Kilka spostrzeżeń o sięganiu po trunki. Nie myślcie, że to kolejny tekst o tym, jak źle jest wspomagać się procentami. Starałem się wniknąć w temat głębiej i wyjaśnić pewne mity.

Data dodania: 2011-10-19

Wyświetleń: 2406

Przedrukowań: 1

Głosy dodatnie: 2

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

2 Ocena

Licencja: Creative Commons

Alkohol, jak każde narzędzie, może zostać wykorzystany w dobry i zły sposób. Niektórym wydaje się to oczywiste, ale uwierzcie mi, wśród nas wciąż są tacy, którzy przysłowiowego „czegoś mocniejszego” irracjonalnie się boją. Wśród nich są osoby, które doświadczyły krzywd związanych z alkoholem, ale także ofiary mitów pokutujących w społeczeństwie.

Życie współczesnego człowieka przyspieszyło tak drastycznie, że utrzymanie tempa narzucanego na rynku pracy nie jest łatwe. Wielu korzysta z alkoholu, by zrelaksować się po pracy. Chciałbym napisać, że niepotrzebnie, bo jest dużo alternatyw, ale byłoby to kłamstwo. Trunki naprawdę są jedną z nielicznych metod, które są skuteczne w tak krótkim czasie, jaki większości z nas pozostaje po godzinach. Istotny okazuje się rozsądek.

Po alkohol sięgają źli ludzie

To jeden z bardzo przykrych mitów, stawiający wszystkich drinkujących w jednym rzędzie. Zdarza ci się przekroczyć „symboliczną ilość”? Jesteś jednym z tych czarnych charakterów, urodzonych z „mrocznymi skłonnościami”. Należy cię unikać, bo możesz okazać się groźny. W końcu nie bez powodu sięgasz po alkohol, a alkomat zapewne działa na ciebie jak woda święcona na wampira. Musi być z tobą coś nie tak. Masz jakiś defekt...

Na szczęście wielu widzi, że jest to stek bzdur, ale niektórzy naprawdę wystawiają takie niesprawiedliwe, powierzchowne sądy. Pewnie, że wśród osób pijących są czarne owce. Jak w każdej grupie społecznej! Być może w tej jest więcej niż w innych, a być może wcale nie - to osobny temat. Sięganie po wino, drinki czy piwo może, ale nie musi niczego oznaczać. To bardzo ważne, by traktować każdą osobę odrębnie i tak właśnie ją oceniać.

Takie czarne owce w połączeniu z alkoholem stają się nieprzyjemnym elementem tego świata. W pełni się zgadzam. W lżejszych scenariuszach, są uciążliwi dla swoich rodzin, powodują, że wstydzą się oni przed otoczeniem. W ostrzejszych, sprawy przybierają bardziej drastyczny wymiar - znęcają się na innych (przeważnie na swoich najbliższych) albo wsiadają po pijaku do samochodu.

Trzeba jednak pamiętać, że sam alkohol nie tworzy problemu – jedynie go ujawnia. Wytłuszcza. Nie bądźmy naiwni, jeśli ktoś znęca się nad rodziną, katując ją fizycznie i zamęczając psychicznie, nie robi tego dlatego, że wypił wódkę. Coś takiego jest obecne, w uśpionej formie, w nich przez cały czas. Takie historie są niezwykle przykre. Nie są natomiast powodem, by piętnować pozostałe osoby zaglądające do kieliszka.

Alkoholikiem się rodzi

Inny szkodliwy mit – przekonanie, że można urodzić się alkoholikiem. Źródło wielu kąśliwych, raniących uwag, ale też (co ważniejsze) pułapka, w którą często wpadają osoby z tzw. „złych domów”. Napatrzyli się, jak ktoś w domu nadużywał alkoholu, a potem zachowywał się agresywnie, nasłuchali się teorii pokroju „niedaleko pada jabłko od jabłoni” i faktycznie, na zasadzie samosprawdzającej się przepowiedni, wpadli w ciąg alkoholowy. Są przekonani, że tak musi być, a to odbiera im szansę na pojechanie inną drogą.

Po jednym piwie jeździ się lepiej

W Polsce dozwolona ilość alkoholu we krwi wynosi 0,2 ‰. Jednak bez alkomatu trudno jest określić ilość promili alkoholu w naszej krwi. Wirtualne alkomaty i metody wyliczania promili są przydatne i podadzą nam orientacyjną wartość, ale prawdziwy wynik może nas zaskoczyć. Nie pomijając tego, że nawet wartość poniżej 0,2 ‰ realnie obniża nasz refleks. Wydaje nam się wtedy, że prowadzimy pewnie. I jest to prawda – wydaje nam się. W rzeczywistości jest to efekt rozluźnienia i nieusprawiedliwionej pewności siebie, jaka wtedy się pojawia.

Nieodpowiedzialność związana z alkoholem często wiąże się nie ze złym myśleniem, a jego brakiem. Aż 39% kierowców, którym zdarzyło się prowadzić po alkoholu zapytanych, dlaczego to zrobili, odpowiedzieli, że „po prostu musieli jechać”. To najczęstsza odpowiedź. Dziwne, prawda? Chociaż ogromna liczba agencji, instytucji i pojedynczych działaczy, wciąż prześcigają się w tworzeniu coraz bardziej pomysłowych i bezpardonowych kampanii społecznych przeciw pijanym kierowcom, ludzie w kółko popełniają  ten sam błąd – wsiadają za kierownice po pijaku. Czy jest szansa by to się zmieniło?

Korzystanie z alkoholu to jedna z wielu rzeczy, do których nasze społeczeństwa muszą dojrzeć. Potrzebujemy porządnej debaty, głębszego zastanowienia. Nie znam rozwiązania tego problemu. Jednak droga na pewno wiedzie przez przez prawdziwe otwieranie ludzi na myślenie o tym i głośne mówienie, że sam alkohol nie jest żadnym złem, a nie bezustanne powtarzanie tych samych banałów i piętnowanie ludzi, którym zdarza się skosztować procentów w płynie.

Licencja: Creative Commons
2 Ocena