Od kilkunastu lat na świecie, a od kilku w Polsce, panuje trend polegający na kupowaniu masowo produktów firmy Apple. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w naszym kraju produkty te są niesamowicie drogie, a jest ich coraz więcej. Zaczęło się łagodnie, bo od odtwarzacza MP3 – iPoda. Potem korporacja zaczęła produkować również komputery (i systemy operacyjne Mac OS) – między innymi MacBooki, telefony – iPhone'y, a także tablety – iPady. Komputery przenośne istniały już wcześniej, ale w latach osiemdziesiątych nie były jeszcze dostępne dla przeciętnego Kowalskiego, lub może wypadałoby napisać Browna, bo to ze Stanów Zjednoczonych przyszła do nas ta moda.
Wraz z ekspansją produktów firmy z logo jabłuszka, wielką furorę robiły również wszelkiego rodzaju akcesoria do iPoda, iPada i wszystkich innych gadżetów. Okazało się, że uderzenie w ten biznes jest jak znalezienie kopali złota. Zaczęli na tym biznesie bogacić się wszyscy, prócz konsumentów, którzy chcieli mieć każdy nowy dodatek, nowe etui, nowe słuchawki. I nieważne, ile one kosztowały, trzeba je było mieć.
Warto wspomnieć o tym, jak zachowywali się fani Jabłuszka przed i podczas premiery tabletu iPad – ludzie ustawiali się w kolejkach przed sklepami i czekali tam całą noc, żeby tylko udało im się kupić nową zabawkę – po otwarciu drzwi rzucali się i biegli po towar. Takie sytuacje przypominają jedynie maksymalne wyprzedaże w sklepach Media Markt.
Niektórzy psychologowie doszli do wniosku, że zaczynamy mówić o uzależnieniu od Apple. Nieważne, ile ma się pieniędzy, posiadając jeden produkt, chce się mieć wszystkie i nie da się przed tym powstrzymać.
Dlaczego tak jest? Co powoduje, że odczuwa się taką niepohamowaną żądzę posiadania wszystkiego, co ma na sobie logo jabłka? Na pewno nie cena i na pewno nie wyjątkowa jakość, bo mimo że nie można się do niej przyczepić, to można również znaleźć znacznie tańsze komputery, komórki, tablety i odtwarzacze muzyki takiej samej jakości. Stawiam na lans i gadżeciarstwo. Ogólnie przyjęło się, że ktoś, kto ma w ręku iPhone'a czy iPada jest „fajniejszy” i bije od niego blask, dlaczego więc nie stać się kimś takim.