziemy obserwować coraz więcej ciekawych ofert refinansowania kredytu.
Pamiętajmy, że niezależnie od sytuacji rynkowej zawsze są rozwiązania, które mogą nam uratować trochę finansów i przynieść oszczędności. No, a jak wiadomo oszczędności to nie to co trzymamy w skarpecie tylko to o ile zmniejszymy nasze wydatki nie rezygnując z dotychczasowego standardu życia.
Moja propozycja: wydawajmy z głową i wybierajmy dobre sprawdzone produkty, usługi, firmy bo przeważnie co tanie to drogie i powtarzajmy:
NIE STAĆ MNIE NA BYLE CO!