Rozmowa z dr hab. Wojciechem Szczerbą, rektorem Ewangelikalnej Wyższej Szkoły Teologicznej, organizatora Dni Reformacji.
Z czym przeciętnemu Polakowi kojarzy się słowo "protestant”?
Prawdę powiedziawszy nie jestem pewien, czy to ja właśnie jestem odpowiednią osobą do odpowiedzi na takie pytanie. Jestem przekonany, co zresztą pokazują wszelakie badania opinii społecznych, że odpowiedzi na to pytanie są różne w zależności od regionu Polski, miejsca zamieszkania, specyfiki miejscowości, wykształcenia, doświadczeń, wyobrażeń, etc. W badaniach, które są mi znane, niejednokrotnie protestantyzm kojarzony jest z sekciarstwem, herezją, „oszołomstwem”, narodowością niemiecką lub amerykańską, ale również z dobrymi ludźmi, znającymi Pismo Świętae i starającymi się żyć zgodnie z nim, wysoką etyką pracy, uczciwością, życzliwością, etc. Jaka jest średnia statystyczna? Nie mam pojęcia. Mam nadzieję jednak, że zasadniczo przeważają skojarzenia pozytywne a świadomość społeczna, jeśli chodzi o protestantyzm jest coraz większa. Jestem przekonany, że tak jest właśnie we Wrocławiu, gdzie mieszkam i gdzie protestantyzm dobrze oraz stale wpisuje się w życie miasta. Nie brakuje działań ekumenicznych, społecznych, kulturalnych, oświatowych, które są inspirowane przez protestantów lub, w których protestanci uczestniczą wraz z reprezentantami innych religii, kościołów i wspólnot wyznaniowych.
Czyli protestant równa się dobry i pracowity człowiek?
Oczywiście że nie! Przynajmniej nie każdy. Świadom jestem też tego, że oprócz pozytywnych przykładów zaangażowania protestantów w życie społeczne kraju, znaleźć można wiele takich, które dyskredytują protestantyzm w oczach wielu Polaków. Niestety zbyt często zamiast wspólnoty działań mamy do czynienia z partykularną polityką kościołów i niepotrzebnymi waśniami. Zamiast służby drugiemu człowiekowi jesteśmy świadkami manipulacji człowiekiem i wykorzystywaniem innych do własnych celów. Przeszłość kościołów, szczególnie w czasach PRL też nie zawsze jest chlubną kartą ich historii, rzutującą na ich obecną postawę. Szkoda. Mam nadzieję, że pozytywne przykłady oraz wyzwania naszych czasów wymuszą właściwe postawy wspólnot i kościołów, które odwołują się do nauczania Chrystusa. Mam na myśli tutaj wszystkie Kościoły chrześcijańskie, nie tylko te wyrastające z tradycji protestanckiej.
Jaki jest wkład protestantyzmu w kulturę Polski?
No cóż, żyjemy w kraju na wskroś przesiąkniętym tradycją rzymskokatolicką. Mimo fali sekularyzacji, która podobno zaczyna dotykać także nasz kraj, olbrzymia większość Polaków deklaruje się jako wierni Kościoła Rzymskokatolickiego. To piękne, szczególnie, jeśli wraz z deklaracjami o przynależności idzie w parze wierność wyznawanym prawdom wiary. Mam nadzieję, że tak jest w rzeczywistości.
Jakkolwiek jednak nasza teraźniejszość wyznaniowa wygląda, musimy być świadomi, że Polska jeszcze przed druga wojną światową była krajem zdecydowanie bardziej zróżnicowanym pod względem przynależności religijnej i wyznaniowej. Diaspora żydowska była zdecydowanie większa niż obecnie. Prawosławie dominowało na rubieżach wschodnich. Podobnie protestantyzm odgrywał bardziej znaczącą rolą w życiu II Rzeczypospolitej niż obecnie. W rzeczywistości, protestantyzm obecny był w życiu naszego kraju od pierwszej połowy XVI wieku. Jan Łaski czy Makowski to sztandarowe przykłady polskich teologów protestanckich, którzy działali poza granicami naszego kraju i wpłynęli w jakimś sensie na kształt Reformacji europejskiej. Z Janem Kalwinem korespondował Król Zygmunt August. Mikołaj Rej, Andrzej Frycz Modrzewski czy Mikołaj Sęp Szarzyński to przykłady literatów, którzy byli zwolennikami myśli ewangelickiej tamtych czasów. Wyznawcami, wyrazicielami i patronami nauki ewangelickiej w Polsce były takie rody magnackie w Rzeczypospolitej jak Radziwiłłowie, Sapiehowie, Firlejowie, Zborowscy czy Leszczyńscy. W XVI wieku wpływ tradycji protestanckiej na rozwój Polski był niezaprzeczalny. Podobnie w późniejszej historii naszego kraju wskazać można znaczące postaci, które były wyznania ewangelickiego i które przysłużyły się Polsce jako znamienici myśliciele, politycy, sportowcy, literaci, artyści, działacze społeczni. Należy to docenić.
Niestety, dziś liczba protestantów w naszym kraju jest bardzo mała, nie wydaje się, by przekraczała 200.000 osób, co nie wystarczy, by tradycja protestancka jako siła kulturotwórcza mogła na stałe zaistnieć w świadomości „przeciętnego Polaka” i wpłynąć na specyfikę kulturową naszego kraju. Polska, przynajmniej od końca XIX wieku jest krajem bardzo silnie katolickim, a po drugiej wojnie światowej praktycznie monolitem wyznaniowym. To nie jest typowa, w kategoriach europejskich, sytuacja, jednak – oprócz zagrożenia ze strony sekularyzacji – nic nie wskazuje, by najbliższa przyszłość miała przynieść jakąś znaczącą zmianę w tym względzie.
... a Wrocławia?
…a jeśli chodzi o Wrocław? No cóż, Wrocław jest miastem specyficznym, być może dlatego, że praktycznie przez 7 wieków znajdował się poza granicami Polski, lub raczej – należałoby powiedzieć – poza jej bezpośrednimi wpływami. Protestantyzm dotarł do Wrocławia, ówczesnego Breslau, bardzo wcześnie. Otóż 21 października 1523, zaledwie 6 lat po reformacji Marcina Lutra, odbyło się pierwsze nabożeństwo ewangelickie we wrocławskim kościele Marii Magdaleny. Poprowadził je wprowadzany właśnie na urząd proboszcza ks. dr Jan Hess. W krótkim czasie Wrocław, w dużej mierze dzięki poparciu Rady Miejskiej, stał się miastem w przeważającej części ewangelickim. To co było znaczące w owych pierwszych dniach reformacji wrocławskiej, poza całą sferą doktrynalną, to troska o drugiego człowieka tak w wymiarze edukacji, opieki medycznej, jak i działalności charytatywnej. Mieszkańcy Wrocławia, w tym duchowni, przechodzący na luteranizm niejednokrotnie sprzedawali swoje szaty liturgiczne i klejnoty, a uzyskane środki finansowe przeznaczono na pomoc tym, którzy byli biedni, bezdomni, chorzy, pozbawieni opieki. W następnych latach zbudowano szpital i szereg przytułków, założono szkoły publiczne, ufundowano stypendia dla biednych, ale zdolnych uczniów. Było to piękne świadectwo wiary, która obok doktryny powinna być codziennością życia człowieka.
Z Wrocławiem na przestrzeni wieków związani byli w taki czy inny sposób tacy wielcy protestanci jak Kaspar Schwenkfeld, Friedrich Schleiermacher, Dietrich Bonhoeffer, Rudolf Bultmann, Paul Tillich i inni. Znaczący był ekumeniczny wydział teologii na uniwersytecie Breslau, który kształcił kadry teologów, pastorów i myślicieli. Znaczący w końcu był stan posiadania kościołów protestanckich w przedwojennym Wrocławiu tak jeśli chodzi o budynki mieszkalne, jak też budynki użyteczności publicznej, szkoły różnych szczebli, przedszkola, szpitale czy hospicja.
Mówimy o protestantach w niemieckim Breslau. A jak wygląda to w polskim Wrocławiu?
Dziś, choć liczba protestantów we Wrocławiu jest statystycznie niewielka, to jednak ich udział w życiu miasta jest – jak sądzę – znaczący, a przynajmniej relatywnie znaczący. Wrocławscy protestanci prowadzą bardzo dobre szkoły, przedszkola, firmy, angażują się w szereg ekumenicznych inicjatyw, z których Fundacja Krzyżowa, Dzielnica Wzajemnego Szacunku Czterech Wyznań czy Towarzystwo Bonhoefferowskie to tylko kilka wybranych przykładów. Ponadto organizują lub współorganizują ekumeniczne Dni Reformacji, Tydzień Modlitw o Jedność chrześcijan, Festiwal Kultury Protestanckiej itp.
Protestanci Wrocławia wspierają szereg charytatywnych inicjatyw, współpracują z hospicjami i szpitalami, organizują konferencje, sesje, koncerty, pokazy filmowe. Myślę, że to piękne przykłady zaangażowania w życie miasta, którego protestanckie korzenie sięgają początku XVI wieku i które aż do drugiej wojny światowej w znaczący sposób korzystało w tradycji reformacyjnych.
Organizowane przez EWST Dni Reformacji są związane z typowo protestanckim świętem, upamiętniającym bolesny dla wielu katolików podział Kościoła. Czy mimo to da się wspólnie świętować? Czy dziś przesłanie Marcina Lutra ma wymiar bardziej uniwersalny?
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Reformację XVI wieku można rozpatrywać z różnych perspektyw i na wielu płaszczyznach. Dla Ewangelików stanowi ona znaczące święto, upamiętniające powstanie nurtu zwanego protestantyzmem. Dla Katolików Reformacja może być odbierana jako smutna pamiątka podziału kościoła zachodniego. Kościoły prawosławne mogą mieć stosunek ambiwalentny do przemian zachodzących na Zachodzie, choć i na Wschód miały pewien wpływ przekonania Reformatorów. Tradycja reformacyjna, obok jej wymiaru teologicznego i kościelnego, szybko uległa upolitycznieniu i stała się narzędziem w rękach panujących, będąc niejednokrotnie zarzewiem konfliktów i wojen. Wojna trzydziestoletnia, która w XVII wieku przetoczyła się przez całą Europę, siejąc straszliwe spustoszenia również na terenach dzisiejszej Polski, jest tego najbardziej oczywistym przykładem.
Bez wątpienia, kiedy mówimy o Reformacji możemy odsłaniać jej piękne, ale również tragiczne karty. W organizowanych przez nas Dniach Reformacji staramy się kłaść akcent na treści pozytywne. To prawda, że Reformacja doprowadziła do podziału w obrębie kościoła zachodniego, ale równocześnie przyczyniła się do znaczącej reformy w samym Kościele Rzymskokatolickim. Sobór Trydencki jest tego doskonałym znakiem. Czyż nie o to właśnie chodzi, że kościół musi cały czas się reformować („semper reformanda”), aby zachować pierwotną czystość? Jedność administracyjna jest ważna, ale może ważniejsza jest łączność duchowa między chrześcijanami.
Z perspektywy przemian ostatnich wieków widzimy dziś, że treści tak bardzo różniące chrześcijan w XVI wieku, są dziś akceptowane przez obie strony historycznego sporu. Doktryny będące orężem walki w przeszłości już niekoniecznie dziś tak bardzo dzielą. Najlepszym przykładem jest podpisana w 1999 roku przez przedstawicieli Papieskiej Rady Popierania Jedności Chrześcijan i Światowej Federacji Luterańskiej „Wspólna deklaracja w sprawie nauki o usprawiedliwieniu”, która w symboliczny sposób kończy spór trwający między tymi kościołami od 400 lat. Z tej perspektywy, nie tylko w gronie kościołów nurtu reformacyjnego, ale również wspólnie z Kościołem Rzymskokatolickim oraz innymi kościołami chrześcijańskimi możemy pochylić się nad dziełem dr Marcina Lutra z XVI wieku.
Ponadto, w organizowanych przez nas Dniach Reformacji odwołujemy się nie tylko do Wittenbergi z 1517 roku, ale również do Breslau i tradycji reformacyjnych, które od 23 października 1523 na stałe zakorzeniły się w historii naszego miasta. Protestantyzm wywarł znaczący wpływ na rozwój przedwojennego Wrocławia, jego życie akademickie, społeczne, kulturowe. Dobrze jest pamiętać o przeszłości, która ukształtowała to miasto i o tradycji, którą w jakimś sensie kontynuujemy i nie chcemy, aby została zapomniana.
Na koniec chciałbym również zwrócić uwagę na osobisty, egzystencjalny wymiar Reformacji. Otóż Marcin Luter oraz jego naśladowcy bardzo mocno podkreślają konieczność żywej wiary, bliskiej, bezpośredniej relacji człowieka z Bogiem. Bogiem, który bezpośrednio zwraca się do każdego z nas, szuka drogi do serca każdego człowieka. Cóż może być ważniejszego w świetle skomplikowanego świata XXI wieku niż odnaleźć bliską relację ze Stwórcą? Cóż może być piękniejszego niż odnaleźć własną Reformację, skłaniającą każdą osobę, bez względu na przynależność wyznaniową, ku Bogu? Przy takim ujęciu Reformacji nie widzę żadnego problemu, żebyśmy w gronie różnych kościołów i wspólnot, razem świętowali Dni Reformacji.