Nazywamy je ogólnie martwym drewnem, ale nazwa ta nie oddaje rzecz jasna ogromnej różnorodności mikrosiedlisk, jakie rozmaitym organizmom stwarzają drzewa po swojej osobniczej śmierci. Zależy to od gatunku drzewa, od wieku, do jakiego dożyło a co za tym idzie od jego grubości, od czasu jaki upłynął od jego obumarcia, od tego czy nadal stoi czy też zostało zwalone, od stopnia nasłonecznienia miejsca gdzie się znajduje, i od mnóstwa innych czynników indywidualnych. W zależności od nich może być bowiem zasiedlone przez zupełnie inny zestaw gatunków organizmów, z puli tych które ogólnie nazywamy organizmami związanymi z martwym drewnem.
A ponieważ są one uzależnione od wciąż rzadko występujących siedlisk (bo nadal trudno o martwe drewno pozostawione w naszych lasach gospodarczych), więc wiele z nich jest bardzo rzadkich i zagrożonych wymarciem. Szczególne niebezpieczeństwo grozi licznym gatunkom owadów żywiących się martwym drewnem, czy też (bo i tak bywa) rozkładającymi je grzybami. Jest wśród nich zwłaszcza wiele pięknych i mało znanych chrząszczy.
Jak już wspomniałam, z martwym drewnem związane są też liczne grzyby – w tym wielkoowocnikowe, z których niektóre są nawet jadalne. Znajdują w nim swe siedlisko także rozmaite porosty. W dalszych stadiach rozkładu drewna może być ono zasiedlone też przez niektóre rośliny – szczególnie mszaki, zwłaszcza w miejscach ocienionych i wilgotnych. Martwe drewno może też nieraz służyć jako kryjówka lub miejsce rozrodu większym zwierzętom, w tym nawet kręgowcom. Korzystają z takich kryjówek bowiem i gady, i ptaki, i ssaki. One też mogą się nieraz żywić związanymi z martwym drewnem owadami. Generalnie więc służy ono wielu mieszkańcom naszych lasów. A po całkowitym swoim rozkładzie dostarcza cennych składników mineralnych leśnej glebie, co z kolei stymuluje wzrost roślin.
Można powiedzieć, że martwe drewno jest tak naprawdę pełne życia – życia organizmów z nim związanych.
Dziś jesteśmy coraz bardziej świadomi ważnej roli martwego drewna w przyrodzie. Wiemy też, że nie jest ono wylęgarnią „szkodników” – jak się długo obawiano – bo zwykle nie jest kolonizowane przez pasożyty drzew żywych. To takie właśnie obawy leśników były przez dziesięciolecia przyczyną usuwania martwego drewna z lasów. Praktyka ta sprowadziła na skraj zagłady wiele gatunków organizmów. Na szczęście opamiętaliśmy się w porę.