Kobiety uległe swoim mężom powoli odchodzą w zapomnienie. Wieczorami z pubów w których do tej pory dominowali mężczyźni słychać kobiece śmiechy. W co drugim klubie we Wrocławiu bawią się panie na zorganizowanych wieczorach panieńskich. A panowie powoli znikają z życia publicznego.
Panie przejmują także inicjatywę jeżeli chodzi o przemoc domową. Częstym zjawiskiem są pobicia mężczyzn przez ich partnerki. Statystyki są zatrważające i na pewno nie są rzeczywistym odzwierciedleniem skali problemu, gdyż większość ofiar wstydzi się przyznać, że jest maltretowana przez kobietę.
Problem ten narasta w zatrważającym tempie. Wg statystyk policyjnej "Niebieskiej Karty" gdy w 1999 r. poszkodowanych (ujawnionych poszkodowanych) było 4239 mężczyzn to za 2006 rok było ich już 10313. Dlaczego mężczyźni nie mówią o swoich problemach z agresywnymi żonami. Proszę zauważyć, że nawet samo słowo ofiara jest rodzaju żeńskiego, wypowiadając to słowo podświadomie myślimy ona.
Najbardziej typowe reakcje otoczenia na skargi mężczyzny to: szydzenie, ironizowanie, drwienie, niedowierzanie, zawstydzanie lub doradzanie odwetu. Faktem jest także, iż sytuacje w których mężczyzna jest ofiarą przemocy, a kobieta jej sprawcą - są trudne do zdiagnozowania.
Powinniśmy powstrzymać agresję i przemoc. Zawsze można zgłosić, że gdzieś dzieje się coś niedobrego. Zawsze można przerwać tą sytuację i powiedzieć "nie". Reagując, będąc czujnym i mimo wszystko nie nadstawiając drugiego policzka, bo do niczego dobrego to nie doprowadzi. Nikt nie zasługuje na to by stosowano wobec niego siłę, a wiadomo, że agresja zawsze wraca i to ze zdwojoną siłą.