1.Historia organów i muzyki organowej w pigułce
Organy to leciwy wynalazek pamiętający jeszcze czasy starożytnej Grecji. Towarzyszył trąbom fanfarowym w Rzymie podczas uroczystości, a w średniowieczu trafił na dwory królewskie i pod dachy kościołów katolickich. Jako protoplastę organów możemy wyobrazić sobie fletnię Pana, a zatem instrument składający się z szeregu bambusowych rurek o różnej długości, produkujących odpowiednio tony o różnej wysokości, zasilany powietrzem z płuc grającego. Organy są dziś jednak wynalazkiem znacznie bardziej finezyjnym niż fletnia Pana. Sposób budowania organów na przestrzeni stuleci ulegał nieustannie zmianom i stawał się z czasem coraz doskonalszy. Okres rozkwitu budownictwa organowego i muzyki organowej to barok, czyli okres rozpoczynający się około1580 roku. Rok umownie wieńczący okres baroku to rok 1750, data szczególna, gdyż jest to rok śmierci wielkiego i zarazem ostatniego kompozytora barokowego, Jana Sebastiana Bacha. Bach to organista i kompozytor pracujący na terenie Saksonii (Drezno, Lipsk), będącej owego czasu pod panowaniem Augusta II Mocnego, elektora saksońskiego, króla Polski. Bachowi zawdzięczamy dziesiątki utworów organowych, ale również kilka zmian i udoskonaleń w sposobie budowania organów. Wiemy, że Bach, jako rzeczoznawca, niejednokrotnie odbierał organy, czyli testował nowowybudowany instrument i wyrażał (bądź też nie) swoją aprobatę, a z pewnością zawsze konstruktywną krytykę. Krytyka ta nie pozostawała bez echa w kolejnych dziełach współczesnych mu organmistrzów, czyli budowniczych organów. Słynnym organmistrzem blisko współpracującym z Bachem był Gottfried Silbermann, którego warsztat mieścił się we Freibergu niedaleko Drezna. Genialne organy Silbermanna do dziś możemy podziwiać na przykład w Luterańskiej katedrze freiberskiej (Freiberger Dom), lub Katolickiej katedrze drezdeńskiej.
Następne ciekawe postaci to organmistrz Friedrich Ladegast, i kompozytor Franz Liszt. Ladegast to w prostej linii uczeń ucznia Silbermanna, lecz charakter jego organów można określić już nie jako barokowy, lecz raczej klasycystyczny, bądź też wczesno romantyczny. Najsłynniejszy instrument Ladegasta to organy w Merseburgu. Tam właśnie stanowisko organisty piastował Liszt, kompozytor, pianista i organista – wirtuoz. Jego najsłynniejsze zaś dzieło organowe to monumentalne Preludium i Fuga B-A-C-H, utwór, którego temat opiera się na dźwiękach b, a, c oraz h, które to nawiązują do nazwiska Jana Sebastiana.
W epoce romantyzmu we Francji wyróżnia się nazwisko organmistrza Aristide Cavaille-Coll, budowniczego organów w słynnej Notre-Dame de Paris a także np. w Moskiewskim konserwatorium im. Piotra Czajkowskiego. Kompozytor który potrafił najlepiej wykorzystać paletę barw organów Cavaille-Coll'a to Cesar Franck. Jego Trzy Chorały to żelazny repertuar każdego dobrego koncertowego organisty.
Organy i kościół, muzyka organowa i muzyka kościelna (w tym muzyka liturgiczna) są ze sobą przez historię całkowicie splecione, lecz nie zawsze należy te terminy ze sobą kojarzyć. Muzyka kościelna od niepamiętnych czasów to muzyka zarówno instrumentalna jak i wokalna. W kościołach śpiewano a'capella (czyli bez akompaniamentu instrumentu) chorały gregoriańskie od czasów średniowiecza do dnia dzisiejszego. (Modlitwę Ojcze Nasz śpiewamy na prastarą melodię chorału gregoriańskiego). W użyciu była również muzyka instrumentalna. Grano na trąbkach, lutniach, i innych instrumentach, w tym ze szczególnym zamiłowaniem na organach, które na dobre ulokowały się na tzw. chórze, czyli galerii, czyli emporze, często zwanej emporą organową. Muzyka organowa towarzyszyła zatem liturgii, lecz kompozytorzy często tworzyli dzieła na organy wyłącznie o charakterze koncertowym. Dzieła te wymogły kolejne innowacje w budownictwie organów, i vice versa – nowatorskie rozwiązania w budowie organów często inspirowały kompozytorów do pisania nowych utworów i poszukiwań nowych środków ekspresji.
2.Terminologia, budowa organów i zasada działania
Przystępując do rozważań na temat remontu organów winno zapoznać się z podstawowymi pojęciami opisującymi ten złożony instrument. Pierwsze pojęcie do prawidłowego zidentyfikowania to sam wyraz organy. Organy to instrument muzyczny dęty (czyli brzmienie jego wywołane jest przez przetłaczane w określony sposób powietrze). Organy usytuowane są wewnątrz szafy organowej, której frontowa ściana to tzw. prospekt. W prospekcie zazwyczaj widnieją tzw. piszczczałki prospektowe, najczęściej wykonane z metalu (ze stopu cyny, ołowiu, lub cynku). Organy to instrument klawiszowy, posiadający przynajmniej jedną klawiaturę służącą do wydobywania dźwięku. Miejsce w którym znajdują się klawiatury i ławka dla organisty to kontuar. Wyróżniamy dwa rodzaje klawiatur: manuałową (czyli do grania rękami) i pedałową (z dużymi klawiszami, specjalnymi do grania nogami). Klawiatura manuałowa przypomina klawiaturę fortepianu, choć zazwyczaj jest węższa (rzadko ma więcej niż 61 klawiszy). Same klawisze są krótsze niż w fortepianie i nie koniecznie czarno-białe. Klawisze służą do kierowania przepływu powietrza do odpowiednich piszczałek, czyli elementów wytwarzających określony dźwięk. Organy piszczałkowe nie mogą być porównywane z instrumentami takimi jak akordeon, harmonium, organy elektroniczne, czy syntezatory. Ich stopień złożoności, siła ekspresji (muzycznego wyrażania uczuć, lub też wywoływania ich u słuchacza), jakość barwy dźwięku, prostota i jednocześnie genialność konstrukcji deklasują kompletnie w/w instrumenty, wynalazki XIX i XX wieku.
Sposób wydobycia dźwięku w organach, w przeciwieństwie do wielu innych instrumentów, jest zbliżony do sposobu wydobywania się głosu ludzkiego. Jest on mianowicie wywoływany drganiem towarzyszącym przepływowi powietrza przez szczelinę. Dla porównania, dźwięk z głośnika to dźwięk wywołany wyłącznie drganiem membrany, któremu nie towarzyszy przepływ powietrza. Elementem grającym w organach jest piszczałka. Piszczałka to urządzenie przypominające swoją budową gwizdek, lub flet prosty. W przeciwieństwie jednak do fletu, podobnie zaś jak we fletni Pana, jedna piszczałka wytwarza tylko jeden określony dźwięk. Zatem dla klawiatury liczącej sobie 61 klawiszy potrzeba najmniej 61 piszczałek. Wysokość dźwięku dla każdej piszczałki jest ustalona każdorazowo przez organmistrza podczas sezonowo dokonywanego strojenia. Strojenie jest niezbędne, gdyż zmiany temperatury i wilgotności powietrza, a także osiadający w piszczałkach kurz powodują postępujące rozstrajanie się organów. Barwa dźwięku zależy od sposobu w jaki dana piszczałka została zbudowana i zintonowana. Intonowanie piszczałek to żmudny, długotrwały proces wieńczący budowę nowego instrumentu (lub też jego kapitalny remont), w którym to organmistrz poświęca od kilku minut do kilku godzin każdej piszczałce wnikliwie analizując i modyfikując jej brzmienie tak, by najpiękniej brzmiała i jednocześnie najlepiej współgrała z pozostałymi piszczałkami. Piszczałki zgrupowane są w głosy. Każdy głos zawiera komplet piszczałek (czyli np. 61) o określonym brzmieniu. W organach najczęściej mamy kilka, kilkanaście lub kilkadziesiąt głosów. Jedne mają unikalne, właściwe sobie barwy, a inne naśladują brzmienie np. fletu, trąbki, puzonu, czy oboju.
Źródłem powietrza, a zatem płucem organów jest miech. Miech może być pompowany przez kalikanta (osobę obsługującą miech), lub przez maszynę – elektryczny wentylator (dmuchawę), lub inne urządzenie służące do napełniania miecha powietrzem.
Powietrze z miecha za pośrednictwem szczelnych kanałów doprowadzone jest do tzw. wiatrownic. Wiatrownica jest to skrzynia z otworami na których stoją piszczałki. Wiatrownica w zależności od jej budowy jest wewnątrz poprzecinana systemem poprzecznych lub podłużnych kanałów, które doprowadzają powietrze do odpowiednich piszczałek w określonym rytmie. Ruch powietrza sterowany jest przez otwierające i zamykające się wentyle (te otwierają się i zamykają według widzi-mi-się organisty naciskającego klawisze).
O tym które głosy biorą udział w grze decyduje traktura registrowa. Za pomocą mechanicznych cięgieł zakończonych manubriami (gałkami) organista decyduje który głos zostaje włączony, a który wyłączony z gry. Gdy organista używa wszystkich głosów naraz, mówimy, że gra Tutti.
W zależności od sposobu połączenia klawiatury z wiatrownicą mówimy o organach mechanicznych, pneumatycznych, lub elektrycznych. Zadaniem klawiszy jest przekazywanie w jakiś sposób tego co gra organista do wentyli w wiatrownicach. Przekaźnikiem ruchu klawiszy, a zatem połączeniem klawiszy z wiatrownicą jest tzw. traktura klawiszowa. W organach o trakturze mechanicznej do każdego klawisza przymocowane jest cięgło które w sposób mechaniczny porusza wentylem wewnątrz wiatrownicy i rozpoczyna oraz kończy brzmienie danego dźwięku. Traktura mechaniczna bezpośrednio i najdokładniej odwzorowuje ruchy rąk organisty na klawiaturze. Traktura ta była bardzo długo jedyną możliwą trakturą gry w organach. W XIX wieku jednak wymyślono dwa inne sposoby przekazywania sygnału z klawiszy do wiatrownic. Traktura pneumatyczna łączy klawiaturę z wiatrownicą za pomocą ołowianych rurek, traktura elektryczna zaś przewodów. Obie te traktury wymusiły zmianę wewnętrznej budowy wiatrownic (np. wiatrownice organów o trakturze elektrycznej posiadają wewnątrz elektromagnesy obsługujące wentyle). Traktura mechaniczna do dziś pozostaje jednak najlepszym i najbardziej niezawodnym sposobem połączenia wiatrownic z klawiaturą. Większość współczesnych organmistrzów budujących nowe instrumenty powróciła do stosowania trudnej do zaprojektowania, lecz jakże wdzięcznej w eksploatacji traktury mechanicznej.
3.Problemy spotykane w zabytkowych organach
W porównaniu do urządzeń elektronicznych organy zdają się w ogóle nie być podatne na upływ czasu. Podczas gdy 10-letni komputer, drukarka lub „organy” elektroniczne czyli keyboard lub syntezator możemy uznać za „stary złom” to 10-letnie organy piszczałkowe to jeszcze dzidziuś. To, że organy zdają się w ogóle nie starzeć, prowadzi często do błędnego myślenia, iż nie wymagają one regularnego serwisowania. Serwisowanie czyli strojenie połączone z konserwacją i drobnymi naprawami niezbędne jest przynajmniej raz w roku, a w przypadku intensywnie używanych organów (byłem tego świadkiem – u mnie na uczelni w Denton w Texasie) nawet raz w miesiącu i przed każdym koncertem. Raz w roku strojone są całe organy, piszczałka po piszczałce, głos po głosie. Natomiast regularnie, a zwłaszcza przed koncertem strojone są tzw. piszczałki języczkowe. Piszczałki języczkowe to prawdziwa ozdoba organów, szlachetne ukoronowanie barwy instrumentu. Niestety wymagają stałego korygowania stroju, gdyż są podatne w innym stopniu na zmiany temperatury w świątynii niż inne piszczałki. Co rusz wychylają się przed szereg, lub pozostają w tyle gdy samoczynnie waha się i zmienia strój pozostałych głosów w skutek zmian temperatury. Prawidłowo serwisowane organy wymagają większego remontu zaledwie co kilkadziesiąt lat. Niezbędną dla napędzanego powietrzem instrumentu szczelność elementów drewnianych na łączeniach zawdzięczamy skórze, która to po upływie od około 50 do 100 lat parcieje i wymaga wymiany. Wymiana skór to dobra okazja na przeprowadzenie całościowego remontu zapewniającego sprawne działanie organów na dalsze 50 do 100 lat. Podczas tego remontu należy gruntownie oczyścić instrument z kurzu i zabrudzeń, dokonać niezbędnych napraw miechów i uszczelnić cały system powietrzny organów. Należy przejrzeć stan piszczałek drewnianych i naprawić te, które są uszkodzone (np. rozkleiły się, lub pokryte są pleśnią). Piszczałki ołowiane często pod własnym ciężarem mają uszkodzone, spłaszczone nóżki. Remont kapitalny to dobra okazja by naprawić metalowe piszczałki, a także odkurzyć lub umyć je wodą. Polerowanie piszczałek prospektowych w zabytkowych organach to sprawa niebezpieczna. Najlepiej pozostawić starą patynę, która przecież jest piękna. Zbrodnią byłoby próbowanie robienia w tym temacie czegokolwiek na własną rękę bez konsultacji z organmistrzem i konserwatorem zabytków. Podobnie ma się sprawa z malowaniem prospektu. Estetyką prospektu, a więc polichromią (złoceniami, barwnymi wzorami) i snycerką (rzeźbami, zdobieniami et c.) zajmować powinien się wyłącznie konserwator zabytków.
Remont kapitalny obejmuje remont wiatrownic, traktury, kontuaru, jednym słowem wszystkiego co wymagać może naprawy. Oprócz remontu kapitalnego, warto jest co kilka lub kikanaście lat przeprowadzać mały remont, a raczej sprzątanie polegające na odkurzeniu wnętrza organów, odkurzeniu piszczałek, i dokonaniu kilku napraw. Kurz sprzyja rozwojowi mikroorganizmów w tym wszelkiego rodzaju grzybów i pleśni, które są zabójcze nie tylko dla drewnianych piszczałek, lecz i dla płuc ludzi przebywających często w kościele.
Planując remonty kościoła i organów należy pamiętać by remont i malowanie kościoła poprzedzały remont organów, a nie odwrotnie. Nie raz widziałem instrumenty po remoncie, wewnątrz których pośród białego kurzu leżały kawałki tynku, a na piszczałkach były zacieki po farbie. Podczas malowania kościoła organy najlepiej całkowicie zapakować w folię, która posłuży jako ochrona przed gruzem. Piszę celowo "gruzem" gdyż z doświadczenia wiem, że po malowaniu i tynkowaniu, nawet wewnątrz najlepiej zapakowanych organów i tak nieuchronnie znajdziemy drobniuteńki biały pył. Między innymi dlatego ważne jest by pamiętać o okresowym sprzątaniu w organach.
Czyste, prawidłowo i regularnie serwisowane organy nie powinny mieć problemu z kornikami, gdyż serwisant zauważywszy, iż wewnątrz organów są kupki pyłu drzewnego, bije na alarm, w celu przeprowadzenia natychmiast działań mających na celu powstrzymanie szkodników. Okresowe prace serwisowe to krótkie, trwające od kilku godzin do kilku dni prace polegają na strojeniu pojedynczych nie strojących piszczałek lub głosów, dokonaniu przeglądu instrumentu, drobnych napraw i konserwacji, w tym raz do roku sprawdzeniu i uzupełnieniu poziomu oleju w łożyskach wentylatora elektrycznego.
Tak wyglądałaby opieka nad idealnym instrumentem w idealnym świecie. Większość instrumentów niestety nie miała tak dobrze, i uległa przez ostatnie lata znacznym zniszczeniom. Spustoszenie siały wojny, pospolici wandale, brak remontów i serwisu, lub – gorzej – brak fachowego serwisu i domorosłe próby napraw i przebudowy. W świecie nieidealnym mamy instrumenty z całą historią zniszczeń i mniej lub bardziej nieudanych napraw i przeróbek. Stając przed wyzwaniem przywrócenia świetności takiemu instrumentowi musimy uzbroić się w odpowiednie narzędzia. Musimy ustalić co jest oryginalne, a co nie; czego brakuje, jak to odtworzyć, co wymaga naprawy itd. Narzędziem najważniejszym w rekonstruowaniu zabytkowego instrumentu jest prawidłowo zrobiona dokumentacja naukowo-historyczna.
4.Dokumentacja – organy jako zabytek
Przed przystąpieniem do prac remontowych i rekonstrukcji brakujących elementów, niezbędna jest gruntowna analiza badawcza wraz z dokumentacją opisową i fotograficzną istniejących elementów organów. Analiza i dokumentacja posłużą określeniu stanu zachowania instrumentu, a zatem również zakresu zniszczeń i ubytków, i ustaleniu przebiegu niezbędnych prac remontowych. Posłużą również lepszemu poznaniu stylu budowy instrumentu, a w niektórych przypadkach nawet ustaleniu nazwiska budowniczego tych organów, jeśli nie jest ono znane. Niezbędne jest też udokumentowanie pomiarowe istniejących piszczałek w celu ustalenia użytych przy budowie organów menzur, materiałów i technik budowy, które to zostałyby zastosowane ponownie przy rekonstrukcji brakujących piszczałek i głosów.
Dokumentacja to szczegółowy opis instrumentu, a także analiza materiałów źródłowych na jego temat. W dokumentacji także znajdziemy rysunki techniczne zachowanych elementów organów, tabele menzur (długości, szerokości i innych charakterystyk piszczałek), dziesiątki fotografii wraz z opisami, a nawet czasem analizę chemiczną materiałów, z których wykonano piszczałki. Dokumentacja służy nie tylko organmistrzowi podczas rekonstrukcji organów, lecz również niezbędna jest już przy pozyskiwaniu środków rządowych i unijnych.
5.Koszty napraw
Określenie kosztów procesu tak długotrwałego jak budowa nowych lub remont zabytkowych organów to ogromne wyzwanie. Organmistrzowie nauczyli radzić sobie z tym problemem na dwa sposoby. Liczyć można w/g stawki godzinowej lub przy budowie nowego instrumentu w/g stawki „za głos”. Stawka godzinowa to sprawa prosta. Jeśli fryzjer za 10 minutowe strzyżenie dostaje 10 złotych, to jego stawka godzinowa wynosi 60 zł/h. Jeśli dentysta za założenie plomby życzy sobie 70 złotych, a zabieg trwa średnio 30 minut, to jego stawka godzinowa to 140 zł/h. Jeśli organmistrz za dojazd i strojenie trwające łącznie 10 godzin prosi 600 złotych, to analogicznie jego stawka godzinowa to 60 zł/h.
Przy większych projektach sprawa zaczyna robić się trudna. Jak obliczyć ile godzin zajmie trwający kilka miesięcy, a może kilka lat remont organów? Przy budowie nowego instrumentu posługujemy się stawką „za głos”, gdyż statystycznie da się określić jaki nakład pracy potrzebny jest przy budowie 10-głosowych organów, a jaki przy budowie 20-głosowych organów. Łączny koszt budowy 20-głosowych organów dzielimy na 20, i wychodzi stawka „za głos” jaką ustala sobie dany organmistrz. Koszt budowy tylko pojedynczego głosu (samych piszczałek) były oczywiście niższy niż koszt „za głos” gdyż organy to nie tylko same piszczałki, ale też i np. klawiatura, której produkcja kosztuje tyle samo dla organów 5-głosowych, co 20-głosowych.
6.Remont organów jako długoterminowy projekt – czas trwania i kolejność działań
Welkie sumy pieniędzy towarzyszące budowie czy renowacjom zarówno kościołów jak i organów wynikają bezpośrednio z ogromnego nakładu godzin pracy potrzebnego przy realizacji takiego projektu. Dla przykładu, podzczas remontu małych, 10-głosowych organów postanawiamy tylko wyjąć wszystkie piszczałki, oczyścić je, wstawić na swoje miejsca i nastroić. Wyjęcie, oczyszczenie z kurzu, wstawienie z powrotem i nastrojenie jednej piszczałki trwa np. średnio 5 minut pracy dla organmistrza i asystenta. Piszczałek mamy 61 razy 10 głosów czyli 610. 610 piszczałek razy 5 minut to 3050 minut, czyli 51 godzin dla dwóch osób, czyli 102 godziny robocze. 102 godziny pracy, czyli pięć dni 10-godzinnej pracy dla dwóch osób. Przy stawce 60 zł/g to 6120 złotych. To bardzo chudy rachunek, gdyż zapominamy w nim o wielu dodatkowych kosztach. Bo np. dojazd? A – w przypadku bardziej skomplikowanych robót – specjalne narzędzia, materiały, maszyny?
Jak zatem sfinansować zrekonstruowanie zabytkowych organów, które to przecież nie polega na zwykłym odkurzeniu piszczałek, lecz jest nader poważnym przedsięwzięciem? Ten rozdział niniejszego artykułu, mam nadzieje, że w miarę zdobywania kolejnych doświadczeń będzie rósł i pęczniał.
Przedewszystkim należy przystąpić do poszukiwania środków finansowych na kilka lat przed rozpoczęciem prac. Równolegle do wysiłków ze strony proboszcza i Kościoła jako instytucji, często zakłada się towarzystwo o własnej osobowości prawnej, które to zrzesza osoby zainteresowane odrestaurowaniem organów. Towarzystwo takie ma prawo ubiegać się o dofinansowanie ze strony różnych instytucji, ma własne konto bankowe i jest niezależne od zmian personalnych w hierarchii kościoła. (Dobrze jest poza tym gdy ciężar prac związanych z szukaniem środków nie spoczywa tylko na osobie proboszcza czy organisty). Dzięki towarzystwu społeczność lokalna będzie mogła czuć się odpowiedzialna za przyszły sukces jakim będą grające organy w jej kościele. Sposobów na zdobycie pieniędzy jest kilka i należy się równolegle do nich wszystkich uciekać:
1.Program sponsorowania piszczałek
2.Poszukiwanie głównego sponsora (prywatnego lub firmy) w kraju i za granicą
3.Pozyskiwanie środków unijnych i rządowych
4.Koncerty na rzecz odbudowy organów
5.Festyny, w tym jarmarki, happeningi, loterie fantowe itp. z których dochód jest przeznaczony na rzecz remontu organów
6.Konwencjonalne kwestowanie i puszki-skarbonki.
Program sponsorowania piszczałek to jedno z najskuteczniejszych rozwiązań z jakimi się spotkałem. Podobnie jak podczas szacowania kosztów nowych organów, gdy dzielimy 10 -głosowe organy na 10, a 20-głosowe na 20 by poznać stawkę „za głos”, należy podzielić łączny koszt remontu organów na „koszt piszczałki”. A zatem sumę jaką chcemy uzbierać (szacunkowy koszt remontu organów plus koszta własne towarzystwa, gdyż zbiórka pieniędzy będzie wymagałą trochę nakładów, ale o tym za chwilę) dzielimy dla 20-głosowych organów na 20. Ale może nie tak równo. Niechaj jedne głosy będą droższe, a inne tańsze. A kwotę odpowiedzialną za każdy głos dzielimy na ilość piszczałek w głosie. Ale może też nie tak do końca równo, gdyż jedne piszczałki są większe, a drugie mniejsze. Trzeba to zrobić w/g jakiejś krzywej wykładniczej.
Należy przygotować i zamówić np. u drukarza billboardów wielką planszę z wizerunkiem remontowanych organów, listą głosów, jakimiś schematami budowy, objaśnieniami podstawowych pojęć i nazw głosów organowych. Przy każdym głosie, przy każdej wycenionej piszczałce winno być miejsce na nazwisko sponsora. Plansza powoli będzie się zapełniać nazwiskami ludzi i nazwami instytucji chętnych zasponsorować jedną piszczałkę, a może cały głos? Czy burmistrz miasta nie będzie chciał by jego nazwisko widniało przy jakiejś dużej prospektowej piszczałce? Taka pamiątkowa tablica powinna po zakończeniu projektu renowacji organów znaleźć sobie miejsce gdzieś wewnątrz kościoła, ku pamięci tych, którzy przyczynili się by można było dziś słuchać pięknej muzyki organowej wewnątrz świątynii.
W kraju lub za granicą, czasem udaje się znaleźć bardzo zamożną osobę, która chciałaby w jakiś sposób zapisać się na kartach historii, dla której wyłożenie nawet kilku milionów nie stanowi większego problemu. Takiemu sponsorowi, niech będzie Janowi Kowalskiemu dedykuje się wtedy cały instrument. Od tego momentu będzie on nosił nazwę organów im. Jana Kowalskiego w kościele takim i takim. Na zachodzie to powszechna praktyka. W budynku filharmonii w Dallas w Texasie, o nazwie Meyerson Symphony Hall (Meyerson to własnie nazwisko głównego sponsora budynku) są 67-głosowe organy nazwane nazwiskiem pani Lay, właścicielki firmy Lay's produkującej znane na całym świecie chipsy Frito Lay's.
Pozyskiwanie środków unijnych i rządowych to temat, o którym ja, jako przebywający znaczną część życia w Ameryce organmistrz, nie mam większego pojęcia. Wiem tylko, że należy założyć towarzystwo i że w pojedynkę się niczego nie zwojuje. Słyszałem też, iż na małe projekty Unia nie daje pieniędzy, ale i z tym poradzono sobie zrzeszając kilka parafii, w których są organy do remontu autorstwa tego samego XIX-wiecznego organmistrza, i zgłaszając remonty wszystkich tych instrumentów razem jako jeden kompleksowy projekt.
W Niemczech popularne są coroczne festyny świąteczne, podczas których sprzedawane są domowej produkcji konfitury, czekoladki odlewane przez gospodynie wiejskie w formach w kształcie Świętych Mikołajów (osobiście widziałem), wypieki, piwo, wino i nalewki, ozdoby choinkowe i co popadnie. Zysk z corocznej imprezy przeznaczany jest na potrzeby kościoła, w tym, co jakiś czas, właśnie na organy.
Na zakończenie wspomnę jeszczę coś o czym często się w tym całym zamieszaniu zapomina. Dla odrestaurowanych organów niezwykle ważne jest by na nich ktoś grał, a grać powinien dyplomowany organista, który należycie dbałby zarówno o oprawę muzyczną uroczystości kościelnych, jak i o dobry stan instrumentu. Dobry organista mając pod opieką odrestaurowany zabytkowy instrument stanie na wysokości zadania i będzie organizował sezonowe koncerty i festiwale organowe, które zwrócą na siebię uwagę mediów, społeczności i władz, a zatem pomogą w finansowaniu regularnych napraw organów. Organista także postara się o to by zaprosić ciekawych wykonawców organowych jak i zespoły oraz solistów instrumentalistów z którymi mógłby zagrać w duecie.