Nie ma w tym dokumencie tego, co dla nas najważniejsze. Projekt jest dla Polonii nie do przyjęcia - zaznacza Małoszewski. I wyraża nadzieję, że władze w Warszawie nie zaakceptują go w takiej formie.
W jednym z punktów uchwała podejmuje wątek aktywnego wspierania kultury niemieckiej w Polsce. Podczas polsko-niemieckich rozmów "okrągłego stołu" pojawiło się w związku z tą sferą wiele wniosków skierowanych do strony polskiej, m.in. wskazania, jak poprawić formy nauczania języka niemieckiego w Polsce, postulat powstania niemieckojęzycznej telewizji i radia. - A nam w Niemczech proponuje się co najwyżej powstanie jakiejś gazetki lub strony internetowej. Przecież to jest usankcjonowanie braku symetrii - zwraca uwagę Piotr Małoszewski.
Wójcicki zauważa, że w uchwale niejako marginalizuje się tragiczne losy Polaków w okresie II wojny światowej, wykorzystując do tego dramat ludności żydowskiej. "Ciemny rozdział polsko-niemieckiej historii już jest poza nami, ale będzie zawsze pozostawał w pamięci. Napadając na Polskę, Niemcy rozpoczęły drugą wojnę światową. Miliony ludzi straciło życie w wyniku barbarzyńskiej okupacji. Holokaust zgasił także w Polsce miliony ludzkich istnień i rozkwitającą żydowską kulturę" - napisano w dokumencie. - Czytając to sformułowanie, można było odnieść wrażenie, że straty ponieśli tylko Żydzi - stwierdził Wójcicki.
Uchwała, która w założeniu miała zrehabilitować przedwojenną polską mniejszość narodową, a w rzeczywistości nie używa nawet sformułowania "polska mniejszość", rodzi się w bólach. Tymczasem przewodnicząca BdV Erika Steinbach na spotkaniu ziomków Prus Wschodnich w Erfurcie oficjalnie zażądała od niemieckiego rządu ustanowienia narodowego święta "Pamięci Wypędzonych".
mówił Waldemar Maszewski, Hamburg