Na początku lat 90tych modne było w Polsce hasło o „budowaniu drugiej Japonii”. Dziś pomimo tego, że Japonia pewnie jeszcze długo technologicznie będzie daleko przed nami nie każdy chciałby już mieć u nas Japońską gospodarkę.

Data dodania: 2010-08-10

Wyświetleń: 1785

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Obecnie całkowity dług publiczny w Japonii wynosi 904,08 bln jenów, czyli około 10,55 bln, dolarów. Aż 81,2 proc. Tego zadłużenia stanowią obligacje skarbowe. Premier rządu Japonii Naoto Kana przyjął za najważniejszy punkt w planach swojego rządu odzyskanie poczucia równowagi ekonomicznej w kraju. Podstawą tego planu będzie zmniejszenie długu publicznego, który dziś wynosi 200 proc. PKB. Sytuacja ta to spadek po ogromnych wydatkach na pobudzenie gospodarki z lat 90tych ubiegłego wieku, jak również pokłosie wielu pakietów stymulujących mających pomóc w walce z recesja po 2008 roku.

Działania te pomogły Japonii wyjść z recesji, jednak wysoki dług publiczny i deflacja, a także słaby popyt wewnętrzny są główną przyczyną hamującą dalszy rozwój Kraju Kwitnącej Wiśni. Kan po wyborze na premiera Japonii w czerwcu tego roku przedstawił plan reform podatkowych mających zmniejszyć wydatki państwowe w najbliższej przyszłości. Całkiem możliwe jest też, że podatek konsumpcyjny, który w Japonii wynosi 5% ulegnie w niedalekiej przyszłości podwojeniu.

Wygląda na to, że przez najbliższe kilka lat czeka Japończyków ostre zaciskanie pasa. Nie tak dawno mówiło się też w Polsce o budowaniu drugiej Irlandii. Po problemach jakie dziś ma „Zielona Wyspa”, może lepiej przestańmy wierzyć w cudowne rozwiązania i zacznijmy wyciągać i uczyć się też  błędach, które popełniają nasze niedoścignione wzorce, może wtedy stworzymy naprawdę silna gospodarkę.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena