Dla kogo będzie dobra architektura wnętrz i czy wybór tego kierunku ma jeszcze rację bytu? Spróbujmy odpowiedzieć najpierw na drugie pytanie. Zacznijmy od wszystkich „przeciw”. Rynek osób zajmujących się projektowaniem wnętrz jest już dostatecznie nasycony, zwłaszcza, że państwowe i niepaństwowe szkoły „produkują” specjalistów w tej dziedzinie. Z tego właśnie powodu wybić jest się dość trudno – trzeba albo mieć szczęście i znajomości albo być po prostu dobrym w tym, co się robi i wyprzedzać konkurencję. Drugą przeszkodą okazuje się wszechobecny internet. Dziś o wystrój wnętrz może pokusić się każdy – ułatwiają to serwisy internetowe, fora dyskusyjne i poradniki, jak z obskurnych czterech ścian wyczarować niepowtarzalną przestrzeń pełną spokoju i harmonii. Poza tym nie każdego będzie stać na skorzystanie z usług architekta wnętrz – w ludzką naturę wpisane jest bowiem jedno pojęcie – oszczędzanie. Z drugiej jednak strony bycie architektem wnętrz ma swoje plusy. Jednym z nich jest ciągłe podejmowanie nowych wyzwań – każdy projekt jest przecież inny, wymaga stałego doszkalania się, znajomości obowiązujących trendów. To również dość dochodowy interes – na jednym projekcie można zarobić od kilku do kilkunastu tysięcy złotych, w zależności od wymagań klienta, powierzchni i charakteru przedsięwzięcia.
No dobrze, dla kogo będą dobre tego typu studia? Oczywiście dla osób, które posiadają zmysł artystyczny – bez tego będzie naprawdę trudno. Architekt musi wykazać się zdolnościami do przelewania swoich myśli na papier w formie rozmaitych rysunków i planów, ale też znajomością programów graficznych. To jednak nie wszystko. Oprócz umiejętności, przyszły architekt musi mieć również charakter i odpowiednie cechy. Warto dodać, że nie byle jaki. Cenione są przede wszystkim łatwość w nawiązywaniu kontaktów, umiejętność organizacji czasu i odporność na stres. To więc nie zawód dla lekkoduchów, którzy wszystko odkładają na ostatnią chwilę.
Czy warto, skoro rynek jest już nasycony? Tak, pod warunkiem, że jest się od samego początku nastawionym na sukces. Sytuacja, w której myślimy, że przecież po studiach praca w zawodzie sama nas znajdzie albo jakoś to będzie, zdecydowanie nie wchodzi w grę. Może okazać się, że straciliśmy kilka lat swojego życia na coś, co nie przyniesie nam ani satysfakcji, ani pieniędzy.