Czy wogóle można w ten sposób stawiać pytanie? Skąd ta wątpliwość? W sprawie duszy wiadomo, że ma ją człowiek. Jeżeli ma ją człowiek, to ma ją też kobieta. Czy aby na pewno? 

Data dodania: 2012-06-24

Wyświetleń: 1702

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 3

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

3 Ocena

Licencja: Creative Commons

Lato wreszcie nadeszło. Ten rok wyjątkowo mi dokuczył. Zima nie była może ostra, ale długo wiał północno-zachodni wiatr i czuję się wyziębiona do szpiku kości. Kiedy w końcu przyszło lato, odżyłam.

Stoję na parkingu. Za chwilę ma przyjść moja przyjaciółka. Dziś dzień bez pracy (?!). Wychodzę z samochodu. Chcę się jeszcze dogrzać w cieple słońca. Obok mnie przechodzi dwóch przystojniaków w średnim wieku. Po chwili dociera do mnie głos: „Kobiece dusze... tego jeszcze nie słyszałem.” Widocznie przeczytał napis na moim aucie. Drugi mężczyzna odpowiedział coś niewyraźnie. Za moment słyszę jeszcze jeden komentarz: „Krzyżaczka, popatrz.” Poznał po rejestracji, że jestem zza Wisły. W potocznej mowie wielu ludzi nadal używa się podziału Polski z czasów średniowiecza.

To określenie skłoniło mnie do refleksji. Jeżeli lokalizacyjnie dla tych panów nadal znajduję się w obszarze zajętym przez Krzyżaków, to gdzie mogę istnieć jako kobieta? Co takiego mogło ich zdziwić w zestawieniu słów "kobiece dusze"?

Czy zaczęło się od Arystotelesa?

Pomyszkowałam w głębokiej starożytności. Natknęłam się na filozofię Arystotelesa. Otóż ten sławny grecki filozof kojarzył pojęcie duszy wyłącznie z mężczyzną! Wychodząc z założenia, że świat można podzielić na formę i materię uznał, że kobieta jest zwykłym surowcem, ciałem, natomiast mężczyzna jest formą nadającą życie, bo „jedynie ona (sperma) posiada zalążek uczuciowego życia (...), potencjał duszy.” Idąc za tym tokiem rozumowania, mężczyzna musi mieć wyższy stopień inteligencji i duchowości niż kobieta. Ciało kobiety ożywione przez mężczyznę może zaistnieć, ale jako byt podporządkowany, słabszy, zależny. Osobnik płci męskiej z natury swojej jest nadrzędny i sprawczy.

Historia Adama i Ewy

O tym, że Ewa pochodzi z żebra Adama, wiemy od dawna. Nieposłuszeństwo kobiety jest przyczyną słabości Adama. Ewa, odwieczna kusicielka, namówiła go do złamania zasad. Na fakcie, że Adam nie potrafił się jej oprzeć, osadza się przekonanie o nieszczęściu mężczyzny.

Skąd jednak powstało w głowie mężczyzny przekonanie o jego wyższości? Przecież był słabszy. Uległ kobiecej sile. Za to poniósł straszne konsekwencje. To musiało go rozgniewać! Co najczęściej robi rozzłoszczony człowiek? Oczywiście! Szuka winnego. No i znalazł. Gdyby nie Ewa, to nic by się nie stało. To wszystko przez nią! Trzeba ją ukarać. Adam nie musi myśleć. Jest silniejszy. Może karać, pilnować, obwiniać, kontrolować. Ma prawo panować nad sprawcą swojego nieszczęścia. Nie przyjdzie mu do głowy, że mógłby zacząć panować nad swoją słabością. To oznaczałoby uznanie własnego udziału w zdarzeniach, to wiązałoby się z trudem dorastania. Trzeba by stanąć twarzą twarz z własnym lękiem. Uznać własną niedojrzałość, niedoskonałość. Niedoskonałość własnej spermy, niedoskonałość własnego żebra.

Ciekawe, co mogłoby się stać, gdyby mężczyźni zechcieli dostrzec, że można przestać obwiniać kobietę?

Czy wtedy miłość mogłaby mieć gwarancję zwrotu z inwestycji? A może rozjazd polega na tym, że obie płcie co innego wiedzą na temat słowa miłość. Jak rozumie słowo miłość mężczyzna i kobieta?

Tewie Mleczarz w „Skrzypku na dachu" pyta po latach swoją żonę: „Czy mnie kochasz?”  Kobieta dziwi się. Dla niej miłość to codzienna troska, opieka, wsparcie. Pierze mu, gotuje, prasuje. Rodzi dzieci.

Moja klientka ze smutkiem ostatnio zrozumiała, że dla jej partnera słowo miłość oznacza posiadanie. Pomimo kryzysu w związku, pomimo absolutnego rozjazdu w realności, w postaci rosnących dzieci, ich potrzeb, jej partner żyje w marzeniach i zaspokajaniu własnych zachcianek. Nieustannie powtarza jej, że ją kocha i chce do nich wrócić.

Jestem przekonana, że wierzy w to, co mówi. Bo wie, że jak wróci, będzie tak, jak było. Będzie miał kucharkę, praczkę, prasowaczkę, opiekunkę do dzieci, księgową i kochankę, która nie potrafi tak jak „te” panie. On będzie pracował, wydzielał pieniądze i oczywiście miał swój bezcenny wolny czas, swoje ryby, góry, pracę naukową, biznes, alkohol, narkotyk itp., itd. I  własność w postaci żony i dzieci.

A o co chodzi z tymi duszami?

Gdyby któryś z panów zainteresowanych napisem na moim samochodzie chciał zapytać mnie dzisiaj, co oznacza określenie kobiece dusze, odpowiedziałabym mu słowami starej Indianki, które wypowiedziała w rozmowie z amerykańskim pisarzem Stevem Wall. Znalazłam je w książce Joan Borysenko pt: „Księga życia kobiety”:

„W świecie działają potężne siły, których nikt z nas nie chce uznać. Przychodzę do Ciebie w imieniu kobiet, bo teraz nadszedł czas kobiet (...) Komunikacja duchowa możliwa jest za pośrednictwem kobiet. Nie mam nic do zarzucenia mężczyznom. Do nich należy działanie. Ich rzeczą jest produkowanie. Ale musi istnieć równowaga.”

Licencja: Creative Commons
3 Ocena