Wielu ludzi darzy Biblię dużym szacunkiem. Uważają, że warto mieć ją w domu, że powinna stać elegancko na półce w widocznym miejscu. Ale żeby ją czytać? W sumie, po co? Może wystarczy sam fakt, że będzie stała sobie i… „świeciła” dobrym przykładem, cokolwiek miałoby to oznaczać.
Czy jest jakiś powód, dla którego warto czytać Biblię? Przypomnijmy, że ma ona ponad tysiąc stron (w zależności od wydania) zapisanych drobnym maczkiem. W sumie co takiego moglibyśmy w niej znaleźć?
Efekt czytania Biblii
Słyszałem kiedyś historię o dwóch więźniach oczekujących na wykonanie wyroku śmierci. W ich celach leżała Biblia i obydwaj zdecydowali się, żeby ją poczytać. Byli co prawda bezwzględnymi kryminalistami i sprawy religijne nie za bardzo ich interesowały, ale stwierdzili, że wielu innych zajęć nie mają w tych okolicznościach do wyboru. Do tego perspektywa śmierci za kilka dni mogła skłaniać do jakichś refleksji. Czytanie Biblii pochłonęło ich obydwu.
Po egzekucji odnaleziono zapiski obydwu mężczyzn. Jeden z nich wynotował sporo szczegółów dotyczących tej Księgi, w stylu: „W Biblii znajduje się 929 rozdziałów, 31102 wersety.”, „Środek Biblii przypada na Psalm 118 i werset 8.”… Nie da się ukryć, że były to bardzo precyzyjne informacje.
Notatki drugiego skazańca wyglądały trochę inaczej: „Żałuję tego, co zrobiłem w życiu.”, „Wiem, że ktoś kiedyś oddał życie za mój grzech.”, „Nie boję się śmierci.”…
Dwóch ludzi miało ciekawe zajęcie, czytając Pismo Święte, ale tylko jeden z nich naprawdę z tego skorzystał.
Co mi da czytanie Biblii?
Sporo osób docenia Biblię, jako dzieło literackie. Owszem, jest to cenny dokument literatury starożytnej, ale nie to jest jej największą wartością. Niektórzy cenią sobie wartości historyczne tej Księgi, a inni zaglądają do niej jak do poradnika. Te informacje mogą być faktycznie przydatne, ale nie to jest celem, dla którego Biblia powstała.
Pismo Święte może zmienić ludzkie życie. Pozwolę sobie na jeszcze jedną historię. Czy słyszeliście o buntownikach z Bounty? Powstał o nich film, ale przedstawiał tylko małą część tej historii. To ci, którzy porwali statek, a kapitana z częścią załogi „wysadzili” na szalupie ratunkowej. Następnie porwali jeszcze kilka osób spośród tubylców z jednej z wysp, a potem znaleźli niezamieszkałą wyspę i tam sami się „uwięzili”, niszcząc statek. W ten sposób odcięli się od świata zewnętrznego, ponieważ przez szereg lat nikt inny nie dotarł na tę wyspę.
Łatwo się domyśleć, że wśród buntowników oraz porwanych osób nie panowała zbyt przyjazna atmosfera… Zapanowała nienawiść i najgorsze zbrodnie. Wiele osób straciło życie. Na przekór wszystkiemu jeden człowiek zaczął czytać ocalałą ze statku Biblię. Opowiadał też innym, co w niej jest napisane.
Kiedy w 1808 roku „odkryto” tę wyspę, znaleziono ludzi, którzy nie znali przemocy, konfliktów… Biblia zmienia ludzkie życie.
Jak to się dzieje?
Chyba trudno to wyjaśnić. Jednak znam zbyt dużo takich przypadków, w których przestępcy zamieniali się w dobrych, uczynnych ludzi, alkoholików, niszczących własne domy, którzy stawali się oddanymi, kochającymi mężami i ojcami, stanowiącymi mocne oparcie dla najbliższych…
Nie wyjaśnię, jak to się dzieje. Ale podstawowym powodem, dla którego warto czytać Pismo Święte nie jest jego wartość literacka, ale to, co może się stać z człowiekiem pod wpływem tej lektury.