„Nic nowego nie można w tym biznesie wymyśleć" - tak powszechnie mówiono w świecie konsol i gier wideo, gdzie każda kolejna produkcja była tylko ulepszoną wersją poprzednich pomysłów. Sytuacja odmieniła się diametralnie z wydaniem przez...

Data dodania: 2010-07-23

Wyświetleń: 1517

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

...Nintendo WII, które przez kilka lat skutecznie wskazywało kierunek rozwoju elektronicznej rozrywki, w ślad, za którym rusza Microsoft ze swoim przełomowym projektem Natal dla Xbox.

Podobna rewolucja czeka świat internetowych portali społecznościowych.

Wśród portali społecznościowych zaczyna panować podobny marazm jak kilka lat temu w świecie gier wideo. Rynek zdominowały duże portale, jak w Polsce znana wszystkim nasza-klasa.pl, a wiele osób zelektryzowanych ich sukcesem postanowiło tworzyć jej własne odmiany. Rynek tego typu stron z pewnością jest już w fazie wyczerpania, (bo któż z nas nie ma konta na facebooku, tweeterze czy wspomnianej nk.pl?) nie tylko w Polsce i wydawać by się mogło, że pozycja tych portali jest niezachwiana.

    Teorię tę jednak obala młody startup z Ameryki: Foursquare.com, który podobnie jak Nintendo postawił na ruch, a dokładnie na geolokalizację. Osoby posiadające w tym serwisie konta zdobywają punkty oraz odznaki za przebywanie w określonych miejscach, w określonym czasie i częstotliwości. Foursquare dosłownie wyciągnął wiele osób sprzed ekranu komputera i zmusił do większej aktywności społecznej. Dane przesyła się do serwisu za pomocą specjalnych aplikacji, dostępnych dla większości modeli telefonów na rynku, ale prym oczywiście wiedzie Iphone Apple
i Blackberry.

O Foursquare jest bardzo głośno w amerykańskich mediach, gdyż aż cztery duże Venture Capital walczą o możliwość zainwestowania w ten projekt swoich pieniędzy. W przeciągu kilku tygodni wycena Foursquare wzrosła z 50 do 80 milionów dolarów. Potencjał docenił też Microsoft, który chce użyć danych z tego serwisu jako wartswę informacyjną w swoim Bing Maps. Wygląda na to, że założyciel Foursquare, Dennis Crowley, może w niedalekiej przyszłości dołączyć do światowej czołówki internetowych krezusów.

    Jeśli już o nich mowa to doskonale radzi sobie były Chief Technical Officer Facebook’a, Adam D’Angelo, który wraz z grupą byłych pracowników tego portalu założył własny internetowy biznes  – Quora. Jest to portal podobny do Wikipedii i Yahoo Answers, gdzie treść strony tworzą głównie sami użytkownicy portalu, posługując się prawdziwymi tożsamościami zaimportowanymi z profilów na Facebook’u . Całość opiera się na znanej zasadzie pytań i odpowiedzi i choć jest dopiero w fazie beta to już zyskała sobie wielu zwolenników. Twórcy zapowiadają zgromadzenie większej bazy danych od Wikipedii i stawiają na zapewnienie odpowiedzi na najbardziej wymagające pytania oraz publikowanie rekomendacji użytkowników dotyczących sprzętu, usług, itp.


Na pytanie, co czyni ich portal lepszym od podobnych w tym sektorze, odpowiadają, iż będzie się on opierał na zasadzie inverse blogging. Zamiast pisać na czym się znamy i szukać czytelników, najpierw czytelnicy zadają pytanie i informują co ich interesuje, a osoby które mają wysoką wiedzę w danym temacie tworzą wątki i wartościowy kontent. To wystarczyło, by przekonać  BenchMark Invests do zainwestowania około 11 milionów dolarów w Quora - przy jej wycenie na  86 milionów.

    Kolejnym serwisem, który ma otwartą drogę na szczyt jest Spotify – płatny portal streamujący muzykę w sieci. Spotify okazał się wielkim hitem w Europie i zgodnie z doniesieniami Bloomberga szykuje się do podboju amerykańskiego rynku już w trzecim kwartale 2010. Wielu uważa, że będzie to prawdziwy „iTunes killer”, ale Spotify natknęło się na szereg barier prawnych w USA, głównie spowodowanych problemami z licencjami wydawanymi przez duże studia nagraniowe.
Z serwisu można legalnie korzystać za darmo, co zmusza do oglądania reklam, a osoby z płatnymi kontami  prócz ich braku otrzymują lepszą jakość obrazu i dźwięku oraz możliwość słuchania muzyki bezpośrednio na iPhone’ie. Dzięki tej mobilnej możliwości, dostępnej także po przejściu w tryb offline, spełnia się marzenie wielu, by mieć dostęp do każdej piosenki, wszędzie i o każdej porze. Opłaty za korzystanie z serwisu w wersji premium wynoszą 13-16 dolarów za miesiąc, w zależności od kraju w którym przebywamy. Legalność tego modelu jest możliwa, gdyż mimo że pobieramy utwory muzyczne to tak naprawdę nie jesteśmy ich właścicielami, ale jedynie wypożyczamy je od Spotify. Średnia cena 14 dolarów za miesiąc jest bardzo niska, gdyż za tyle kupimy niewiele więcej niż jeden album poprzez iTunes, podczas gdy tutaj możemy ich pobrać niemal nieograniczoną ilość za te same pieniądze.

Obecnie firma wyceniana jest na 250 milionów dolarów – i to jeszcze przed debiutem w USA.


Licencja: Creative Commons
0 Ocena