Co widzę, lub co chcę zobaczyć na tej białej tablicy? Dlaczego do pisania ciągnie jakaś magiczna siła?
Chcąc coś napisać „na zlecenie”, bo mi ktoś wskazał, że jest to niezbędny krok, albo bo ktoś mnie poprosił, ociągam się jak mogę i zazwyczaj piszę na ostatnią chwilkę. Co dziwne – zawsze zdążam ;)
Chcąc napisać coś od siebie - „bloguję”. Robię to wtedy, kiedy mam na to ochotę, lub kiedy ktoś mnie zainspiruje swoim widzeniem naszej tak zwanej rzeczywistości i chcę mu opowiedzieć o moich odczuciach, albo gdy jakaś myśl, jakiś temat chodzi za mną, siedzi we mnie, chce wyskoczyć, jak nie przymierzając Atena z pewnej znamienitej głowy . Wtedy mogę sobie zaśpiewać „a szczególnie jak mnie coś wzruszy, rzuca mnie się na strunę duszy”. Czuję wtedy przymus, imperatyw kategoryczny – muszę! przelać to tam, na tą "tabula rasa", żeby duszyczka spokojnie poszła sobie dalej :), po nowe inspiracje i odkrycia.
Czasami pisząc fantazjuję – nie opowiadam prawdy o rzeczywistości, która się „zadziała”, ale piszę o tym, co widzę wewnętrznymi oczyma i przeżywam tylko w myślach. Rozwijam wyobraźnię w kierunku pożądanej przeze mnie, dla mojego świata wartości, rzeczywistości.
Nawet opisując to, co się przydarzyło w tzw. realu, a co dotyczy nie tylko moich osobistych odczuć, ale przeżyć większej grupy osób, nadaję tym przeżyciom moją osobistą barwę. Ale to przecież naturalne – to jest moje widzenie tego, co dotknęło, dotyka nas.
Kiedy kilka osób, czytając te moje opisy pochwaliło je, kiedy usłyszałam, że piszę tak, jak bym wyjęła to wprost z czyjegoś serca (choć nie zawsze tak było;)), wtedy poczułam, że to jest to, co lubię i chcę robić – pisać sobą mój odbiór rzeczywistości, żeby sprawiając sobie przyjemność, dostarczać jej również innym. Takie połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Ktoś mnie kiedyś do pisania „natchnął” i dodał mi skrzydeł. Dziękuję.
Dlatego chcę i będę pisać naszą rzeczywistość we własnym imieniu, na własne życzenie, swoimi oczyma ją widząc i własne serce pytając o zdanie.