"Wybieraj słowa,które mówią o potrzebie miłości. Potem zacznij je wspierać działaniem".

Data dodania: 2018-11-12

Wyświetleń: 709

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

LITERATURA - KOMEDIA - DRAMAT

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

O niepamięci i nieświadomej empatii
  1. O niepamięci i nieświadomej empatii.

   Niewiele jest dni, które pamiętam z tamtego okresu. Niektórzy  twierdzą, że czas przeszły to lekcje do odrobienia, że bez tego nie będziesz wiedział jak żyć dalej. Jestem pilną uczennicą. Wsłuchiwałam się w swoich mentorów w domu, na studiach, w pracy. W życiu prywatnym, kiedy już dorosłam moim przewodnikiem duchowym i wsparciem był Staś.

   Mam na imię Malwina. Nazwiska nie ujawnię, bo historia jest prawie prawdziwa.

   Dziennikarstwo pociągało mnie od zawsze. Pamiętam, że wszystko zaczęło się (i skończyło) w Madrycie. Miałam siedemnaście lat, kiedy rodzice realizowali swój kolejny film. Ich serial „Zakochana” to opowieść, która ciągnęła się całymi latami, ale widzowie ją kochali. Chyba pojechali wtedy do Madrytu kręcić jakieś sceny z udziałem hiszpańskich aktorów i zabrali mnie ze sobą. Tam poznałam Ewę. Jest uznaną hiszpańską dziennikarką i tak naprawdę członkiem naszej rodziny. Mama ją uwielbia. Kiedyś dużo razem przeszły. Pamiętam, że zaproponowała mi wtedy udział w jej reportażu o Polce, która przyjechała do Madrytu i zrobiła  oszałamiającą karierę jako modelka. Zostałam asystentką Ewy.

   Uwielbiałam świat mody. Jako dziecko projektowałam ubiory, tworzyłam kreacje dla swojej rodziny, od tego zaczęłam. Znałam wszystkie liczące się nazwiska w tej branży. Byłam we Włoszech. Mediolan mnie zachwycał, Berlin i Tokio również, ale  nie wiedzieć czemu zakochałam się w Barcelonie, która jest sercem mody Półwyspu Iberyjskiego.

   W każdym razie w tamtym czasie uznałam, że zostanę jednak dziennikarką. Zdawałam sobie zawsze sprawę z tego, że będzie to trudna droga, ale nawet przez myśl mi nie przeszło, jak bardzo będę musiała walczyć o siebie. Decyzje, które podjęłam w tamtym czasie miały wpływ na teraźniejszość. Na to, że już tego nie chcę. Dopóki będę czuła żal, nie pójdę dalej. Czuję się znużona i obarczona przeszłością.

Wybieraj słowa, które mówią o potrzebie miłości. Potem zacznij je wspierać działaniem.

   Poznałam Stasia w warszawskiej kawiarni. Był studentem Filmówki, dorabiał wieczorami jako kelner. Nigdy wcześniej nie miałam żadnego chłopaka. Po raz pierwszy w życiu poczułam, że chcę wyjść za mąż, wyłącznie za niego. Po roku byliśmy już nierozłączni.

   Właśnie wtedy pojechałam do Madrytu. Byłam podekscytowana tym, że mogę asystować przy produkcji tak prestiżowego programu, którego oglądalność wynosiła cztery miliony widzów. W zasadzie tylko tyle o tym programie wiedziałam. Całą zasługę przypisywałam Ewie. Od momentu, w którym po raz pierwszy weszłam z nią na plan. To ona czekała z ciastkami na ekipę, nie było odwrotnie. Kiedy doszedł do niej kamerzysta, przytuliła go, jak własnego syna. Biła brawo, kiedy weszła oszałamiająco piękna modelka, z którą miała przeprowadzić wywiad. Nazywała się Milena Kozakiewicz, miała dwadzieścia pięć lat. Trzymałam w ręku scenariusz programu. Wiedziałam, że Ewa będzie pytać o śmierć jej męża i o to, jak sobie poradziła z traumą. Patrzyłam na jej piękną twarz, która błyszczała w jupiterach i zastanawiałam się nad tym, dlaczego życie jest takie dziwne. Daje i zabiera, nie równoważy strat, tylko zmusza do zaczynania wszystkiego od początku. Mąż tej dziewczyny zmarł rok wcześniej, miesiąc po ich ślubie. Miał guza mózgu. Tydzień po jego śmierci zostawiła wszystko w Polsce i wyjechała do Madrytu. Nie miała ze sobą nic, oprócz rzeczy osobistych i bagażu złych wspomnień. Chciałam wtedy przez chwilę być nią. Miałam nieodpartą chęć wiedzieć, co się czuje w takich momentach i jak działa mechanizm przemian wewnętrznych.

Poranki, kwiaty – świadomość, że jesteś. A gdyby cię nie było?

Płakała, kiedy o tym mówiła. I cała widownia razem z nią. 

Ludzie kochają szczerość, choć boją się własnych wyznań.

Tego wieczoru oglądalność podskoczyła do siedmiu milionów. Kiedy się żegnały, obie płakały. Ewa nie była typową Oprah Winfrey, ale była równie wpływową i prominentną kobietą w Hiszpanii, chociaż z pochodzenia była Polką. Chciałam się od niej uczyć bycia kobietą sukcesu, dlatego dwa dni później zaprojektowałam dla niej kolekcję sukienek.

Nie mam czasu na spieranie się ze sobą. Wymagam od siebie dużo. I to też jest miłość.

Narysowałam jej twarz, kontur ciała i nałożyłam na to tylko kolor niebieski. Patrzyłam i szukałam jakiegoś punktu odniesienia. Chciałam, żeby wszystko było spójne i pasowało do siebie. „Trzeba zrobić prawdziwe krzesło, żeby na nim usiąść. Trzeba zrobić realne ubranie, żeby się w nie ubrać”. Zadawałam sobie pytania o nią; w jakim rytmie żyje? Jakie ma wartości w sobie? Co kocha bardziej pieniądze czy misję? Jak będzie wyglądać na ulicy w tłumie, jeśli się w to ubierze?

Zmniejszałam jej postać i zwiększałam. Nakładałam papierowe formy i kawałki materiałów w różnych niebieskich odcieniach. Dziś już wiem, że kolor to tylko akcent, dodatek. Trzeba znaleźć niepowtarzalną formę, własny collage. Multiplikowałam, kalkowałam, przetwarzałam potem w komputerze to, co stworzyłam. Nie miała rysów twarzy. Chciałam, żeby jej ciało wyrażało wszystkie znane mi uczucia. Wybrałam trzy: spełnienie, sukces, miłość.

Ktoś powiedział G R Z E C H. Odpowiedziałam N I E P R A W D A.

Była posągowa na tych rysunkach, musiałam ją jakoś ożywić. Sukces kojarzy mi się ze szczęściem. Podobnie jak m i ł o ś ć i s p e ł n i e n i e. Doszłam do lustra, przykładając do siebie materiał w kolorze niebieskim. Wymusiłam na sobie uśmiech i zaczęłam tańczyć. Istniałam. Po prostu istniałam. Byłam autentyczna i szczera. Tak powstała moja pierwsza kolekcja, która odniosła poważny sukces w telewizji hiszpańskiej. Zostałam zauważona.

Zadzwoniłam wtedy do Stasia i powiedziałam mu, że go kocham. Słowo miłość zaczęło nabierać dla mnie nowego znaczenia. Staś powiedział wtedy – Byłby to grzech, gdybyśmy przestali się kiedykolwiek kochać. – Roześmiałam się i pragnęłam, żeby mnie dotykał. Minął rok, a jeszcze się na to nie zdecydowaliśmy. W zasadzie chodziło o mnie. Wydawało mi się, że jest za wcześnie. Nie rozumiałam, czym jest zbliżenie seksualne. Kochałam go za to, że nigdy na mnie tego nie wymuszał. Tego dnia postanowiłam to zmienić.

Miłość, którą czuję w tej chwili, unosi ponad wszystko. Nie wnika w szczegóły, nie ponosi konsekwencji, nie boi się. Po prostu istnieje.

     Ta dziewczyna, Milena Kozakiewicz, powiedziała w trakcie wywiadu, że po śmierci jej męża utraciła tożsamość. Czuła się całymi miesiącami, jakby była chora psychicznie. Wypierała  wszystkie możliwe wspomnienia z nim związane. Nie dlatego, że go nie kochała dalej, ale dlatego, że te myśli ją paraliżowały. Nie widziała, kim jest naprawdę. Przecież to tylko miłość. Co to ma wspólnego z utratą tożsamości? Mówiła, że w ciągu dnia zajmowała się pracą do utraty tchu. Nocą zżerał ją strach. Dlaczego? Dlaczego wtedy weszłam w jej skórę? Wyobrażałam sobie, co ja bym zrobiła, gdybym utraciła Stasia. Nie znalazłam sensownej  odpowiedzi.

Strach nie pozwala oddychać. Nie ma w nim niczego inspirującego.

Po czterech latach od tamtego zdarzenia pobraliśmy się ze Stasiem.

Licencja: Creative Commons
0 Ocena