Jedni coś czytali, inni słyszeli o nim od znajomych, a niektórzy nawet zdążyli spotkać się z nim osobiście! Jacyś tacy odmienieni, mówili, że czyni najprawdziwsze cuda. Ale byli i tacy, którzy napominali, że to jakiś szarlatan, w głowach ludziom miesza i lepiej trzymać się od niego z daleka! Te skrajne emocje mogły oznaczać tylko jedno: rzeczywiście miał czarodziejską moc. A z mocą trzeba obchodzić się umiejętnie, aby zrobić z niej dobry użytek! Kimże był ów obiecujący czarodziej? Miewał różne oblicza i różnie też go nazywali: operacyjny, kompetencyjny, holistyczny, quantum brain power… Na pewno wiadomo było tylko tyle, że na imię mu Coaching.
Odejdźmy teraz nieco od tej historii w stylu retro i zróbmy małe, współczesne dochodzenie, na potrzeby naszych korporacji i dla samych siebie, w jakich sytuacjach warto sięgnąć po coaching.
Leszek zaczął swoją pierwszą pracę dwa tygodnie temu. Wielki bank. Dobry oddział. Zespół, który prowadzi obsługę firm. Jest przejęty tym, że taki początkujący, a szef już powierzył mu opracowanie wniosku kredytowego jednego z większych klientów. Leszek uczył się analizy finansowej na studiach, ale co innego zgłębiać teoretyczne zależności pomiędzy wskaźnikami a kondycją firmy, a co innego rozmawiać z konkretnym dyrektorem finansowym o konkretnym biznesie.I mieć pełną jasność, czy i na jakich warunkach rekomendować transakcję, by bank poczynił dobrą inwestycję pożyczając pieniądze, a klient wykorzystał je wzmacniając własną firmę. Leszek nie czuje się pewnie: nie zna dobrze wewnętrznych procedur, w rozmowie z klientem czuje presję – nie bardzo wie, co może obiecać, czego wymagać, jak poprowadzić negocjacje. Czy Leszkowi może pomóc coaching?
Irena była przedstawicielem handlowym. Rekordzistka sprzedaży w swoim regionie. Miała dar przekonywania klientów, kupowali od niej na potęgę, a potem niemal dziękowali jej, że zechciała właśnie im oferować swoje produkty. Ona sama uwielbiała tę samodzielną pracę.Zresztą, odkąd pamięta, nawet w sporcie stroniła od gier zespołowych, woląc samotnie zdobywać laury. W pracy także lubiła polegać sama na sobie. Fakt, że nie musiała nikogo innego wspierać, motywować, podciągać za sobą czy popychać do przodu, czynił z niej szczęśliwą kobietę. Aż do czasu, kiedy w dowód uznania jej sprzedażowych zasług szef postanowił ją awansować, powierzając jej stanowisko szefa regionu. Powinna była docenić ten gest, tymczasem po pierwszym miesiącu pracy na nowym stanowisku jakby przygasła. Z każdym dniem mniej chętnie przychodziła do biura, a jej poczucie szczęścia zaparkowało chyba gdzieś po drodze… Czy Irenie może pomóc coaching?
Jurek studiował ekonomię na prestiżowej uczelni. Po trzech latach coś podpowiedziało mu, żeby lepiej przestać zajmować się teorią i po prostu pójść do pracy. Zahaczył się u pewnego dealera luksusowej marki samochodów, jednak po dwóch miesiącach pracy w salonie sprzedaży porzucił to zajęcie. Postanowił otworzyć własny biznes. Już w szkole średniej pociągały go komputery, więc postanowił zrobić użytek ze swojej pasji. Zajął się składaniem zestawów na zamówienie. Potem było przebranżowienie na gastronomię, potem wydawnictwo, teraz jego firma wykonuje drobne remonty. Jurek nie czuje się spełniony. Ciągle i nieustannie inwestuje w swoją firmę i ma nieodparte wrażenie, że za każdym zakrętem, zamiast wreszcie długiej i słonecznej prostej, czeka go kolejny zakręt. Czy Jurkowi może pomóc coa-ching?
Maja jest dyrektorem ogromnego działu w wielkiej korporacji. Doszła tak wysoko wytrwałą pracą, zaczynając wiele lat temu od stanowiska stażysty.Od pewnego czasu Maja przeżywa emocjonalne wzloty i upadki, tyle, że wzloty są coraz rzadsze, a upadki coraz częstsze i bardziej dotkliwe. Dla pobocznego obserwatora właściwie nic złego się nie dzieje, jednak Maja miewa coraz częściej poczucie zniewolenia procedurami i atmosferą korporacji. Kiedy w głębi serca nie zgadza się z tym, czego oczekują od niej szefowie i nie potrafi ich przekonać do własnego zdania, Maja ratuje się powtarzaniem sobie, że przecież jest profesjonalistką, która niejako sprzedaje swoje usługi pracodawcy. Jeśli w tym, co ma zrobić jest jakiś absurd, to on jest „po ich stronie”! To w końcu zarząd ustala strategię tej gry i priorytety. Onajest tylko wykonawcą. Chciałaby jed-nak czuć się wolnym najmitą. Wolnynajmita? Czy taka sprzeczność może w realnym życiu korporacyjnym współistnieć obok siebie? Czy Mai może pomóc coaching?
Coaching nie jest dostarczaniem fachowej wiedzy. Taką rolę pełnią szkolenia. To właśnie z odpowiedniego szkoleniapowinien skorzystać Leszek, by dowiedzieć się i nauczyć, jak wyglądają wewnętrzne procedury udzielania kredytów w banku oraz jak posiąść tajemnice udanych negocjacji z klientem.
Coaching nie jest udzielaniem rad ze strony bardziej doświadczonego ko-legi po fachu. Taką rolę pełni mento-ring. Być może właśnie z mentoringu powinien skorzystać szef Ireny, by do-wiedzieć się od kogoś bardziej doś-wiadczonego w zarządzaniu ludźmi, że powierzenie wyśmienitemu pracow-nikowi stanowiska kierowniczego, kiedy ten nie ma do tego naturalnych predyspozycji, czyni mu krzywdę za-miast stymulować rozwój. Z kolei dla Ireny właśnie coaching może okazać się pomocny. Ważne, by uświadomiła sobie, że nie każda propozycja awansu jest warta przyjęcia. Dużo łatwiej i przyjemniej buduje się karierę na solidnym fundamencie naturalnych talentów, omijając takie zajęcia, które wymagają od nas nadmiernego wysiłku i ciągłego „przystosowywania się” do bycia kimś, kim naturalnie nie jesteśmy.
Pamiętajmy, że coaching nie jest pla-nem naprawczym, nie jest sposobem na podnoszenie kwalifikacji, kiedy brakuje nam po prostu wiedzy. Nie jest także rozmową dyscyplinującą ani udzielaniem informacji zwrotnej. Jeśli słyszałeś gdzieś menedżera, który mówił do swojego podwładnego: „Chodź do mnie, to cię skołczuję”, to z pewnością nie o taki proces nam chodzi.
Co innego, kiedy mamy tę wiedzę. Uczestniczyliśmy przecież w niejednym szkoleniu. Przeczytaliśmy wiele fachowych książek. Latami praktykowaliśmy. Teoretycznie znamy wszystkie złote i diamentowe zasady zarządzania, efektywnej sprzedaży, właściwego organizowania czasu… i co nam tam jeszcze w pracy i życiu potrzebne, ale… pomimo tego z jakichś powodów ich nie stosujemy. Albo wydaje nam się, że stosujemy, ale niezbyt konsekwentnie i tak jakoś bez efektu. Jurek wie wszystko o prowadzeniu biznesu. Dlaczego jednak ciągle nie może wyjść na prostą? Maja jest profesjonalistką, wie co robić i w jaki sposób. Co jednak mogłaby zrobić, aby czuć się dobrze w swojej zawodowej roli? W przypadku zarówno Jurka jak i Mai coaching to dobry pomysł na przyjrzenie się sobie: czego potrzebuję i czego chcę? Kiedy w grę wchodzą nasze przekonania, wartości, nasza tożsamość, wówczas pojawia się najlepsza przestrzeń dla coachingu. Coach ułatwia drugiemu człowiekowi odkryć, kim chce być i w jaki sposób chce to osiągnąć. Cenne odkrycia mo-gą pojawić się już w odpowiedzi na kilka pytań, np. „co dalej?”, „co jeszcze?”, „po co?”„jak inaczej?”, „co jest najbardziej użyteczne?”
Wyobraź sobie, że stoisz u podnóża wzniesienia, przed którym płynie niegłęboki, jednak dość wartki strumień. Mógłbyś położyć się na kocu i poleniuchować, ale coś pcha cię dalej. Choć tu jest całkiemznośnie, czujesz, że potrzebujesz jednak innych wrażeń, innych emocji. Podejmujesz wiec decyzję, by iść dalej. Twoim celem jest przedostanie się na drugą stronę tego strumienia, a następnie pokonanie wzniesienia. Żeby to zrobić, potrzebne ci będą odpowiednie buty, dwa kije, którymi będziesz się podpierać, czapka z daszkiem, aby nie raziło cię słońce. Przyda się także mała butelka wo-dy, by ugasić pragnienie, które zapew-ne dopadnie cię podczas wspinaczki. I chociaż jeszcze nie zdajesz sobie sprawy, jednak masz to wszystko, czego ci potrzeba wokół siebie: buty już masz na nogach, czapka leży nieopodal na kocu, a kije z łatwością znajdziesz nieopodal pod lasem. Wodę zapobiegliwe kupiłeś wcześniej i po prostu trzeba ja wyjąć z bagażnika samochodu.
Przyjrzyjmy się tej sytuacji. Jesteś tu gdzie jesteś, jednak – niezależnie od tego, jak wygodna lub niewygodna byłaby twoja aktualna sytuacja – potrzebujesz pójść dalej. Masz jakiś cel. Masz także w zasięgu ręki wszystko to, czego ci potrzeba, by ten cel osiągnąć. Rzecz w tym, że większość naszych zasobów ma niemiły zwyczaj chować się w zakamarkach naszej świadomości i grać z nami w chowanego. Często nie zdajemy sobie sprawy, czym dysponujemy. Widzimy zewnętrzne trudności, a trudno nam dostrzec wewnętrznych sprzymierzeńców. Coaching to proces, podczas którego możesz sobie dobrze pooglądać swoje zasoby, a następnie wybrać te, których potrzebujesz, by zrealizować swój cel. W peł-ni uświadomisz sobie, co jest dla ciebie ważne i co tak naprawdę osiągniesz dzięki realizacji swojego celu. W trakcie coachingu włożysz więc swoją czapkę z daszkiem, weźmiesz do rąk dwa kije, włożysz do plecaka butelkę wody i … ruszysz śmiało po swój szczyt.
Zatem czy Pan Coaching istotnie ma czarodziejską moc? Jak zwykle najlepiej przekonać się osobiście. Każda relacja„z drugiej ręki” będzie jak dotknięcie czegoś przez szybę. Pamiętaj jednak, że wśród czarowników są ci prawdziwie czarujący i ci, którzy tylko słyszeli, jak czarować. Wybierz roztropnie swojego coacha. Doświadcz coachingu na własnej skórze, zanim zaczniesz wprowadzać go systemowo w swojej organiza-cji. Zanim zaczniesz wykorzystywać jego niektóre narzędzia do lepszej komunikacji z podwładnymi czy nawet swoimi dziećmi. Wpuść coacha na strych swojej świadomości, by wyjąłlatarkę i oświetlił ci te wszystkie kąty,do których dawno nie zaglądałeś. Za-łożę się, że nawet nie wiesz, jakie skarbytam trzymasz. Jak magik, który popisuje się rozmaitymi sztuczkami na scenie, przygotowawszy sobie wcześniej wszystkie potrzebne rekwizyty, i ty możesz prawdziwie „wyczarować” realizację twoich celów, kiedy sięgniesz po swoje skarby, które czekają na to, byś je wreszcie dostrzegł i ich użył.
http://www.businesscoachingmag.pl/download
Iwona Demidowicz