Pozwól, że wyjaśnię. Całe nasze życie opiera się na relacjach z innymi ludźmi, tworzeniu związków, przyjaźni, porozumienia, jak i na nabywaniu różnych rzeczy i dóbr materialnych. Co za tym idzie, człowiek przywiązuje się do innych ludzi i rzeczy, które posiada. Jednak nie tylko do tego; potrafi się przywiązać także do klubów sportowych, partii politycznych, wyznań i religii, przeróżnego rodzaju grup, miejsc itd. W zasadzie praktycznie wszędzie istnieje możliwość przywiązania się do czegoś. O ile samo kochanie innych ludzi, radość z posiadanych rzeczy i dóbr, przebywanie w miejscu, które się uwielbia itp. sprawiać może człowiekowi ogromną frajdę i radość, tak istnieje też druga strona medalu, i to niekoniecznie ta dobra.
Obsesja i cierpienie.
Radość kończy się tam, gdzie zaczyna się obsesja. To właśnie ona powoduje cierpienie, które dotyka nie tylko osoby o takim nastawieniu – obsesyjnym – lecz i wszystkich, którzy są w jej życiu. W jaki sposób radość przemienia się w coś zupełnie innego?
Ludzie utożsamiają się z pewnymi osobami i w ten sposób przysparzają sobie cierpienia. Identyfikują się także z przedmiotami i cierpią, kiedy te przedmioty tracą. Identyfikacja stanowi podstawową przyczynę cierpienia. Identyfikacje tworzy umysł. Dlatego zrób krok wstecz, pozwól umysłowi odpocząć.
- Osho
Zaczyna się to w momencie, kiedy radość z bycia i cieszenia się życiem oraz wszystkim, co ono reprezentuje, zastępuje obsesja posiadania i zatrzymania czegoś lub kogoś, czego następstwem będzie lęk przed utratą. Owszem, nie jest niczym dziwnym lękać się o najbliższych czy przyjaciół, o innych ludzi, jednak ważny do zrozumienia jest jeden prosty fakt: żaden człowiek nie jest własnością innego. Tak samo dobra materialne i rzeczy nie będą z nami wiecznie. To właśnie myślenie, że wszystko zatrzymamy przy sobie, prowadzi do obsesji i cierpienia, jak i do wszelkich, że tak się wyrażę, patologicznych zachowań. Ludzie tworzą sobie w ten sposób bożki z rzeczy i z fanatycznym wręcz przywiązaniem do własnych obsesyjnych myśli, z obłędem w oczach maszerują przez życie, cierpiąc. Zbytnie przywiązanie do formy i identyfikacja z nią stanowić mogą początek przykrych następstw.
Jak uwolnić się z tego lub jak nie paść ofiarą niepotrzebnego cierpienia? Bardzo ważną rzeczą do zrozumienia jest to, o czym pisałem przed chwilą. Nic z nami nie będzie wiecznie i nic w zasadzie do nas nie należy. Jedyne co do nas należy, to my sami. Wszystko tylko przechodzi przez nasze życie i jest czymś, co pojawia się w naszym życiu i odchodzi. Tyczy się to ludzi i rzeczy materialnych. Każdy z nas ma własne ścieżki życiowe, własną misję do wykonania i jeśli ktoś opuszcza Twoje życie, pozwól mu na to. Nie próbuj zatrzymywać ani potępiać takiej osoby, ponieważ w ten sposób tak naprawdę przeszkadzasz w realizacji jej własnego życiowego powołania. To właśnie będzie przyczyną późniejszego cierpienia. W ten sposób dostarczysz go nie tylko sobie, lecz i komuś innemu. Podobnie jest z rzeczami materialnymi. One są po to, żeby nam służyć, a nie żebyśmy my im służyli. Niestety wiele osób stawia na najwyższym stopniu piedestału dobra materialne i rzeczy modląc się do nich jak do Boga. Są przywiązani do nich i obsesyjnie ich pożądają, przez co są przez nie zniewoleni. Stają się więźniami własnych dóbr a powinni być ich panami. To się właśnie dzieje z ludźmi, kiedy przekraczają granicę radości i wstępują do krainy obsesji.
Brak identyfikacji, brak cierpienia.
Kiedy człowiek rozumie, że należy nieco odpuścić, wtedy robi się więcej przestrzeni wokół niego. Atmosfera przestaje być, jakby to określić, duszna. Prawdziwie można kochać inną osobę poprzez porzucenie myśli i przekonań o posiadaniu jej na własność. W innym wypadku miłość zamienia się w jakąś wypaczoną jej wersję i w miłość warunkową. Tam nie ma miejsca na radość i szczęście. Z kolei zaprzestanie robienia z rzeczy bożków także przyczynia się do zmiany nastawienia wobec nich. Człowiek zdaje sobie sprawę, że są czymś przechodnim w życiu i spełniają swoją określoną funkcję. Kiedy ona się kończy, należy podziękować tym rzeczom i… zrobić miejsce na nowe. W ten właśnie sposób człowiek naprawdę może poczuć prawdziwe życie polegające na byciu w związku, przyjaźni, relacjach, a nie na ich „posiadaniu na własność” oraz na byciu wolnym od wpływu rzeczy materialnych, będąc ponad nimi, a nie zahipnotyzowanym przez nie. Innymi słowy, człowiek cieszy się życiem wraz z innymi i wykorzystuje dobra materialne, nie przywiązując się nadmiernie do nich. Znika zbytnia identyfikacja ze wszystkim, wyłania się radość życia. To właśnie wtedy człowiek wszystko może, nie będąc uwięzionym przez formę i obsesję wobec kogoś. Zamiast cierpieć, taka osoba jest chodzącym szczęściem.