Bywają związki zaledwie powierzchowne jak i takie, które sięgają głębokich zakamarków naszej duszy, jak związek z ukochaną osobą albo z Bogiem, który jest w samym jej centrum. Wszystkie te związki mają jedną wspólną cechę - służą naszemu rozwojowi. Rozwojowi nie w górę, jak to jest u roślin, lecz rozwojowi wgłąb, do wnętrza, do samego centrum duszy. Gdy wszystko inne już odpadnie, zostanie tylko to centrum, którym jesteś naprawdę. Gdybyś z zawodu był tokarzem lub ślusarzem, to mógłbyś powiedzieć, że całe nasze życie to jedna wielka obróbka skrawaniem.
To trudne i mozolne zdejmowanie warstwa po warstwie tego pancerza, który nałożyłeś sobie świadomie lub nieświadomie w wyniku różnych przeżyć. Trudno jest samemu zdjąć warstwę takiego pancerza gdy jest się nieświadomym jego istnienia. Musi być ktoś, przed kim się otworzysz, kto spojrzy w twoją księgę i powie "O, spójrz tutaj, to co tu masz w sobie, przeszkadza ci być bardziej sobą". Jeśli jesteś osobą, która rozumie jak działają zasady świata i natury, docenisz to i skorzystasz z okazji by tej warstewce pancerza pozwolić odejść. Natomiast jeśli pancerz jest już gruby, to samo jego wskazanie wywoła w tobie taki ból, że zamiast docenić przysługę, jeszcze bardziej się zamkniesz i przykryjesz to bolące miejsce kolejną warstwą pancerza. Jednocześnie odgrodzisz się od tej osoby murem urazy, gniewu, złości.
Im grubszy pancerz, tym większy ból przy jego odłupywaniu, bo twój związek z twoim pancerzem jest tym, czym czujesz, że jesteś. Ale to jest złudzenie bo ten pancerz jest powierzchowny.
Ten pancerz jest jak gruba okładka księgi twojego życia. Na okładce jest imię, nazwisko i twoje zdjęcie. Widzisz co jest na zewnątrz, ale nie możesz przeczytać nic w środku. Czujesz co masz środku, ale tego nie możesz zobaczyć. Dowiesz się co w sobie masz dopiero gdy ktoś ci to wskaże. Twoja księga jest przez ciebie zamykana i otwierana. Otwierasz ją najczęściej na stronach oficjalnych, gdzie jest ładny uśmiech, kilka wyuczonych zdań grzecznościowych i coś co ma wskazać innym jak mają cię postrzegać. Inni w swoich księgach mają podobne strony, z podobnymi hasłami reklamowymi. Widzisz nawet, że te strony zostały zalaminowane aby nikt ich nie uszkodził bo tak często są używane. Wiesz również, że te strony zawierają same kłamstwa, bo sam tę samą taktykę stosujesz.
Pokazując tylko swoją reklamę, niczego nie osiągasz, a wręcz tracisz, bo coraz częściej musisz dbać o ochronę tych kłamstw, które tak usilnie przedstawiasz ludziom. Zużywasz na to dużo energii. Musisz się bronić bo ludzie coraz częściej pokazują ci palcem, że w tym miejscu piszesz bzdury. Oni to wiedzą i ty też wiesz, że to co pokazujesz na zewnątrz to nie jesteś prawdziwy TY.
Wejdźmy głębiej. Całość jest jednością. Jedność ma w sobie zarówno Yin, jak i Yang. Gdy spotkasz kogoś, kto jest jak brakujący ostatni kawałek puzzla w twojej układance, jest jak druga połówka w kole Yin/Yang, to masz nieodpartą ochotę szerzej się otworzyć by nastąpiło doskonałe dopełnienie. Szerzej otwierasz swoją księgę, nawet na strony, które skrywają najgłębsze twe tajemnice. Mało tego, masz nieodpartą chęć dać mu tę księgę w całości, by pomógł ci zdjąć wszystkie warstwy aż do samego centrum, do samej duszy. Dusze żyją w harmonijnej jedności, są jednością. Ta druga osoba, kierowana przez swoją duszę, czyta twoją otwartą księgę i od czasu do czasu pokazuje palcem "spójrz tutaj, tu rośnie chwast". Oj, jaki ból! Jak on tak śmiał?! I wtedy nagle z bólem zamykasz księgę przed tą osobą i postanawiasz, że już nigdy jej przed nikim nie otworzysz. Leczysz ten ból przez jakiś czas, głos duszy z głębi po cichu podpowiada ci, że ta osoba jednak zrobiła ci wielką przysługę. Ta osoba nie była nawet świadoma, zupełnie "niechcący" nacisnęła tobie na ukryte bolesne miejsce. Nie wiedziałbyś o istnieniu tego miejsca gdybyś nie pokazał wnętrza swojej księgi. Po jakimś czasie znowu się otwierasz, te chwile otwarcia są cudowne, czujesz swoją duszę, czujesz radość, "motylki w brzuchu", błogość. Ta druga osoba też to czuje, obie księgi są otwarte, jest cudowny taniec dusz, Ying i Yang w jedności krążą. Jednak ta krystalicznie czysta dusza w środku ma własny, wyższy plan związany z twoim związkiem. Celem duszy jest uwolnić się ze wszystkich skorup. Tym razem ty "niechcący" mówisz coś co odkryło warstwę pancerza w twoim partnerze (nie ma nic "niechcący", wasze dusze dokładnie to zaplanowały). Sytuacja się powtarza, jest ból, być może pretensje i na końcu oczyszczające łzy, albo... rozstanie, jeśli ta osoba nie dojrzała jeszcze do zrzucenia tej warstwy z siebie.
To wcale nie musi być bolesne, jeśli zechcesz spojrzeć na siebie i na świat z miłością. Wszystko i wszyscy codziennie ukazują nam co mamy w swojej księdze. Cały świat, wszystko co nam się przydarza w życiu jest dokładnym lustrzanym odbiciem tego co masz w sobie. To nie on cię skrzywdził! To jego dusza używając jego ciała jako narzędzia, pokazała ci co masz w sobie. Pokazała ci chwasta w twoim ogródku by dać ci szansę wyrwania go. Możesz obrazić się na tę osobę, albo podziękować i zrobić porządek w swoim ogródku.
Po to jest właśnie potrzebna nam szczerość i mówienie prawdy. Gdy pokazujesz fałszywe karty swojej księgi to nic cię nie zaboli, gdy ktoś wskaże ci błędy na nich. Na dowód ich prawdziwości, pokażesz kolejne strony, jeszcze bardziej fałszywe. Potem kolejne i kolejne, księga będzie coraz grubsza, a ty coraz bardziej będziesz się oddalać od swojej duszy. Twoja dusza cierpliwie czeka. Wie, że całą tę księgę mogłaby zwyczajnie spalić, tylko że ty bronisz się nawet przed tym, bo byłoby to zbyt dużym cierpieniem.
Pozwalaj więc czytać innym swoją księgę i czerp z tego lekcje. Dziękuj za wszystko co inni ci pokazują w twojej księdze i świadomie zdejmuj warstwa po warstwie, aż staniesz się z powrotem czystą, białą tablicą. Wtedy już nikt cię nie zrani. Nie będzie czego bronić, nie będzie czego ranić. To jest pełnia wolności. Już nie potrzebujesz swojej drugiej połówki. Czujesz tę pełnię w sobie. Jesteś zarówno mężczyzną jak i kobietą jednocześnie. Rozumiesz zarówno kobietę jak i mężczyznę, bo już nie masz w sobie ego płci swojego ciała.
Czystość przyciąga czystość, a brud przyciąga pchły i szczury. Pchły i szczury nie są niczym złym, są tylko drogowskazem, że w tym miejscu należy zrobić porządek. Gdy zrobisz porządek, blask słońca będzie się pięknie odbijał od twej jasnej duszyczki. Dlatego z miłością doceń wszystkie kopniaki, które otrzymujesz od osób, które kochasz najbardziej, wejrzyj w siebie, odczuj co takiego w sobie masz, że ta osoba się tak zachowuje. Nie dziękuj głośno, bo ta osoba nie ma pojęcia co robi. Odczuj wdzięczność, to rozpuści każdy ból.
Bądź jak pusta rura. Pusta, cienka i prawie nieistniejąca. Przez pustą rurę woda płynie szybko. Przez człowieka o szczerym sercu płynie radość, miłość, szczęście. To jest stan naturalny. Gdy na duszy nawarstwią się urazy, gniew, nieszczerość i tony innych emocji, których nawet nazwać się nie da, to naturalna radość nie jest się w stanie przez to przecisnąć, a nawet gdy się przeciśnie, to jest zanieczyszczona całym tym brudem z rury.
Gdy już usuniesz wszystkie warstwy tego co tobą nie jest, z pomocą tych, których kochasz, to nie tylko twoja rura będzie czysta, lecz zniknie ona zupełnie, stanie się jedną wielką falą życia, przez którą prześwieca światło twej duszy. Jest to światło miłości, która opłukuje i wyczyszcza to co w nich siedzi. Jednych umyje wcześniej, innych później. Kochaj więc wszystkich i wszystko. W ten sposób szybciej zdejmiesz z siebie warstwy błota lub betonu, które przesłaniają twoją duszę. Niektórzy będą cię spłukiwać wodą, a inni posłużą się młotkiem i przecinakiem. Może to być bolesne. Lecz wiedz, że tak naprawdę to chcesz tego. Chcesz by skorupa twego twardego orzecha w końcu pękła, by nasionko mogło wykiełkować ku słońcu, by stać się... ogromnym lasem. Jakie wówczas znaczenie będzie dla ciebie miał ten ból pękania skorupy orzecha?
Po to są właśnie związki. Związki nieszczere i "chore", oddalają nas od samych siebie. Związki miłości, przybliżają nas... a chwilowy ból związany z nimi, jest nam potrzebny dla szybszego odnalezienia siebie. Kocham Cię.
Jako uzupełnienie tego tematu, proponuję ci przeczytanie pierwszego rozdziału książki Colina Tippinga "Radykalne Wybaczanie", który bardziej szczegółowo przedstawia w jaki sposób nasze dusze współpracują w oczyszczaniu z tego co w nas siedzi ---> Historia Jill (100 KB).