Już pierwsze przemówienia dwóch zwycięzców, a jak niektórzy chcą, jednego zwycięzcy i drugiego pokonanego, czyli Dudy i Komorowskiego, dowiodły, że obaj panowie zamierzają podlizywać się do trzeciego - Pawła Kukiza.

Data dodania: 2015-05-12

Wyświetleń: 1179

Przedrukowań: 0

Głosy dodatnie: 0

Głosy ujemne: 0

FELIETON

0 Ocena

Licencja: Creative Commons

Widać to po obu stronach, ale szczególnie w obozie obecnego prezydenta. Nawet gratulacje złożył on najpierw trzeciemu w kolejności, a dopiero potem faktycznemu zwycięzcy pierwszej tury. Od razu też stał się zwolennikiem referendum, JOW-ów i przeciwnikiem partyjniactwa...

 Z kolei przyjaciele polityczni i sympatycy przegranego prezydenta prześcigają się w komplementowaniu elektoratu pana Kukiza, określając go mianem wykształconej, prowolnościowej młodzieży, przyszłości narodu i państwa, ludzi świadomych (jakby nieświadomi mogli głosować), a nawet (sic!) "umiejących czytać"... O tym elektoracie pisał nie będę, bo to jest stała mniej więcej w Polsce liczba osób przeświadczonych o tym, że lepiej jest być zdrowym, pięknym i bogatym niż chorym brzydkim i biednym, a jeśli jednak przynajmniej w części przynależy się do tych drugich - to jest to ewidentna wina klasy politycznej, tych - co tu owijać w bawełnę - "złodziei, panie, złodziei!", ew. w formie nowoczesnej, dla młodszych "złodziei, kur..., złodziei"!. Wykształcenie, szczególne pobierane w wyższych uczelniach, w których - na przykład - "ostatnio omawialiśmy »Dziadów« i stopniowanie przymiotników" nie stanowi tu żadnej kwalifikacji - ani negatywnej, ani pozytywnej.
Zastanawia mnie jednak, dokąd te zachwyty i umizgi będą trwać?. Otóż, po pierwsze, mimo że obecny prezydent ujawnia wyraźnie objawy "zmęczenia materiałowego", a jego kontrkandydat już wita się z gąską, to mobilizacja w drugiej turze, znów szczególnie po stronie "pracobiorców" układu prezydenckiego, będzie totalna, więc "wszystko się może zdarzyć", a zatem trzeba się podlizywać.

Po drugie, te zaloty do p. Kukiza i jego elektoratu będą trwały, dopóki on nie powie wyraźnie, nie wskaże tego, ku któremu bije jego serce... Jeśli zaś wskaże, to... natychmiast odrzuceni przypomną sobie jedno z przemówień Rudolfa Hessa... I to jest dopiero ciekawe, czy sobie przypomną, i jak to wspomnienie zrodzone w obozie odrzuconych wpłynie na elektorat p. Kukiza? Oczywiście, ważne jest też, czy nasze "psy »antyfasyzmu«" są na tyle dzielne i poważne, by sobie przypomnieć i jeszcze o tym głośno szczekać?

I najważniejsze, czy ich Paweł Kukiz "spuści z łańcucha", aby sobie przypomniały, i to już teraz, czy dopiero na jesieni?

Licencja: Creative Commons
0 Ocena