W wielkim pałacu na stromym zboczu szklanej góry… Albo nie. W skromnej chatce w gęstym lesie… Nie, też nie. Dawno temu, nieważne gdzie, ważne, że to nie bajka… O, tak lepiej.
W wielkim pałacu na stromym zboczu szklanej góry… Albo nie. W skromnej chatce w gęstym lesie… Nie, też nie. Dawno temu, nieważne gdzie, ważne, że to nie bajka… O, tak lepiej.
Tradycja to czy przyzwyczajenie: nikt nie wie, ale każdy wierzy. Ci którzy wierzą, nie wiedzą, ci którzy wiedzą, wierzą w to, co wiedzą.
Są takie miejsca, w których, choć jest cicho, toczą się rozmowy, płyną strumieniem myśli.
Ciemność, ratunku, ciemność! A nie, tylko nie otworzyłem oczu. Zdarza się. Taki czeski błąd. No dobra, trzeba je trochę uchylić. Nie wiem, czy da się zrobić. O, chyba nie. Przecież jestem tylko ołówkiem.