Umierałam na sto sposobów
Pierwszy raz umarłam nieświadomie, bo dałam się zwieść podświadomości.
Wstałam i poszłam dalej.
Drugi raz umarłam ze strachu, prosząc Boga by więcej tego nie robił.
Trzeci raz umarłam z rozpaczy, bo Bóg nie zrozumiał mojej prośby.
Czwarty raz umarłam przez Boga, bo nie chciałam żyć bez miłości.
Piąty i dziesiąty raz umarłam przez siebie, bo nie zrozumiałam swoich potrzeb.
Trzynasty raz umarłam zawiedziona, bo czarny kot przebiegł mi drogę i nic się nie stało.
Dwudziesty piąty raz umarłam ze strachu przed starością, kiedy skończyłam trzydziestkę.
Potem parę razy umierałam ze śmiechu.
Kiedy odżyłam, umarłam.
Przedwczoraj po raz kolejny umarła we miłość, która miłością nie była.
Sto razy umierałam z rozpaczy, z powodu kłamstwa, z samotności, niewiedzy, bez dotyku opatrzności. Umierałam przez lekarzy, znachorów, polityków, sąsiadów ...I żyję!
- Pani Elu, czyżby jesienna deprecha, apatia?
- Nie sądzę!
Wczoraj odżyła we mnie nadzieja.
Ale ona umiera ostatnia.
Wiersz pochodzi z tomiku Eli Walczak "Lifting"