Uwaga kasztany!
Jeszcze do niedawna wszem i wobec trąbiony iż drzewa Kasztanowca są w realnym zagrożeniu nie tylko ze strony szrotówka lecz również chorób oraz grzybów które lubują się w tym właśnie rodzaju drzew liściastych. W tragicznym stanie były nie tylko Kasztany znajdujące się na Krakowskich plantach lecz również te pełniące bardziej reprezentatywną rolę jak na przykład wzniosłe kasztany rosnące na wzgórzu Wawelskim. Urząd miasta chciał wydać na walkę ze szkodnikiem krociowe sumy i tak też zrobił, na Krakowskie planty wyruszyła nie tylko młodzież szkolna (czyli pod bezpośrednim przewodnictwem urzędników) lecz również ludzie osadzeni w zakładach karnych, po aby wyzbierać opadłe liście Kasztanów.
(Liście Krakowskiego kasztanu które ucierpiały przez larwy Motyla)
W jaki sposób Szrotówek się rozprzestrzenia?
Jest to nowy gatunek owada który został poznany i opisany w Macedonii dopieor 1 985 roku, a więc zaledwie 25 lat temu co sugeruje iż jest to nowy gatunek, w przeciwnym wypadku tak widoczna oraz liczna grupa motyli musiała by być gdzieś wcześniej zauważona. Motyl składa swoje jaja na liściach Kasztanowca, zazwyczaj jest to Kasztan biały lecz nie gardzą one ani czerwonym ani żadnym innym rodzajem kasztanowca, bywa i tak że przerzucają się na pobliskie dęby, zaobserwowano również składanie jaj na lipie, lecz zgodnie z nazwą drzewa tak i jajeczka czekał lipny los ponieważ nie miały szans na rozwój tak więc nie rozwinęły się. Prawdopodobnie jajeczka złożone na opadających liściach nie miały by tak szerokiego zakresu oddziaływania gdyby nie człowiek, mianowicie zaobserwowano iż największa częstotliwość zachorowań występuje przy głównych drogach w miastach, część ludzie upierała się iż jest to związane z osłabieniem układu odpornościowego drzew przez spaliny, metale ciężkie oraz inne zanieczyszczenia co wydawało się sytuacją nie do rozwiązania. Wyobraża sobie bowiem ktokolwiek aby ruch wzdłuż plant które przecież otaczają całe centrum Krakowa został wstrzymany? Po za szalonymi ekoterrorystami którzy uważają iż najlepszym rozwiązaniem była by eliminacja człowieka ze środowiska zapewne nie wielu. Na szczęście okazało się iż ta hipoteza okazała się fałszywa, rzeczywiście ruch samochodowy miał główny wpływ na rozprzestrzenianie się szkodnika jednak chodziło tylko i wyłącznie o sprawy związane z transportem zainfekowanych liści. Mianowicie tłumaczeniem sprawy była hipoteza mówiąca o tym iż martwe liście które są skrupulatnie usuwane z plant oraz okolic są następnie transportowane odkrytymi ciężarówkami, o ile dla liści możliwość opuszczenia przyczepy jest mniejsza, aczkolwiek ciągle możliwa motyl jest w stanie spokojnie z tamtąd wylecieć lądując na niezwykle blisko znajdujących się drzewach.
Zaraz ani widu ani słychu.
Wylęg larw odbywa się w kwietniu i maju tak więc mamy prawie cały miesiąc by zaobserwować rozwój szkodnika, jednak ani grzyb ani inne zarazy do tej pory nie tykały go w żaden sposób dzięki czemu obecnie możemy oglądać pełne żywej zieleni rozłożyste liście tego wspaniałego drzewa, już teraz w maju możemy obserwować jak korony drzew na wiosnę zapełniają się ogromnymi ilościami nie tylko liści lecz wyjątkowo dorodnymi kwiatami z których w przyszłości wykształcą się owoce kasztanu. Jak się okazało wszelkie akcje ratowania drzew mijały się z celem i mogły nawet pomagać w szybkim rozprzestrzenianiu się motyla podczas gdy natura doskonale daje sobie radę bez naszej pomocy, zastanawia mnie jednak czy ktokolwiek odpowie za nierozważne zużycie pieniędzy podatników i jakie ewentualnie moglibyśmy usłyszeń tłumaczenia.
Kraków obecnie zachwyca swoją roślinnością, niestety kieszenie podatników znów musiały ponieść ciężar niekompetencji urzędniczej, jaki dalszy los czeka nasze kasztany? To się jeszcze okaże.
Dziękuję.