Widzimy normalną, na pozór, rodzinę - małżeństwo oraz dwójkę dorastających dzieci. Ojciec - wpływowy właściciel fabryki, jest w stanie zapewnić wszystko swoim najbliższym; wszystko, co można kupić za pieniądze. Matka - zakochana w sobie, prawdopodobnie niepracująca kobieta. Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda normalne... A jednak... Tej rodzinie brak ciepła, miłości, domowego ogniska. Wszyscy zachowują się jak obcy dla siebie ludzie. Brak między nimi jakichkolwiek uczuć. Po prostu mieszkają razem, każdy zajmuje się własnym życiem, nie dając sobie miłości ani wsparcia.
Pewnego dnia, nieoczekiwanie otrzymują telegram, informujący o przyjeździe nieoczekiwanego gościa. Młody mężczyzna zmienia całe ich dotychczasowe życie. Powoli wzbudza pożądanie wszystkich członków rodziny. Zdaje się, że ma w sobie coś, czego tak bardzo wszystkim brakuje - akceptację i zainteresowanie. Nie neguje inności, samodzielności myślenia odmiennych wzorców zachowań. Kiedy już osiąga swój cel, odchodzi. Jak to wpływa na dalsze losy rodziny? Jak je zmieni? To jest właśnie klucz do zrozumienia spektaklu. Po kolei, każdy z członków rodziny zaczyna dostrzegać przed sobą mur, budowany przez lata. Mur, który nie pozwala już żyć tak, jak dotychczas, każe podjąć decyzję, czy pożegnać się z życiem i odejść, czy przejść na wyższy poziom świadomości. Nie jest to łatwa decyzja. A przetrwać potrafią tylko najsilniejsze jednostki.
Reżyser Grzegorz Jarzyna, nie odpowiada na wszystkie nasuwające się pytania. Wiele kwestii pozostaje niewyjaśnionych. Pokazuje pewne możliwe rozwiązania, wyjścia z sytuacji, nie negując jednocześnie żadnej drogi. W czasie spektaklu przeżywa się prawdziwe katharsis, oczyszczenie, uwolnienie od wszelkich uczuć, stłumionych emocji, przekonań, skrępowanych myśli. Widz patrzy na aktorów i jest tylko jedna rzeczywistość - ta, która rozgrywa się przed nim na scenie. A po wyjściu z teatru czuje się pusty od środka.
Z pewnością, decydujący wpływ na takie odczucia ma znakomita gra aktorów - Jana Englerta, Danuty Stenki, Sebastiana Pawlaka, Rafała Maćkowiaka, Katarzyny Warnke. Wszyscy grający w spektaklu aktorzy, tworzą niepowtarzalny nastrój, budują napięcie, utrzymują w tym napięciu widzów do samego końca.
Znakomita muzyka Jacka Grudna i Piotra Domińskiego dodatkowo potęguje uczucie napięcia, oczekiwana, zmusza do myślenia, wprowadza odpowiedni do każdej sceny nastrój. Ale to wszystko nie odniosłoby aż tak znakomitego efektu, gdyby nie gra światłem, Ta, poza reżyserią, jest chyba największym mistrzostwem w tej sztuce. Odpowiednio modelowany poziom światła w zależności od sytuacji i uczuć, które ma wywołać dana scena. Reżyseria światła jest po prostu rewelacyjna.
"T.E.O.R.E.M.A.T." z pewnością nie należy do najłatwiejszych sztuk. Wymaga skupienia, wyłączenia się od codziennych spraw. Ale warto obejrzeć, choćby po to, żeby przez pryzmat bohaterów zobaczyć siebie i swoje życie. Spektakl nie odpowiada na wiele pytań, które nasuwają się po jego zobaczeniu. Pozostawia widza pełnego wątpliwości, pytań, na które musi odpowiedzieć sobie sam. A te odpowiedzi nasuwają się po jakimś czasie.
Teatr Rozmaitości w Warszawie
"T.E.O.R.E.M.A.T."
na podstawie twórczości Piera Paolo Pasoliniego
scenariusz i reżyseria: Grzegorz Jarzyna
scenografia i kostiumy: Magdalena Maciejewska
muzyka: Jacek Grudzień, Piotr Domiński
reżyseria światła: Jacqueline Sobiszewski
konsultacje dramaturgiczne: Rita Czapka
obsada: Jadwiga Jankowska-Cieślak, Danuta Stenka (aktorka TN), Katarzyna Warnke, Jan Dravnel, Jan Englert, Rafał Maćkowiak, Sebastian Pawlak
premiera: 1 i 2 lutego 2009 r.
Ewelina Drela
Teatralia Warszawa
14 lutego 2009
Recenzja opublikowana na stronie:
http://www.teatralia.com.pl/artykuly/luty_2009/140209_oeks.php