Jola miała 34 lata. Była wegetarianką i sprawnym doradcą ubezpieczeniowym. Na tyle sprawnym i samodzielnym, że radziła sobie baz szkoleń o asertywności i empatii. Jeśli słyszała jakieś uwagi w firmie na swój temat, to tylko „Jolka, mogłabyś być bardziej kobieca”.
Czym dla Joli była kobiecość. Push – upem z Triumpha, liftingiem z promocji i używanym Jeepem, zakupionym w Niemczech. Pierwsze dwa lata w firmie ubezpieczeniowej były dla niej tak ciężkie, że zapomniała, iż kobiecość dopełnia orgazm.
Czym był dla Joli orgazm. Niczym, w porównaniu z adrenaliną na spotkaniach biznesowych. Podpisując kontrakt, szczytowała bez zbędnych akcesoriów.
Jej inteligencja emocjonalna znacznie spadła, kiedy w firmie pojawił się broker i bloger Maciek Paciaszczyk. Po dwóch miesiącach reprezentował interesy klienta, jak nikt. Miał pod sobą już dziesięć „owiec”, czyli przedstawicieli, którzy pracowali za niego, a ona miała tylko sześciu sprawnych, po roku ciężkiej tyrki.
Zaczęli przeszywać się wzrokiem w dniu, w którym Jola uznała, że żaden facet nie będzie lepszy od niej. Więc, zmobilizowana jogą, ryżem i soją w trzy dni doprowadziła na rzeź kolejne trzy „owieczki”.
Jola Maciaszczyk i Maciek Paciaszczyk szli łeb w łeb prawie pół roku.
Do czasu.
Kiedy w Joli odkładał się ryż i złogi, Maciek przyspieszył. Afirmacje, siłownia, Red Bull i seks z Kasią Kaciaszczyk z działu odszkodowań, sprawiły, że odebrał Kasi klientów a Joli pałeczkę pierwszeństwa.
Jola wyraźnie słabła. Zostawała w tyle, na tyle, żeby pozwolić brokerowi i blogerowi zająć stanowisko menadżera.
Do czasu, kiedy razem poszli na spotkanie biznesowe, żeby ubezpieczyć właściciela Hotelu Morąg & Gołąb. Klient opierał się nawet po trzech butelkach wina. W końcu Jacek nachylił się nad nią i usłyszała magiczne „Jolka, mogłabyś być bardziej kobieca”. Zapomniała, że spływają po niej takie uwagi, bo coraz bardziej słabła. W jej głowie pojawiały się różne obrazy. Ona, wychudzona ale piękna, Maciek Paciaszczyk jako ten Pricasso malujący na jej plecach obraz penisem i średnio zachwycony klient biznesowy, który mocno osłabiony malował żywym pędzlem Maćka do góry nogami, krzycząc „Jolka mogłabyś być bardziej…”. Nie dokończył, biedaczek.
Jola do dziś nie wie, co to jest orgazm, bo już nie pracuje w tej firmie. Maciek Paciaszczyk też, bo klient biznesowy zmarł, zanim zdążył podjąć decyzję.
Żyjemy w trudnych czasach, w których co trzecia kobieta nigdy przeżyła orgazmu. Co trzeci biznesmen umiera, za nim się ubezpieczy i co trzeci broker myśli, że jest zawodowym seksownym blogerem.