Jednak trzeba mieć świadomość, że ów content to nie tylko wartościowe teksty, infografiki oraz obrazy. To także, a może przede wszystkim treści video!
Dlaczego przede wszystkim? Zdecydowana większość z nas ma łatwy dostęp do co najmniej jednego urządzenia mobilnego oraz szybkiego internetu. W sieci spędzamy mnóstwo czasu, w drodze do szkoły, w pracy, wieczorem w domu. To normalny sposób spędzania czasu – surfowanie w necie. A spośród dostępnych tam treści, to różnego rodzaju filmiki cieszą się największym powodzeniem. Poświęcamy na nie więcej czasu niż na serwisy społecznościowe!
Jadąc autobusem z kolegą raczej trudno wspólnie czytać artykuł, łatwiej jest wspólnie oglądnąć jakieś wideo. Filmiki krążą między znajomymi, są lajkowane i share'owane. Oglądamy rozkoszne kociaki, różne zabawne sytuacje, klipy muzyczne, nietuzinkowe reklamy...
Z punktu widzenia marketingowca grzechem byłoby niewykorzystanie takiego potencjału. Tym bardziej, że video to treść najłatwiej zapamiętywana przez odbiorcę. Przekaz słuchowy i wzrokowy skutkuje zapamiętaniem 70% treści, podczas gdy samo słuchanie daje zapamiętywanie na poziomie 20%, a oglądanie – na poziomie 30%. Nic zatem dziwnego, że z roku na rok rosną nakłady na promocję video.
Jednak jest to jednocześnie wyzwanie dla firmy czy agencji marketingowej. Nie da się bowiem ukryć, że łatwiej przychodzi napisanie merytorycznego artykułu czy sporządzenie infografiki, niż stworzenie ciekawego, oryginalnego i trafiającego do odbiorcy filmiku. Tutaj liczy się przecież nie tylko pomysł, ale także wykonanie, czyli wideofilmowanie i postprodukcja. Ogromne bogactwo treści video w internecie sprawia, że nasz film reklamowy lub korporacyjny musi się naprawdę wyróżniać, zaskakiwać, bawić, przestraszać... Inaczej zwyczajnie zniknie w odmętach internetu. A będąc amatorem, trudno taki efekt uzyskać.
Dlatego jeżeli w firmie nie pracuje pasjonat kręcenia filmów, taką usługę trzeba zamówić na zewnątrz. To po prostu inwestycja w marketing, która ma duże szanse nie tylko się zwrócić, ale zaprocentować. Spośród kilkuset, a może kilku(nastu) tysięcy osób, które zobaczą film, spory odsetek może stać się nowymi klientami.