Trouble miała dwanaście lat, gdy Leona Helmsley zapisała jej majątek wart 12 milionów dolarów. Budząca powszechną niechęć „królowa wredności” była symbolem ekscesów bogaczy lat osiemdziesiątych. Jej śmierć w 2007 roku i późniejszy testament są epilogiem bujnego życia. 

Data dodania: 2011-09-06

Wyświetleń: 1614

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Życzenie Loeny Helmsley zostało spełnione tylko częściowo. Trouble dostała zaledwie 2 mln dolarów. Sędzia uznał, że tyle powinno wystarczyć na jej utrzymanie, a większa suma byłaby nierozsądna. Być może powodem takiej decyzji było to, że Trouble była psem. Była, bo zmarła w grudniu ubiegłego roku, o czym (w czerwcu roku 2011) w osobnym artykule poinformował New York Times.

Karma dla psa za 1,2 tys. dolarów, opieka za 190 tys. dol.

Na co szły pieniądze odziedziczone przez Trouble? W niewielkim stopniu na jedzenie. Karma dla psa dla Trouble kosztowała jedynie 1,2 tys. dolarów rocznie. Głównym wydatkiem było opłacenie ochroniarzy (100 tys. dolarów rocznie!), a także opiekuna. Czuwający nad dobrym samopoczuciem psa dostawał 60 tys. dolarów rocznie.

Ponieważ Trouble miała problemy z wątrobą, kolejne 18 tys. dolarów przeznaczano na leczenie tej przypadłości. Trzeba jednak zaznaczyć, że w sumie tej mieściły się także wydatki na inne zabiegi. Ogółem wydatki Trouble sięgały 190 tys. dolarów rocznie.

Przepis na dobre samopoczucie

Starsza pani, umierając, zadbała o to, żeby jej pies jadł to, co ona sama uważała za najlepsze. Przy czym nie była to ani zwykła ani bardzo wymyślna karma dla psa, a specjalnie opracowany przepis. W jego skład wchodziły ciasteczka krabowe, topiony ser i gotowane warzywa z kurczakiem. 

Jednak gdy Trouble została przeniesiona do specjalnego ośrodka na Florydzie, zaczęła dostawać to, co inne zwierzęta: psie jedzenie z puszki. Zmiana okazała się dla niej korzystna – zyskała na wadze około jednej piątej.

Batalia prawna, czyli pokarm dla adwokatów

Gdyby Trouble wiedziała, co się wokół niej dzieje, być może nie jadła by swojego psiego pokarmu z takim spokojem. W 2009 roku grupa obrońców praw zwierząt pozwała powołaną do opieki nad psem fundację, twierdząc, że ta zignorowała rzeczywiste postanowienia testamentu.

Zdaniem zainteresowanych pani Helmsley miała przeznaczyć większą część funduszy na granty dla obrońców zwierząt. Tymczasem pieniędzy tych było niewiele. Sędziowie wszakże odrzucili ich żądania.

Być może psa (i jego zmarłą właścicielkę) czeka jeszcze jedna batalia sądowa. Pani Helmsley zażyczyła sobie, żeby pochować Trouble w jej mauzoleum na cmentarzu w Westchester County. Jednak zarządzający nekropolią twierdzą, że ich regulamin zabrania chowania zwierząt w tym miejscu. Prawnicy zapowiadają walkę. W końcu też muszą zarobić na karmę dla swoich psów.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena