Jednak głównym problemem jest fakt, że ludzie niestety nie wiedzą jak postępować w sytuacji, gdy mają problemy ze spłatą zobowiązań.
Wyobraźmy sobie taką sytuację - wzięliśmy pożyczkę gotówkową w banku, przez ponad rok solidnie ją spłacaliśmy. Niestety pojawiły się problemy finansowe a my nic nie wpłacaliśmy do banku licząc na to, że sytuacja w krótkim czasie się poprawi a bank... po prostu poczeka. Oczywiste jest jednak, że bank nie poczeka.
Jeśli klient nie ureguluje zobowiązań bank już po kilku dniach zacznie wysyłać do niego monity, które kosztują 35 zł. Jeśli nadal pozostaniemy bierni bank będzie się z nami kontaktować telefonicznie a my nie odbierając takich telefonów wcale się nie uchronimy przed obowiązkiem spłaty kredytu, co więcej będzie to najgorsze dla nas rozwiązanie.
W przypadku jakichkolwiek problemów finansowych powinniśmy jak najszybciej powiadomić o tym bank. Pamiętajmy, że bank najprawdopodobniej będzie starał się znaleźć jakieś stosowne rozwiązanie, gdyż leży to również w jego interesie (np. może zawiesić spłatę rat na jakiś czas). Jeśli tego nie zrobimy nasze dane trafią do Biura Informacji Kredytowej (BIK) i w przyszłości będziemy mieć problemy z otrzymaniem jakiejkolwiek pożyczki!
Ludzie bardzo często w takich sytuacjach biorą następny kredyt, który jednak tylko chwilowo nam pomoże. Będziemy mieć przecież jeszcze większe zobowiązania. Wyjątkiem jednak jest tzw. kredyt konsolidacyjny, dzięki któremu zamienimy kilka kredytów na jeden, o długim okresie spłaty i niższych ratach.
Co się dzieje w sytuacji, gdy mimo wysyłanych monitów i wykonanych telefonów bank nie może skontaktować się z klientem? Wtedy sprawą zajmuje się już firma windykacyjna. Pamiętajmy jednak, że windykator nie jest sądem ani komornikiem, dlatego jeśli od danej firmy usłyszymy jakieś groźby mamy prawo zgłosić taki fakt na policji lub u prokuratora. Jednak powinniśmy nawiązać współpracę z firmą windykacyjną, która chętnie rozłoży nam spłatę długu na raty.
Jak widać im bardziej chcemy uciec od obowiązku spłaty zadłużenia, tym jest gorzej. Takie sprawy często kończą się zajęciem przez komornika części pensji klienta, a do długu doliczone zostałyby dodatkowe koszty sądowe i komornicze.