Twórcą może stać się każdy, bez względu na wiek, wykształcenie czy wykonywany zawód. Świat wypełniają historie o „zwykłych” ludziach, którzy dopiero w zaawansowanym wieku stworzyli swoje pierwsze dzieło, które okazało się ich katapultą do sławy i pieniędzy. Niestety, istnieje równie wiele historii o twórcach walczących z plagiatami, kradzieżą pomysłów i próbami przejęcia własności intelektualnej. Często na twórczości jednych zarabia ktoś inny.
Główna problematyka prawa autorskiego polega na tym, że dotyczy ona w dużej mierze ludzkiej wyobraźni, która jak wiadomo, nie ma jasno wytyczonych granic. Co dokładnie może być uznane za własność intelektualną, a co nie? Czy masz prawo do swojego zabawnego komentarza na serwisie społecznościowym? Wymyślonego żartu „rzuconego” w rozmowie w grupie ludzi? Zgodnie z treścią Ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych art. 1 ust. 3 ustawy o prawie autorskim, utwór jest przedmiotem prawa autorskiego od chwili ustalenia, chociażby miał postać nieukończoną. Ochrona przysługuje twórcy niezależnie od spełnienia jakichkolwiek formalności. Oznacza to, że twórca danego dzieła staje się jego właścicielem w momencie tworzenia – nawet przed jego ukończeniem. Nie musi w żaden sposób dokumentować autorstwa swojego dzieła. Tak mówi oczywiście teoria. Problem polega na tym, że musimy być w stanie udowodnić autorstwo. W praktyce dobrze mieć podstawę prawną do udowodnienia swojego autorstwa w sytuacji spornej. Jak inaczej dowiedziemy, że wykorzystany slogan czy hasło zostało wymyślone przez nas, a wykorzystane przez kogoś innego.
Kancelarie prawne zajmujące się rozstrzyganiem sporów niejednokrotnie napotykają na trudne do zgryzienia orzechy prawa autorskiego. Oto kilka ciekawych przypadków z tej kategorii:
Brytyjski fotograf David Slater odnalazł wykonane jego aparatem zdjęcie samicy makaka rozpowszechnienie w internecie. Zgłosił więc wniosek o naruszenie praw autorskich. Usunięcia zdjęć jednakże odmówiono, gdyż jak Slater wcześniej sam przyznał, to małpa wyrwała mu aparat i bawiąc się nim przez chwilę, sama nacisnęła migawkę aparatu. Oznacza to, że to ona jest autorem zdjęcia. Prawo autorskie może nie być przygotowane na tak nietypowe sytuacje, zanim takowe powstaną. Orzeczenie w podobnej sprawie może zostać rozstrzygnięte różnie w zależności od kraju. Podany przykład miał oczywiście miejsce w Anglii, a nie na przykład w Warszawie. Na razie w Polsce nie mamy jeszcze żadnej małpy z jej własną własnością intelektualną.
Na nietypową interpretację prawa autorskiego natrafił również użytkownik popularnego serwisu internetowego Youtube o pseudonimie Digihaven. Nagrał on własnego mruczącego i miauczącego kota i nagraniem postanowił podzielić się ze światem — zamieszczając je na wspomnianym serwisie. Duże było jego dziwienie, gdy program o nazwie ContentID stosowany do wykrywania naruszeń i egzekwowania należności z tytułu praw autorskich zablokował nagranie miauczącego kota. Według informacji miauczenie i mruczenie „naruszyło własność intelektualną koncernu Warner Brothers”. Nie jest pewne, z jakim nagraniem muzycznym program ContentID pomylił miauczenie kota, ale świadczy to nie zbyt pochlebnie zarówno o piosence, z którą pomylono kocie śpiewy, jak i o programie stworzonym do ochrony praw autorskich.
W dobie Internetu łatwiej niż kiedykolwiek kopiować i dzielić się czyjąś własnością intelektualną. Bez znajomości podstaw prawa autorskiego nietrudno o przypadkowe naruszenie zasad. W przypadku naruszenia praw autorskich należy skonsultować się kancelarią prawną biegłą w temacie ochrony prawa autorskiego. Można w ten sposób nie tylko uchronić się od kradzieży własności intelektualnej, ale również ubiegać się o stosowne odszkodowanie.