Artykuł, który napisałem 12 lutego 2007, ale wciąż jest aktualny. Świątynia Opatrzności Bożej - prawdziwe dzieje.

Data dodania: 2008-08-30

Wyświetleń: 2407

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

30 stycznia 2007 roku prezydent Polski Lech Kaczyński podpisał ustawę budżetową, która m.in. przekazuje 40 milionów złotych na Świątynię Opatrzności Bożej. Socjaliści pobożni przyklasnęli tej "dotacji" natomiast socjalistów antyklerykalnych zalała (czerwona???) krew.

Jak zwykle w przypadku, gdy mamy do czynienia z walką dwóch mafii o pieniądze nie pokazuje się faktów. Ale po co opinii publicznej fakty? Wystarczy przecież nakarmić ją gładkimi formułkami, a leniwa tłuszcza łyknie wszystko skwapliwie nie zastanawiając się nad tym (nie mówiąc już o sprawdzaniu czegokolwiek).

A jak to było z ŚOB? Po uchwaleniu Konstytucji 3 Maja, posłowie na sejm wydali uchwałę, na mocy której naród polski został zobowiązany do budowy ponadwyznaniowej świątyni. Budowa miała być oparta w 100% o dobrowolne datki. Niestety plany te pokrzyżowały rozbiory.

Po odzyskaniu niepodległości Sejm Rzeczypospolitej wrócił do pomysłu sprzed ponad 100 lat, zmieniając jednakże "trochę" warunki. Uchwała z 17 marca 1921 r. przewidywała finansowanie budowy świątyni głównie z budżetu państwa. Oczywiście świątynia miała być już wyłącznie katolicka. Po wybudowaniu kościół wraz z terenem miał przejść na własność Archidiecezji Warszawskiej. Ogłoszono konkurs dla architektów, który zakończył się w 1932 roku, a przygotowania do budowy rozpoczęto w 1939 roku (swoją drogą ciekawe, dlaczego trwało to tak długo. Jeżeli ktoś wie coś na ten temat, to proszę o kontakt.). Wojna spowodowała, że do rozpoczęcia prac nie doszło.

W czasach PRL-u Kościół Katolicki dwa razy podchodził do tematu budowy ŚOB. Najpierw w 1947 roku za sprawą prymasa Augusta Hlonda. Wraz z jego smiercią temat upadł. Później, w latach siedemdziesiątych z polecenia prymasa Stefana Wyszyńskiego. Co ciekawe, ta próba była jak najbardziej udana. Kościół pw. Opatrzności Bożej znajduje się w Warszawie przy ulicy Dickensa 5. Był konsekrowany w 1979 roku, a prymas Wyszyński uznał go za wypełnienie wotum z Konstytucji 3 Maja. Dla niedowiarków link do strony tego kościoła.

Wydaje się, że powinno to zakończyć całą sprawę. Jednak nowy prymas, kardynał Glemp uznał inaczej. Od początku swojego urzędowania zabiegał o budowę tej świątyni. Doprowadził do tego, że w 1998 Sejm RP wydał uchwałę w sprawie budowy w Warszawie Świątyni Opatrzności Bożej. W 2001 roku rozpoczęła się budowa tego architektonicznego potworka.

Wróćmy do teraźniejszości. Sejm uchwalił budżet, a prezydent go podpisał. Zapisano w nim 40 milionów na ŚOB. Jednak nie na budowę, tylko na utworzenie muzeum i biblioteki. Plotki głoszą, że Glemp jak się o tym dowiedział, to o mało nie dostał apopleksji. Do ukończenia stanu surowego brakuje mu ponad 30 milionów, a rząd rzuca mu jałmużnę na książki i pamiątki po papieżu?

Podsumowując, banda kato-socjalistów chciała zrobić dobrze prymasowi i dać mu trochę publicznej kasy na zbudowanie świątyni dziękczynnej (która miała być ponadwyznaniowa, a poza tym już dawno została zbudowana), ale niestety nie zrobili tego jak należy. Ciekawe kto za to znalazł się na dywaniku u Glempa?
Licencja: Creative Commons
0 Ocena