Ciemność, ratunku, ciemność! A nie, tylko nie otworzyłem oczu. Zdarza się. Taki czeski błąd. No dobra, trzeba je trochę uchylić. Nie wiem, czy da się zrobić. O, chyba nie. Przecież jestem tylko ołówkiem.

Data dodania: 2016-01-03

Wyświetleń: 1100

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

OPOWIADANIE

0 Ocena

Licencja: Copyright - zastrzeżona

Jak na ołówek przystało, nie mam imienia, bo wołają mnie po prostu Ołówkiem. Mam jednak coś w rodzaju małego rozumku, bo mówią o mnie, że sam piszę. Nie wiedzą nawet, ile mnie to wysiłku kosztuje. Zresztą niedługo potem mnie obrażają, twierdząc, że „Ołówek jest tępy”. Ale nie obrażam się, bo to dziecinne. Robię swoje.

Opowiem wam dziś o pewnym rysunku. Pawełek, który zawsze mnie używa, twierdzi, że to rysunek słonia, choć ja jestem przekonany, że żeby słoń tak wyglądał, musiałby zostać bezpośrednio trafiony straaasznie dużą asteroidą. Ostatecznie jednak od tego nie przestałby być słoniem. Byłby tylko bardziej płaski, przynajmniej jeśli wierzyć kreskówkom, a tych parę też narysowałem.

Otóż słoń miał dwie trąby. W zasadzie powinien mieć jedną, ale miał dwie, bo Pawełek zawsze powtarza, że nie będzie używał gumki, dopóki się nie dowie, która wersja jest bliższa temu, co chciał osiągnąć. Czasem mówi to krócej, odpowiadając na pytanie o to, dlaczego nie zmaże jakiegoś elementu po prostu „bo nie”. Myślę zresztą, że trudno byłoby mu cokolwiek mazać, bo nie mam gumki na drugim końcu. A miałem mówić o słoniu: otóż słoń ten, proszę was, miał dwie trąby, dwa ogony i coś między 3 a 5 i pół nogi. Świetnie nadawałby się na zagadkę w stylu „ile widzisz tu zwierząt”, ale Pawełek widział tylko jednego słonia, choć w wielu różnych wariantach.

- Pawełku, dlaczego nie zmażesz jednej trąby?

- Bo jeszcze nie wiem, która jest lepsza.

- A ogona?

- Bo nie wiem, który będzie lepszy.

- Ale Pawełku, kiedyś będziesz musiał się zdecydować…

- To się kiedyś zdecyduję, tato, ale jeszcze nie wiem.

- A kiedy będziesz wiedział?

- Jak się dowiem.

Tak się to ciągnęło dość długo. I teraz mogę wam powiedzieć, to, co chciałem. Od chwili, w której powstała pierwsza linia tworząca słonia, skróciłem się o połowę, sam słoń leży na pożółkłej kartce w szufladzie, a Pawełek przychodzi i codziennie coś dorysowuje, mimo że niczego nie zmazał. Słoń ma milion trąb, setki nóg i podejrzewam że kilka wersji tułowia. Pawełek, kiedy przychodzi ze szkoły, bierze mnie w dłoń i wyjmuje kartkę ze słoniem. Dorysowuje jakąś linię, najczęściej krótką i zanim schowa słonia do szuflady, mówi, że „słoń to nic, kłopot byłby, gdyby kazali mi narysować moje życie”. Ale myślę, że skoro już wie, że w życiu nie ma gumki, a wybór ocenia się czasem po latach, to poradziłby sobie z tym znacznie lepiej niż niejeden dorosły.

Licencja: Copyright - zastrzeżona
0 Ocena