Tak się składa, że akurat trwają rekolekcję wielkopostne; byłem, słuchałem i anegdota trafiła mi się idealna.
Pewnemu człowiekowi dobrze obrodziło pole, jednak by cały ten plon przetransportować, potrzebował jakiegoś udoskonalenia. Wziął więc swojego syna i udał się na bardzo odległy targ, by tam kupić osła do pomocy na roli. Gdy przebyli długą drogę, wybrali odpowiednie zwierzę, sfinalizowali transakcję – i ruszyli w końcu w drogę powrotną. I tak sobie idą, idą i myślą: skoro mamy osła, to może niech jeden z nas przynajmniej na nim jedzie. Tak więc, że syn był bardzo młody, to on wsiadł na osła i już w pierwszym miasteczku ludzie przy drodze szemrali: „Co za głupcy i chamy, jak dziecko może pozwolić, by ojciec szedł pieszo”. Zrobili więc zamianę i to ojciec jechał, a syn szedł – to w następnym miasteczku powiedzieli: „Jaki wstrętny ojciec, każe dziecku iść”. Hmmm... no to pojechali we dwóch na osiołku i w następnym miasteczku ludzie powiedzieli: „Jacy wstrętni egoiści – zarywają we dwóch biednego osła”. Co mieli zrobić, zaczęli nieść osła – wtedy to już ich całkiem wyśmiali. Na koniec obaj szli, a osioł szedł – to ludzie na to: „Jacy głupi – mają osła i nie jadą”.
Historia ta idealnie przypomina mi sytuacje, gdzie w firmach usiłuje się wprowadzić jakieś zmiany, a morały z niej są dwa:
przeprowadzając zmiany w firmie i będąc prezesem nie warto przejmować się opiniami, bo ludziom i tak nigdy nie dogodzisz :),jako właściciel firmy masz własne sumienie, by według niego postępować i bycie wrednym szefem będzie dobre, jeśli będziesz realizował to wg zasad moralnych :).