Już w momencie dojścia Hitlera do władzy istniała opozycja przeciw szybko postępującej faszyzacji kraju. Hitler zdawał sobie sprawę, że największym i bezkompromisowym wrogiem faszyzmu jest Komunistyczna Partia Niemiec (KPD) i w pierwszym rzędzie przeciwko niej skierowano ostrze uderzenia. W nocy z 27 na 28 lutego 1933 roku aresztowano około 10 tysięcy aktywistów partyjnych rozbijając 17 spośród 22 krajowych kierownictw KPD. Ponadto część działaczy zagrożonych aresztowaniem musiała udać się na emigrację. Osłabiło to znacznie siłę i zdolność organizacyjną KPD, która przeszła całkowicie do podziemia. Również socjaldemokraci (SPD) pozostawali w opozycji wobec hitleryzmu. Nie angażowali się jednak w poważniejsze akcje.
Opozycja kolportowała wydawnictwa i prasę demaskujące istotę faszyzmu i hitleryzmu. Z tej działalności zasłynęła monachijska organizacja „Biała Róża”. W ministerstwie lotnictwa działała do połowy 1942 roku organizacja nazwana przez gestapo „Czerwona Kapela”, która dostarczała ZSRR ważnych materiałów dotyczących lotnictwa.
Swego rodzaju opozycję uprawiano także w kręgach arystokracji, bogatych właścicieli ziemskich i przemysłowców. Takim przykładem może być spiskująca pod kierownictwem hr von Moltke grupa jego przyjaciół spotykająca się co pewien czas w jednym z jego majątków na Śląsku. Działalność tych ludzi ograniczała się do spotkań, na których wymieniano opinie na temat przyszłego ustroju Niemiec i nowej moralności społecznej.
Istniała również opozycja w kręgach Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych (OKH), która zaktywizowała się, gdy Hitler ujawnił plan napaści na Polskę. Spowodowana była tym, że część generałów uważająca Francję i Wielką Brytanię za mocarstwa nie tylko z tradycyjnej nazwy, wobec gwarancji udzielonych Polsce przez te kraje, bała się wojny na dwa fronty.
Dopiero jednak klęska Niemiec na wszystkich frontach i wojska sprzymierzonych stojące u wrót hitlerowskich Niemiec, stwarzały szansę uzyskania poparcia dla próby przewrotu.
Spiskowcy nie byli jednak ludźmi, którzy dysponowali realną siłą militarną. Ponadto brakowało sprecyzowanego planu działania, nie mówiąc o znacznej rozbieżności poglądów na polityczny kształt przyszłych Niemiec.
Generalskiej grupie przewodzili: Carl Goerdeler, były nadburmistrz Lipska, dymisjonowany gen. Płk Ludwik Beck, gen. Hans Oster z Abwehry, jeden z najbliższych współpracowników adm. Canarisa, oraz gen. Hemring von Trescow.
Ludzie ci w większości reprezentowali pogląd, że Hitlera należy „odsunąć”. Znacznie bardziej radykalne poglądy reprezentowała grupa młodych oficerów z płk. Hr. Von Stauffenbergiem.
Spiskowcy sądzili, że uda im się na swoją stronę przeciągnąć generałów dowodzących na wschodnich bądź zachodnich frontach i gdy rozmowy na ten temat nie powiodły się zrozumiano, że możliwość taka może zaistnieć dopiero wówczas, gdy Hitler nie będzie żył.
Spiskowcy oczywiście nie liczyli na wygranie wojny. Jednakże znaczna ich część wierzyła, że Alianci wyrażą zgodę na powrót Niemiec w granice jeżeli nie z 1939 roku, to przynajmniej do stanu z roku 1937.
Oczywiście, aby jakiekolwiek rozmowy mogły być prowadzone, musiał powstać nowy rząd składający się z osób nie skompromitowanych współpracą z Hitlerem, a jednocześnie musiał posiadać realną siłę wojskową, by stać się partnerem mogącym proponować jakieś warunki.
W tym celu dowództwo armii zapasowej z gen. Olbrichtem i szefem sztabu płk. Stauffenbergiem na czele opracowało plan operacji pod kryptonimem „Walkiria” opartym o jednostki Wehrmachtu będące w dyspozycji dowództwa wojsk zapasowych a rozlokowane w okolicach Berlina. Pretekstem do opracowaniu planu stała się możliwość buntu dziesiątków tysięcy robotników przymusowych – obcokrajowców zatrudnionych w Berlinie i najbliższej okolicy.
W momencie śmierci Hitlera miały one otrzymać rozkaz stłumienia „puczu SS”. W Berlinie, jak i wszystkich ważniejszych ośrodkach władzy miano dokonać aresztowania wyższych funkcjonariuszy SS, gestapo i SD, a władzę na mocy ustawy o stanie wyjątkowym przejąć miało wojsko. W celu odizolowania kwatery głównej szef łączności gen. Fellgiebel miał dokonać uszkodzenia węzła łączności, co uniemożliwiłoby kontakt kwatery ze światem.
Konkretnych prób zamachu podejmowano już kilka. 13 marca 1943 roku w czasie pobytu Hitlera w Smoleńsku w sztabie grupy armii „Środek” gen. Von Trescow wraz z płk. Schlabrendorffem umieszczają na pokładzie samolotu bombę opakowaną w kształt butelek koniaku. Jeden z oficerów towarzyszących Hitlerowi obiecuje dostarczyć tą przesyłkę jako upominek dla jednego z generałów. Z niewiadomych przyczyn bomba nie wybucha lecz Schlabrendorffowi udaje się odzyskać przesyłkę zanim trafiła do rąk adresata.
Stałe pogarszanie się sytuacji militarnej ponaglało spiskowców. Ponadto otrzymano informację, że gestapo znajduje się na tropie spisku. Cały ciężar wykonania zamachu przyjął na siebie płk. Stauffenberg. Ten młody, liczący zaledwie 37 lat oficer piastował już wojskowe stanowisko szefa sztabu wojsk zapasowych. Odznaczony rycerskim żelaznym krzyżem, znany z konsekwencji i odwagi, był doskonałym kandydatem na zamachowca. Znany ochronie kwatery głównej, gdzie bywał częstym gościem, miał szansę uniknięcia kontroli i przewiezienia do wnętrza ładunku wybuchowego. Dokonał zresztą tego już dwukrotnie.
11 lipca 1944 roku uczestniczył z bombą w teczce w naradzie w Berchtesgaden, lecz brak Himmlera i Goeringa odwiódł go od realizacji zamierzenia. W cztery dni później 15 lipca w Gierłoży ponownie ma bombę w teczce, lecz niespodziewane skrócenie narady przez Hitlera uniemożliwia akcję. Następnie zostaje ponownie wezwany do Gierłoża na dzień 20 lipca, gdzie referować ma na temat przerzucenia wojsk zapasowych z rzeszy na front wschodni. Tym razem jest zdecydowany dokonać zamachu bez względu na to, czy Himmler i Goering będą obecni. Tak więc ostateczna decyzja została podjęta. (c.d.n.)