Komfort i marzenia – jak wybić się ponad przeciętność?

Data dodania: 2008-09-21

Wyświetleń: 2867

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Czy masz swoją strefę komfortu?

Moim zdaniem komfort zabija w człowieku to, co najważniejsze - radość życia, pasję, zaangażowanie, marzenia… Czym bowiem jest komfort w życiu? Nie mam przy tym na myśli określenia poziomu wygody naszego mieszkania, czy samochodu. Myślę tutaj raczej o miejscu w życiu, w którym znajdujemy się właśnie w tej chwili.

Otóż poczucie komfortu dopada człowieka w momencie, w którym wydaje mu się, że osiągnął on więcej niż inni i powinien być z tego powodu bardzo zadowolony. To takie porównywanie się ze znajomymi, rodziną, przyjaciółmi lecz tylko z tymi, którzy mają gorszą sytuację od nas (zwłaszcza materialną).

Większość z nas powinna nigdy nie wyleczyć się kompleksów

A przecież, gdyby taki sposób pojmowania świata był najlepszy, to większość z nas powinna nigdy nie wyleczyć się kompleksów, bo wokół są tysiące ludzi - także młodszych od nas - bardziej wykształconych, bogatszych, szczęśliwszych etc.

Poziom komfortu jest być może bardzo przyjemny i wydaje się stabilny, niemniej jest również ryzykowny i niepewny, z czego często nie zdajemy sobie sprawy. Kim bowiem jest „typowa” osoba, która posiada owo poczucie komfortu? Moim zdaniem największą grupę stanowią tutaj pracownicy zatrudnieni na etat, zwłaszcza w dużych i wielkich firmach, w których, ich zdaniem, mają stabilną i bezpieczną sytuację.

A jak jest naprawdę? Osoby takie w większości przypadków mają dobre wykształcenie, niekiedy znają kilka języków obcych i niestety w większości przypadków zarabiają niewiele. W związku z tym, mają kredyt na mieszkanie, samochód, wakacje, posiadają kartę lub karty kredytowe, debety w koncie itd. Mają też poczucie zadowolenia i wydaje im się, że są lepsi od wielu znanych im osób, które nie mają nawet tego, co oni.

Najgorsze jest jednak to, że to poczucie własnego „sukcesu” przesłania wielokrotnie faktyczny obraz sytuacji. Pracowałem wiele lat na etacie i widziałem, jak osoby zatrudnione od kilku czy kilkunastu lat w tej samej firmie szybciej lub wolniej zaczynały coraz bardziej koncentrować się na tym, żeby tej pracy nie stracić niż na tym, żeby się rozwijać. To właśnie jest niebezpieczeństwo, jakie niesie za sobą strefa komfortu.

Potrzeba wybicia się ponad przeciętność

Niekiedy z dnia na dzień moi znajomi przestawali myśleć o przyszłości i rezygnowali z własnych marzeń. Nagle nasze rozmowy o potrzebie wybicia się ponad przeciętność i o niebezpieczeństwie popadnięcia w rutynę stawały się bardziej moim monologiem niż dialogiem. W końcu, to oni zaczęli mnie przekonywać, że i tak w życiu nie można mieć wszystkiego, że chcieć nie znaczy móc i tak w ogóle to po pracy chcą zając się rodziną a nie dodatkowym zajęciem czy hobby

Co gorsza - zdawali sobie sprawę z tego, że ciężka praca nie jest kluczem do bogactwa i dobrobytu, ale w żaden sposób nie zmienili swojego postępowania. Teraz kiedy się spotykamy widzę, że nie ma już w nich tej radości życia, która była jeszcze 5 czy 10 lat temu, nadal jednak satysfakcję sprawia im porównywanie się do naszych znajomych, którym w życiu się nie wiedzie i do bezrobotnych.

Co ryzykujesz żyjąc tak, jak żyjesz?

Można w tym miejscu zadać pytanie - skoro ktoś czuje się dobrze, komfortowo, czyli wygodnie - żyjąc tak, jak żyje to po co cokolwiek zmieniać? Tym bardziej, że każda zmiana niesie ze sobą ryzyko, że może być gorzej, sytuacja może się polepszyć ale równie dobrze może ulec pogorszeniu.

Tak rzeczywiście jest i to jest kolejny dowód na to, że życie na poziomie komfortu jest bardzo niebezpieczne. Żyjąc na określonym poziomie, zwłaszcza na tle innych ludzi, wydawać by się mogło, że jest w porządku, więc nie chcę i nie muszę niczego zmieniać. W miarę upływu czasu mamy coraz mniej odwagi i motywacji do tego, żeby strefę komfortu zamienić na o wiele przyjemniejszą i piękniejszą strefę marzeń. A przecież wystarczy jedna decyzja naszego szefa i nasz komfort rozpada się jak domek z kart…

Gdzie jest Twoja strefa marzeń?

Na koniec chciałbym napisać kilka słów na temat życia w strefie marzeń.
Jak już kiedyś pisałem - od dziecka lubiłem marzyć. To był mój świat, w który uciekałem każdego wieczora. I tak jest do dzisiaj.
Przeszedłem drogę od strefy komfortu do strefy marzeń - być może było mi łatwiej, bo robiłem to zawsze. Samo myślenie rzecz jasna jednak nie wystarczyło. Oprócz tego, że w myślach widziałem siebie jako szefa samego siebie i człowieka, którego życie jest pasmem sukcesów, musiałem pozbyć się nawyków typowych dla pracy etatowej - musiałem wziąć całkowitą odpowiedzialność za moją firmę, to ode mnie zależy, ile i kiedy pracuję i ile zarabiam.

Oceńmy sami, jak jest lepiej - walczyć o realizację swoich marzeń, czy walczyć o to, żeby uzasadnić pracodawcy swoją przydatność. Marzyć o nowym samochodzie, czy marzyć o tym żeby udało się przeżyć bez długów do końca miesiąca. Walczyć o osiągnięcie kolejnego swojego celu, czy walczyć o dzień wolego, kiedy jesteśmy chorzy i nie chcemy brać zwolnienia, żeby nie stracić części swojego wynagrodzenia…

Odpowiedzi na te pytania są raczej zbędne, a więc - zacznijmy marzyć…

To od Ciebie zależy, gdzie zaprowadzą Cię Twoje marzenia.


Licencja: Creative Commons
0 Ocena