Mój komentarz do akcji "Warszawski Chór Wilków" Czy własność prywatną można naruszać? Czy człowiek ma prawo mieszkać tam gdzie chce?

Data dodania: 2008-09-24

Wyświetleń: 2809

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

WIEDZA

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

15 września w Warszawie pod niektórymi osiedlami rozległo się wycie. Nie, nie wilcze. Było to wycie grupki bezmózgich komuszków. Bo jak inaczej można nazwać osoby, którym przeszkadza to, że ktoś decyduje swobodnie o swojej własności?

Pomysłodawcą tego "happeningu" był szwajcarski artysta, San Keller. Zorganizował go, gdyż był zaskoczony tym, że u nas istnieją grodzone osiedla. Jego jeszcze można zrozumieć. Przyjechał z bogatej Szwajcarii, gdzie ludzie nie muszą się obawiać, że dostaną po mordzie pod własnym domem. Tam nikt nie czuje się na tyle zagrożony, żeby zapłacić więcej pieniędzy by zamieszkać na ogrodzonym osiedlu. Tak, jemu można wybaczyć nieznajomość polskich realiów. Ale co powiedzieć o osobach, które dały mu się zwerbować? Jaką mogą mieć mentalność?

Z ich strony padały zarzuty, że mieszkańcy tych osiedli dokonują segregacji ze względu na stan posiadania. Pod pewnym względem jest to prawda. Tak samo jak segregacją jest kupowanie sobie dobrych ubrań czy sprzętu grającego. Coś mi się widzi, że ideałem dla co poniektórych jest Korea Północna. Wszyscy ubrani w mundurki i mieszkający w identycznych blokowiskach.

Zuzanna Foggt, jedna z organizatorów, powiedziała:

Proszę sobie wyobrazić co się stanie, kiedy coraz więcej będzie powstawało zamkniętych osiedli? Wtedy nie będziemy mogli się swobodnie poruszać, a to jest absurd.

Faktycznie, wypowiedź pani Foggt jest absurdalna. Nie ma fizycznej możliwości ogrodzenia wszystkiego. Utworzenie zamkniętego osiedla jest kosztowne, gdyż jego teren musi być większy niż nie ogrodzonego. Poza tym nie każdy chce mieszkać na takim osiedlu. Wypowiedź Pani Foggt pokazuje, że mentalnie jest w epoce głębokiego komunizmu, gdzie wszystko musiało być przycięte tak jak Partia kazała. W obecnych czasach różnorodność jest czymś pożądanym. Im więcej różnych rodzajów osiedli tym lepiej. Ale jak widać niektórym to przeszkadza.

Mieszkańcy, którzy usłyszeli wieczorem wycie pod swoimi oknami byli co najmniej zaskoczeni. Nic dziwnego, każdy normalny człowiek czułby dyskomfort obcując z wyjącą bandą. Paradoksalnie, jedna z wyjących stwierdziła, że właśnie to nie jest normalne. Nie jest normalne odczuwanie zagrożenia ze strony wyjącej bandy. Ciekawa definicja normalności.

Zastanawia mnie jeszcze, czy uczestnicy tego "happeningu" zamykają swoje mieszkania? Przecież w ten sposób ograniczają przestrzeń publiczną. Gdyby jakiś żul miał ochotę skorzystać na przykład z ich łazienki ograniczyliby jego wolność. Że niby mieszkanie, to co innego? Przecież to taka sama prywatna własność jak każda inna.
Licencja: Creative Commons
0 Ocena